Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 stycznia 2013

Chłopskie gadanie o jajkach

        Nie wiem, czy Bóg umarł, czy zmartwychwstał, czy to wszystko prawda, ale święcone jajka mają inny smak od nie święconych. I nikt mi nie powie, że mi się tylko tak zdaje. Na co dzień mogę wcale jajek nie jeść, a święconych zjem dziesięć na raz i nie zatka mnie. Gdyby nie święcone jajka, mogłoby dla mnie nie być Wielkanocy. A jajów święciło się zawsze u nas kopę. Malowało się pół na pół, w łupinach z cebuli na czerwono, i w młodym życie na zielono.I zawsze ja chodziłem święcić, bo mi się wydawało, że nikt tak nie oświęci. Wciskałem się tam, gdzie ksiądz zaczynał, żeby jak najwięcej kropel z kropidła padło, bo dalej ksiądz tylko machał, a mało co padało. Może nie być placka, może nie być kiełbasy, ale święcone jajka muszą być. Zje się takie święcone jajko, to gdy się nawet nie ma z czego cieszyć, zawsze to alleluja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz