Łączna liczba wyświetleń

sobota, 17 grudnia 2016

Mama i syn

 Co musiała czuć mama która dowiedziała się, że jej syn miał dramatyczny wypadek motocyklowy? Co musiała czuć, widząc jego pokiereszowaną każdą część ciała, którą czule pielęgnowała, gdy syn był mały? Pierwsza jej myśl  była wołaniem o cud.  "Jest bardzo źle, ale niech przeżyje"! Syn przeżył. To niepojęte zdarzenie nie było jednak cudownym uzdrowieniem.  Skutki wypadku były widoczne gołym okiem i ujawniały się każdego dnia. Odpowiedzialne dźwiganie konsekwencji fatalnego zdarzenia spadło na całą rodzinę.  Szczególne zadania przypadły mamie.  Sama zmagała się ze swoimi problemami zdrowotnymi, a  tu, nie mając za bardzo z czego, trzeba było część siebie poświęcić synowi. "Boże mój! Jak to zrobić? Czy dam radę"? -pytała siebie w myślach, nieraz zmęczona do nieprzytomności. Kiedy trzeba było, stawała się niczym lwica, innym razem była twarda jak stal, czasem pokorna jak baranek. Przez długie miesiące i lata nabywała ciężko wypracowanej, praktycznej wiedzy którą mogłaby zawstydzić profesora medycyny.  Musiała stać się psychologiem dla syna, ale i dla pozostałej czwórki współdomowników. Kiedy trzeba było, zawsze pojawiał się niezastąpiony ksiądz. Syn tolerował jego obecność. Choroba zmieniła syna,  co musiało być  niezwykle trudne dla jego najbliższych. Mama opowiadała o codziennych zmaganiach z twardą rzeczywistością. Miesiąc po miesiącu rok po roku, bez taryfy ulgowej. Rozmowa przynosiła jej tak potrzebna chwilę zrozumienia, wysłuchania i ulgi. Kilkanaście lat-jak to możliwe?  Po ludzku? Niemożliwe-  wydawać by się mogło. A jednak! I nagle otrzymałem  sms- "umarł w nocy". Syn przez wypadek wkomponował się wręcz w krwiobieg mamy. Jej miłość przeszła najtwardszą próbę. Przeszła ją pomyślnie. Bohaterów nie trzeba szukać długo i daleko. Oni są obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz