Łączna liczba wyświetleń

piątek, 5 lipca 2013

ABC Karola Wojtyły - C jak cierpienie

Dziś po południu usłyszałem takie zdanie, na które się zupełnie zgadzam: "O tym nie można nic wiedzieć, jeżeli się tego nie przeżywa; myśli się o tym wówczas, jak ślepy o kolorach". Ślepy o kolorach... Nikt nie wie o cierpieniu poza cierpiącym. Ale jest fakt, że bardzo często od tych cierpiących człowiek wraca zbudowany- to jest fakt. I sam nie dowierzałem, ale sprawdzam to bardzo często. I dlatego twierdzę, że cierpienie jest pozytywem. JEst bardzo trudnym pozytywem. Jeszcze jedno: jest pozytywem z pozycji Chrystusa i z naszej pozycji przy Chrystusie. Bo my mamy spojrzenie na cierpienie zawsze od zewnątrz. Od zewnątrz. Od strony jego zewnętrznego wyglądu czy wyrazu. A poza tym zewnętrznym wyglądem czy wyrazem cierpienia jest jakiś jego wyraz wewnętrzny, jest jakaś tajemnica, która się dzieje w ludziach. I mógłbym w tej chwili przypomnieć wizytę u Waszego kolegi, no, chyba już w tej chwili starszego, nie rówieśnika, który jest już całkowicie przykuty do łóżka cierpienia- całkowicie, bezpowrotnie. A wchodząc do pokoju, widzi się uśmiechniętą twarz i to nie jakimś grymasem, ale-no- naprawdę promieniejącą ludzkim uśmiechem. To też nie da się zrozumieć, biorąc pod uwagę wygląd zewnętrzny tego człowieka, który nie może już w tej chwili własnymi palcami przewrócić kartek książki. Tak daleko posunął się ten stan schorzenia organizmu. Tego nie można zrozumieć od tej strony. To jest tajemnica. Ta tajemnica jest nie do rozszyfrowania. Kiedy się z nią spotykamy, spotykamy się z Chrystusem. Dlatego cierpienie jest też jakimś pozytywem życia ludzkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz