Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 października 2015

Wspinaczkowy biegun cz.5



„Jeśli przyjmiemy, że droga jest celem, tak naprawdę nieważne jest osiągnięcie celu,
lecz ile się nauczymy po drodze”.

Doświadczenie nakazuje uważnie obserwować i w razie potrzeby skoncentrować się nie na osiągnięciu np. jak najwyższego punktu na ścianie, ale na drodze, możliwej do pokonania w tym dniu. Warto pamiętać o wizualizacji, wskazując (słowem lub zaznaczeniem) punkt, do którego należy dojść, „wsłuchując się” w osobę, która próbuje osiągnąć swój „biegun”.

„Jeżeli pojawią się nieprzewidziane sytuacje, bądźmy otwarci na nowe rozwiązania,
bez względu na to, jak byłyby dziwne i szokujące. Mają być skuteczne.
Pamiętajmy, że to głowa, a nie nogi dochodzą na biegun.”

Jeden z moich najbardziej utalentowanych podopiecznych przyniósł ze sobą w „dniu wspinaczkowym” wspaniały strój króla myśląc, że tego dnia będzie bal kostiumowy, a nie wspinaczka. Jak można się domyślać, zaczęło wzrastać u niego napięcie, gdy zobaczył, że nie zamierzamy iść na bal... Zgodnie z planem poszliśmy wspinać się, ale zaproponowałem mu założenie królewskiego kostiumu zamiast standardowego stroju. Jego radość i lekkie oszołomienie innych wspinaczy, widzących pnącego się w górę króla, warte były tego niekonwencjonalnego zagrania.c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz