Marcin Michalski
Centrum Autyzmu w Krakowie.
Każda podróż zaczyna się od pierwszego
kroku, nie ma znaczenia, jak daleko jest twój biegun,ważne, byś zaczął iść.
Nasza podróż trwa już 3 lata, a jej początek był
spontaniczny. Co można zaproponować dorastającym autystycznym uczniom szkoły
podstawowej w ramach przedmiotu: funkcjonowanie w środowisku? Może ścianka
wspinaczkowa z każdorazowym docieraniem do niej i powrotem na piechotę?
Dlaczego nie! 7 kilometrów marszu w obie strony niezależnie od kaprysów aury,
czasami nie stanowiło większego problemu, czasami zaś bywało tak trudne, jak
zdobywanie szczytu góry. Marsz do celu i wspinaczka tworzą nierozerwalną
całość, bez wskazania, która z tych rzeczywistości ma większe walory edukacyjne
dla moich podopiecznych. Biorąc pod uwagępoważne ograniczenia poznawcze tych
osób, podjęcie decyzji o rozpoczęciu wspinania się, było dla nas jak podjęcie
decyzji o próbie zdobycia bieguna.
Biegun jest lepiony z twojej dotychczasowej
drogi, nawet jeśli wydaje ci się z całkiem innej planety.
Ścianka wspinaczkowa rzeczywiście wydaje się być
aktywnością z „innej planety”. Zanim przygoda z wysokością na dobre się
rozpocznie, wątpliwości mają rodzice „wspinaczkowiczów”, mamy je my-
nauczyciele i opiekunowie, mają je na pewno Ci, którym może nieco na wyrost zaproponowaliśmy
tą nietypową działalność. Wątpliwości mnożą się wraz z incydentami, do których
może dojść przed, w trakcie i po zajęciach. Dużym wsparciem jest myśl: Nie
warto zawracać do portu przy przeciwnym wietrze.
Dużą rolę odgrywają nasze pierwsze
doświadczenia. To, jak zachowujemy się wobec nowej sytuacji, jak ją rozgrywamy,
staje się wzorcem na przyszłość. (…) Dlatego rola naszych przewodników,
nauczycieli jest bardzo ważna, ale bardziej w aspekcie ich zachowań niż słów.
Czyny przemawiają bardziej niż słowa.
Nowość może wyzwolić z osobie autystycznej szereg
trudnych dla niej i dla otoczenia społecznego reakcji. Nowa trasa generuje niezliczoną
liczbę nowych, a przez to nieprzewidywalnych sytuacji. Natężony ruch uliczny,
zbyt długie oczekiwanie na zielone światło, szczekający pies, wycieczka hałaśliwych
przedszkolaków, zbyt zimno, zbyt ciepło, uwierający but, źle znoszący marsz
kolega, zbyt szybkie tempo marszu, pojawiający się nagle rowerzyści, dziwny
zapach na hali wspinaczkowej, zbyt dużo niezrozumiale zachowujących się osób,
lęk wysokości, słaba kondycja...To tylko niektóre z cotygodniowo napotykanych
sytuacji. Zakładam, że przy odpowiednim wsparciu, jesteśmy w stanie je wspólnie
pokonać, a dzięki temu nabyć wiele bezcennych doświadczeń, dzięki którym będzie
można lepiej przeżyć codzienne życie. Nigdy nie potrafimy do końca przewidzieć,
co się zdarzy. (…) Zmniejszanie własnej niewiedzy powoduje, że łatwiej można
pokonywać trudności. Pojawiają się jednak przeszkody, których nie przewidzieliśmy.
Najważniejsze jest wówczas, by radzić sobie z nieprzewidzianymi sytuacjami. Trzeba
umieć sprostać psychicznie, a w dodatku w ramach tych możliwości i zasobów,
którymi dysponujemy, posługując się wyobraźnią, intuicją, podświadomością,
znajdować rozwiązanie i wyjście. Szczególnie ważna jest umiejętność akceptowania
trudności, obłaskawiania ich, czy też wręcz zaprzyjaźniania się z nimi.
Traktowanie trudności jako standardu, nie jako czegoś wyjątkowego. (…) Na
przestrzeni kilku lat zarówno na trasie naszego marszu, jak i na ścianie
zdarzały się sytuacje problematyczne, a każda z nich wymagała szybkiego, ale i
wnikliwego potraktowania. W większości przypadków można odkryć przyczyny, które
doprowadziły do wybuchu np. krzyku, oporu, agresji. Ułatwia to interwencję i
wpływa na jej skuteczność. Przyrost wiedzy pozwoli lepiej zaplanować kolejne
wyjście.
Przeszkody są czymś normalnym i naturalnym.
Normalne jest też to, że na początku jest ich
najwięcej.
najwięcej.
Wraz z upływem czasu dochodzi do oswojenia
trudności związanych z podjętym wyzwaniem. Coraz częściej dojście na zajęcia,
ich przebieg oraz powrót z nich odbywały się bez zakłóceń. To sygnał dla nas,
że warto było nie poddawać się. Nie należy jednak usypiać własnej czujności,
gdyż wtedy może nieoczekiwanie dojść do przykrego w skutkach incydentu. W
trudnych sytuacjach trzeba iść do przodu, a nie się wycofywać. Takie
przezwyciężanie siebie daje potem olbrzymią satysfakcję. Trudności są
zwiastunem dobrych wieści. Dają napęd. Pierwszy kontakt ze ścianką zazwyczaj
niesie z sobą mniejszą lub większą trudność dla adepta wspinaczki. Wszystko
jest nowe- dziwnie wyglądające obuwie, specyficzne akcesoria, natłok kolorów,
czasem hałaśliwa muzyka, nowy nauczyciel... To bardzo dużo jak na początek.
Doświadczenie musi być zawsze naszym
fundamentem, także doświadczenie negatywne. Ono ma taką samą wartość jak
pozytywne, bo wartością jest wiedza o rzeczywistości. Jak już coś znamy,
staje się to naszą wiedzą, wszystko jedno, czy zbudowaną na sukcesach, czy klęskach. (...)
Często tak bywa, że to, co prowadzi nas poza horyzont dotychczasowego życia, jest w zasięgu ręki.
staje się to naszą wiedzą, wszystko jedno, czy zbudowaną na sukcesach, czy klęskach. (...)
Często tak bywa, że to, co prowadzi nas poza horyzont dotychczasowego życia, jest w zasięgu ręki.
Ruch ręki ku górze otwiera przed uczniem zupełnie
nową przestrzeń, która może go pochłonąć ale i również odepchnąć. W
zdecydowanej większości, ścianka pociąga ku sobie, dając w zamian wiele dobrych
umiejętności. Uczy współpracy z drugą osobą, doskonali sprawność motoryczną,
daje poczucie pewności, poprawia koordynację wzrokowo-ruchową. (Uczyliśmy
również osoby niewidome, a brak receptorów wzrokowych wcale nie przeszkadzał im
w osiąganiu wytyczonych celów) „Zabiera” ona też to, co u początkującego
wspinacza było balastem- lęk przed wysokością, niezgrabność ruchową, niechęć do
nowości, czy do ruchu.
Lepiej przeżyć mądrą porażkę, z której
czegoś się uczymy, niż głupi sukces, który utwierdza nas w przekonaniu, jacy
jesteśmy wspaniali. (…) Porażka staje się przegraną, kiedy nas hamuje, kiedy
zmienia się w kamień, który ciągniemy za sobą. Trzeba umieć się otrząsnąć,
przekuć niepowodzenie w nowy plan, a nie pogrążać się w myśleniu o klęsce.
Nie zawsze jest tak, że dobrze rokujący wspinacz
będzie osiągał „geometryczny postęp” umiejętności. W otwartej populacji
istnieje wiele osób, które z różnych względów zaprzepaściły swój talent mimo że
mogły daleko dojść w uprawianej przez siebie dziedzinie. Jest to bolesne doświadczenie,
jednak należy się liczyć z możliwością jego wystąpienia. Jeden z moich podopiecznych
(znakomicie rokujący) na długie miesiące odmówił uczestniczenia w „pokonywaniu pionów”.
Mimo to wciąż szukałem wraz z instruktorem sposobu nakłonienia go do powrotu na
ścieżkę wiodącą w górę. Fortel polegał na nazwaniu dużej ściany, ścianą małą i
podzieleniu jej na mniejsze części.
Na pewno do przezwyciężania trudności
potrzebne są cierpliwość i elastyczność. (…) Elastyczność to determinacja,
która polega na tym, że nie chcemy osiągnąć celu za wszelką cenę, ale za pomocą
posiadanych zasobów znajdujemy skuteczne wyjście z trudnej sytuacji.
Nie jest tajemnicą, że każdemu przytrafiają się
słabsze dni. Ścianka milcząco czeka, ale i zawsze wymaga podjęcia wysiłku. Nie
śpieszmy się, pracujmy w dobrej atmosferze, wspomagajmy w rozsądny sposób.
Zbudujemy w ten sposób solidny fundament pod kolejne spotkania.
Jeśli przyjmiemy, że droga jest celem, tak
naprawdę nieważne jest osiągnięcie celu, lecz ile się nauczymy po drodze.
Doświadczenie nakazuje uważnie obserwować i w
razie potrzeby skoncentrować się nie na osiągnięciu np. jak najwyższego punktu
na ścianie, ale na drodze możliwej do pokonania w tym dniu. Warto pamiętać o
wizualizacji, wskazując (słowem lub zaznaczając) punkt, do którego należy dojść,
„wsłuchując się” w osobę, która próbuje osiągnąć swój „biegun”.
Jeżeli pojawią się nieprzewidziane
sytuacje, bądźmy otwarci na nowe rozwiązania, bez względu na to, jak byłyby
dziwne i szokujące. Mają być skuteczne. Pamiętajmy, że to głowa, a nie nogi dochodzą
na biegun.
Jeden z moich najbardziej utalentowanych
podopiecznych w „dniu wspinaczkowym” przyniósł ze sobą wspaniały strój króla, z
myślą, że tego dnia nie będzie wspinaczki, a będzie bal kostiumowy. Jak można
się domyślać, zaczęło wzrastać u niego napięcie, gdy zobaczył, że nie zamierzamy
iść na bal... Zgodnie z planem poszliśmy wspinać się, ale zaproponowałem mu założenie
królewskiego kostiumu, zamiast standardowego stroju. Jego radość i lekkie
oszołomienie innych wspinaczy widzących pnącego się w górę króla, warte były
tego niekonwencjonalnego zagrania.
Biegunów nie osiągamy dziś w pojedynkę. We
współczesnym świecie sukces jest niemal zawsze
pracą zespołu.
pracą zespołu.
Sukces w tym przypadku to raczej kolejny rok
wspinaczki i uczenie się nawzajem czegoś nowego. Możliwość kontynuowania zajęć
zależy od dosyć szerokiego grona osób, bo dobrze jest, gdy są temu przychylni
rodzice tych uczniów (muszą wygospodarować co tydzień stałą sumę za zajęcia z instruktorem),
dyrekcja, instruktor, który musi „czuć” każdą ze wspinających się osób. Wychowawca
klasy musi być również przychylny temu projektowi. Dobry klimat zrozumienia ze strony
innych osób przychodzących zmagać się ze ścianą, również robi swoje. Wszystkie
te elementy składają się na to, że cotygodniowe wyjścia do Centrum Wspinaczki
Forteca są przyjemnością, a nie przymusem. Mimo to dobiega końca nasza wspólna
przygoda z wyglądającą początkowo „kosmicznie” ścianką wspinaczkową. Jestem
przekonany, że każdy z uczestników, nie wyłączając mnie samego, nauczył się
wiele dzięki podjętemu wyzwaniu. Kiedy zdobędzie się biegun, trzeba iść dalej,
a nie zatrzymywać się na nim. Nie jestem pewien, czy „biegun” został zdobyty.
Pewien jestem tego, że warto było podjąć tą czasem krętą drogę, i w niej widzę
naszego cierpliwego nauczyciela. Jestem również pewien, że nastąpi kontynuacja
podjętych wyzwań. Będą próbowali im sprostać młodsi uczniowie, co oznacza, że
zaczniemy zdobywać biegun od początku.
Wszystkie cytaty wykorzystane w tekście są
myślami Marka Kamińskiego, który zainspirował mnie do napisania Wspinaczkowego
bieguna. Uczestnikami zajęć byli obecnie 12 letni uczniowie Centrum Autyzmu w
Krakowie.
Przeczytaj lub pobierz w PDF
Przeczytaj lub pobierz w PDF
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz