Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 października 2012

Pączek

    Zostałem kiedyś zaproszony na sylwestra do Berlina. Zapraszał kolega, którego poznałem na Islandii. Po oficjalnym przedstawieniu mnie rodzinie, zasiedliśmy do stołu, na którym pojawił się talerz i... pączek. Nie pozostało nic innego, jak spałaszować ten niezdrowy, ale z pewnością kuszący rarytas. W trakcie jedzenia odniosłem dwa wrażenia. Pierwsze, że wszyscy jakoś zbyt uważnie mi się przypatrują (wszak jestem głównym gościem, więc nie ma się co dziwić). Drugie wrażenie dotyczyło smaku pączka- było z nim coś nie tak (jakże mogło być nie tak, skoro podano mi go przed nos, i nie wypadało częstować gościa nieświeżym pączkiem- pomyślałem znów). Zasiadający przy stole zadawali mi pytania o to, czy mi smakuje. Oczywiście, odrzekłem (myśląc, że moja mama robi 100 razy lepsze pączki). Czy oby na pewno smak jest w porządku? Jak najbardziej! Jednak czułem, że do końca tak nie jest. Pączek zniknął, a wszyscy wciąż przenikali mnie jeszcze bardziej przeszywającym wzrokiem. Nagle usłyszałem salwę śmiechu... Wiedziałem, że tak będzie- skwitował całą sytuację mój kolega... Pączek miał nadzienie... musztardowe. Cała zabawa polegała na tym aby stwierdzić, czy zjem smakołyk i jeszcze pochwalę i podziękuję, czy też plunę z obrzydzeniem. Dziwne, ale nasza krótka znajomość pozwoliła z całą, niewzruszoną pewnością powiedzieć, że nawet się nie skrzywię i uśmiech nie zniknie z mojej twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz