Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wspinaczkowe W jak wyżej



     Powierzyłem wam ludzkie dzieci nie po to, żeby kiedyś ocenić, ile wiedzy zdołaliście im przekazać, ale po to, żeby radować się widząc, jak wstępują wzwyż. Nie ten spośród waszych uczniów mnie interesuje, który-wniesiony wygodnie w lektyce- pozna tysiąc górskich szczytów i ujrzy zatem tysiąc krajobrazów-żadnego z nich przecież naprawdę nie pozna, a zresztą tysiąc krajobrazów to ziarnka piasku w ogromie świata. Interesuje mnie tylko ten, który będzie ćwiczył mięśnie wspinając się na szczyt, choćby tylko jeden, nie więcej, a w ten sposób stanie się zdolny zrozumieć w przyszłości każdy ujrzany krajobraz, i to lepiej niż wasz pseudouczony owe tysiąc źle nauczonych krajobrazów.

Marcin:

       Dalej, szybciej, głębiej, wyżej… Idee te zawsze przyświecały i przyświecać będą istotom ludzkim. Ta odwieczna rywalizacja z jednej strony pokazuje niezwykłe możliwości ludzkiego organizmu i tkwiący w nim potencjał, z drugiej zaś przyczynia się do niezdrowego współzawodnictwa.

Słowo „wyżej ” jest przez nas bardzo często używane, aby zmotywować wspinającego się do kolejnego ruchu ku górze. Wysokość sama w sobie nie interesuje nas tak bardzo, jak technika, jaką pokonało się choćby dwa metry.

Maciek:

    "Mam lęk wysokości", często można usłyszeć od osób próbujących swoich sił we wspinaczce. Najczęściej jest to tylko wygodna wymówka przed wysiłkiem. Pewnego razu pojawił się Pan po trzydziestce, który miał prawdziwy lęk wysokości. Przychodził na zajęcia z dziewczyną, która bez problemu wspinała się na górę, on natomiast nauczył się asekurować i raz na dwugodzinnej sekcji próbował wejść na najłatwiejszą ścianę. Zaczął od dwóch metrów nad ziemią, a z każdym tygodniem było coraz lepiej. Wspinał się wyżej i wyżej, aż w końcu wspiął się na szczyt. Po czterech miesiącach pokonał swoją słabość, wdrapując się do końca drogi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz