Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 listopada 2012

Wspinaczkowe A jak Ale...

 

Marcin:

Ale co to za pomysł z tą ścianką? Zapewne niejeden zadaje sobie to pytanie. Odpowiem na nie nieco przewrotnie, parafrazując słowa Reinholda Messnera: Chodzimy na ściankę, bo jest. Tak naprawdę to istnieje wiele powodów, dlaczego zadajemy trud sobie, uczniom, rodzicom i instruktorom wspinaczki. Podjęcie tej formy aktywności, to nie tylko samo wspinanie się. Zanim dojdziemy do Centrum wspinaczkowego, musimy wykonać wiele czynności. Konieczne jest zadbanie o kompletny strój, który trzeba zabierać ze sobą. Należy odpowiednio do pogody ubrać się, wyjść na czas, pokonać pieszo długi odcinek drogi. W ciągu 45 minut dzieją się różne rzeczy, które chcąc, nie chcąc trzeba pokonać. Dla uczniów naszej szkoły samo wyjście może stanowić wielkie wyzwanie. Po drodze konieczne jest przejście ulic, osiedli, mostu, przejścia kolejowego, budów, czasem nieobliczalnie zachowujących się ludzi, szczekających psów i wielu innych „utrudniaczy życia”. W związku z tym nasi podopieczni narażeni są na różne pokusy: iść w swoim tempie, iść tą samą drogą, trzymać zawsze/ nie trzymać nigdy nauczyciela za rękę, uciec do osiedlowego Toy Toya, uderzyć osobę, która pojawiła się na ścieżce, przebiec przez ruchliwą jezdnię... Kiedy już znajdziemy się na miejscu, również nie jest lekko. Rozbieranie się i porządkowanie rzeczy to nie łatwa sprawa. Oprócz nas są inni ludzie. Trzeba pilnować, aby uczeń nie wyszedł w czyichś ciuchach. Po przyjściu zjadamy śniadanie na sali wspinaczkowej, a po śniadaniu następuje właściwa część. O tym w naszej opowieści... 

 Maciek:

Ale z niepełnosprawnymi umysłowo?! Takiej sekcji jeszcze nie miałem, ale zobaczymy. Pewnie będzie jazda. Jak się okazało, oni również boją się wysokości tak samo jak „normalni”, czyli jedni się boją inni nie. Jeden patrzy na ścianę i wyraźnie widać, że dzisiaj nie ma spręża i trzeba będzie pomóc i zmotywować. Drugi napiera bez problemu kilka razy pod rząd, aż do solidnego zmęczenia. Trzeci po prostu lubi się wspinać, cieszy go wysokość. Lubi kołysać się na stopniach, kilka metrów nad ziemią i problem może być jedynie z zejściem. Czwartemu ciężko puścić moją rękę, więc ze wspinaczką będzie ciężko. I nie ma „ale”, pozostało normalne wspinanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz