Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 grudnia 2012

Wspinaczkowe L jak lęk


Marcin:

       Jeśli coś ci stawia opór i rozdziera cię, nic to- wzrastaj dalej: oto się zakorzeniasz i podlegasz przemianie.

          Przy tak wielu rodzajach „lęku przed…”, dobrym rozwiązaniem wydaje się próba zaprzyjaźnienia się z nim. Są rzecz jasna sytuacje stresogenne (ścianka wspinaczkowa do nich należy), których spokojnie można uniknąć bez potrzeby konfrontowania się z nimi. Można przecież przejść przez życie nie wspinając się, choć gdyby się poważniej zastanowić, zdobyte tu umiejętności wraz z oswojonym lękiem mogą się kiedyś przydać. Sam doświadczyłem kiedyś lęku paraliżującego ciało, umysł i wolę działania. Kiedy ręce i nogi drżą, pot zalewa oczy, a gardło jest suche jak pustynny piach, trudno jest zmobilizować się do konstruktywnego działania. Wykonanie tego jednego, newralgicznego ruchu jest tym, w czym staramy się pomóc młodym adeptom wspinaczki. Swoją postawą, umiejętnościami i wypływającym z tego zdecydowaniem dajemy potrzebującej osobie poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu o wiele łatwiej wygrać z lękiem.

Maciek:

    W czteroosobowej grupie moich podopiecznych, typowanym na najsprawniejszego wspinacza był najsilniejszy fizycznie chłopak. Szybko okazało się jednak, że gdy przestawał panować nad sytuacją i groziło mu niekontrolowane odpadniecie, wpadał w lekką panikę. Wyprzedził go kolega, który ma mniejszy lęk przed wysokością. On za to nie chce schodzić ze ścianki. Paniczny lęk przed wysokością u sprawnych umysłowo czyni z nich podobnych do autystycznych, ciężko się z nimi skomunikować w tych trudnych momentach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz