Łączna liczba wyświetleń

Myśli rozczochrane




       Każdy z nas chciałby zatrzymać w jakiś sposób ważne dla nas chwile. Mogą to być zdjęcia, filmy, dźwięki, słowa... W tej galerii można zapoznać się ze zdarzeniami- błahymi, poważnymi, zwykłymi, które utkwiły mi w pamięci. Dlaczego akurat te? Człowiek ma wbudowany swoisty i jedyny w swym rodzaju filtr, przez który przepuszcza lub nie pozwala przepuszczać tego, co doświadcza...







W jednym ze swych wierszy, Ryszard Kapuściński z żalem zadaje pytanie retoryczne:

Dlaczego
świat
przeleciał obok mnie
tak szybko

nie dał się zatrzymać
zbliżyć
przejść na ty

znikający punkt
w ogniu i dymie


Każdy z nas chciałby zatrzymać w jakiś sposób ważne dla nas chwile. Mogą to być zdjęcia, filmy, dźwięki, słowa... W tej galerii można zapoznać się ze zdarzeniami- błahymi, poważnymi, zwykłymi, które utkwiły mi w pamięci. Dlaczego akurat te? Człowiek ma wbudowany swoisty i jedyny w swym rodzaju filtr, przez który przepuszcza lub nie pozwala przepuszczać tego, co doświadcza... 
.................................................................................................................................................



Listopad 2017. Nie ma kiedy pisać, choć życie niesie wiele ciekawych sytuacji. Dziś dwie zakonnice o surowych twarzach kupowały trutkę na szczury. Myśli zaczynają wędrować... i o to chodzi.
Zapis wypowiedzi podopiecznego: golasie, golasie, gdzie jest sitko, poszukaj sitka, w pokoju nie ma, swoje sitko, swoje swoje sitko, swoje, w pokoju nie ma, w pokoju w poko, w poko, w pokoiku, gdzie to, pół kucharka, nie tłucz jaj, zwariowałem...

 Marzec 2016. Dziwna ta zima. Pada deszcz, wprawiając w nostalgię i "nurkowanie" w myśli. Stojąc na poczcie w niewyczerpującej się kolejce, słyszę zapytanie skierowane najwidoczniej do mnie- "Proszę pana, to jak z tą oponą"? Z oponą?... zapytałem niepewnym głosem."Myśli pan, że przestrzelili"? Była to starsza siostra zakonna, zatroskana wypadkiem prezydenckiej limuzyny. Zawsze w przypadku "ważniejszych" osób pojawiają się niemal filmowe tłumaczenia wypadku. To samo zdarzenie, które przytrafiło się "szarakowi", nie wywoła nawet najkrótszego zastanowienia. "Miał pecha- ot co"...

Grudzień. Wizyta w Londynie. Mimo zarwanej nocy spowodowanej późnym przylotem, poranek zaskoczył mnie tak jak bohatera tekstu Marka Koterskiego "Nienawidzę". Mnie też obudziły... papugi! Za oknem przemieszczały się stada zielonych, krzykliwych Alexandret Obrożnych, które normalnie zamieszkują cieplejsze kraje. Intuicyjnie sięgnąłem po książkę Stanisława Barańczaka
Listopad.  "Wiersze zebrane" i znalazłem się w innych światach. Trudno było opanować emocje, bo wiersze budziły raz uśmiech, raz zadumę, innym razem wstrząs... Oto jeden z nich, "napisany" z magnesów, przyklejonych (zapewne) na drzwiach lodówki:
1.
Jestem jak ta lodówka
Ty jesteś jak ten magnes
Tak przyciągasz że jestem gotów
Sunąć dokądkolwiek zapragniesz

Lepsza niż medium wzrokiem
Przesuwające łyżeczkę
Bo przedmiot twej magii – przyznajmy –
Jest jednak cięższy troszeczkę

2.
Jak ta lodówka jestem
Mruczący niewydarzony
Zadrapany w transporcie
Z mniej widocznej na szczęście strony

Niepewny po co jeszcze
Potrzebny ci stary rupieć
Ale nadal zdolny co chwila
Na twój widok z podziwu słupieć

3.
Jestem jak ta lodówka –
Zaczyna to już brzmieć nudnie -
W ramiona drzwiczek cię brałbym
O świcie o zmierzchu w południe

Może to i przeciwne
Naturze że ciężkie i duże
Graty chcą brać cię w objęcia –
Ale nie mojej naturze

4.
Mój pomruk od czasu do czasu
Kiedy śpisz jeszcze nad ranem
Daje ci pewność że poza
Ogólnym zdezelowaniem

Lodówka jest wciąż sześcianem
Zamkniętej na przestrzał bieli
Któremu nic bez twej wiedzy
Do górnej półki nie strzeli

5.
A że w środku zimno? To pozór
Możesz wierzyć bo całe lata
Mam po sufit tych sztucznych chłodów
I nic – nawet najlżejszy katar

Może z zewnątrz szczelna niepamięć
Kloc co nigdy o niczym nie wie
Ale w środku mam tort ze świeczkami
(Upieczony – przyznaję – przez ciebie)
Ksiądz przy spowiedzi wywołał u mnie uczucie trwogi o wiele mocniejszej, niż mijająca mnie potężna grupa zamaskowanych kibiców Wisły Kraków z wielkimi flagami. Pokaz siły w konfesjonale ścisnął mi gardło i prawie do końca w tym stanie utrzymywał.
26 września 2015 Ostatnie miesiące w słowach: lekarze, niewiadoma, ból, szpital, operacja, krwotok, śmierć, pogrzeb, rehabilitacja, zmęczenie, nerwowość, żal....

13.05.2015 Niezapisane ulotne momenty znikają i rzadko kiedy można je wyłowić z niezgłębionej otchłani pamięci. Dziś zobaczyłem człowieka zjadającego ciasto z kosza na śmieci. Podszedłem i zapytałem, czy mogę mu pomóc ofiarując pieniądze na coś do jedzenia. Usłyszałem: nie jestem zainteresowany rozmową. Ale ja nie chcę rozmawiać, tylko dać Panu pieniądze. Pogadał już sobie? Usłyszałem w odpowiedzi ze wsparciem nieznoszącego sprzeciwu błysku w oku.

 6.12.2014. Mój mikołajowy prezent to gala KSW czyli Konfrontacja Sztuk Walki. Stracie najlepszego swojego czasu strongmana z najlepszym swojego czasu, mistrzem olimpijskim w judo. W dwóch słowach: misterium cierpienia.

Na słowa "przekażcie sobie znak pokoju" próbowałem znaleźć choćby jedną osobę wokół siebie, z którą można nawiązać kontakt wzrokowy. Nie udało się. Kolejny raz zresztą. Pomyślałem, że łatwiej o to z jednym z moich autystycznych podopiecznych, którzy przejawiają problemy z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego... Trzeba się mocno się natrudzić, aby przyjąć, że jest się we Wspólnocie.

Po programie "Rolnik szuka żony". Miałem sen, że jestem jednym z rolników i o wybrankę muszę walczyć na miecze...


Spotkania z ludźmi dostarczają materiał do przemyślenia. Rozmawiam z operatorem kamery i producentem reportaży. Mówi on, że na przestrzeni ostatnich lat zmieniła się forma reportażu. Ludzie nie chcą już oglądać "gadających głów". Materiał ma być krótki, dynamiczny, poglądowy. Bohater ma za zadanie pojawić się po to, aby pod jego postacią pokazać imię i nazwisko. Ludziom trzeba dostarczać tzw. bomby informacyjne. Oczekują tego. Inny materiał by się nie sprzedał. Daje mi to wiele do myślenia. Czy rzeczywiście zmieniły się potrzeby współczesnego odbiorcy? A może dostarczany w takiej formie materiał kształtuje w taki sposób odbiorcę? Krzykliwy tytuł, zdjęcie na całą stronę i tyle? Na szczęście, jak dodał kamerzysta, są kanały, które podają produkcje wymykające się tym zwichrowanym zasadom.

Kiedy dysponuję świeżym umysłem (zdarza się to ostatnio rzadko), zaczytuję się w książce Zbigniewa Herberta ,, Barbarzyńca w ogrodzie".  Wraz z nim można wejść w świat, którego resztki ostały się tu i tam, a którym autor za pomocą rekonstrukcji nadaje możliwy do wyobrażenia sobie kształt. Jeździ więc po Włoszech, Hiszpanii i poszukuje przykrytych całunem czasu świątyń, a w nich opisuje różnorodne detale, odnosząc się przy okazji do teraźniejszości:
Jedyna restauracja, z której widać katedrę, jest odpowiednio droga jak wszystko, co się znajduje w sąsiedztwie zabytków, gdyż płaci się podwójnie za cień arcydzieł na makaronie. 

Pomysłowy sprzedawca i jego cennik. 
Kawa: 6 zł
Proszę kawę: 5 zł
Dzień dobry. Proszę kawę: 4 zł


Dlaczego bierzesz aż dwie zgrzewki piwa? Pyta podsłuchana przeze mnie żona jakiegoś klienta. Dziś przychodzi do mnie Krzychu- odpowiada mąż z niezmąconym spokojem i pogrąża się w swoich myślach.
Wizyta w perfumerii. Czuję się jak mucha, na którą poluje stado pająków. W sklepie znajduje się około 5 klientów i 18 osób personelu, czekającego niecierpliwie na wejście każdego klienta, Po wejściu klient ma już przy sobie panią oferującą dobre produkty w dobrej cenie. Kredka do oczu? Tak- polecam tą za 180 zł... Byłem tu kilka lat temu. Te same panie, którym przybyło lat i konkurentek. Trzeba polować aby zarobić na życie.

Wakacje. Jesteśmy na wyjeździe w małej miejscowości. W niedzielę uczestniczymy we mszy na zmianę. Żona rano, ja po południu. Na zmianę zajmujemy się też maluchami. Nieco dziwnie było w momencie wypowiedzenia słów kapłana: ,,Przekażcie sobie znak pokoju" powiedziała żona. Ci, którzy bacznie mnie obserwowali- ukradkiem, w tym momencie potraktowali mnie jak powietrze. Postanowiłem to sprawdzić na własnej skórze. Po powrocie podzieliłem jej zaniepokojenie, z tym, że będący obok młody człowiek przekazał ,, znak pokoju" w kierunku ściany.

Wielkanoc 2014. Najlepszy pretekst do pracy nad sobą.
 Kilka myśli Jerzego Kukuczki z książki Mój pionowy świat:
Wysoko w górach często stawia się pytania i bardzo rzadko potrafi się na nie odpowiedzieć. 
Bo luz psychiczny też ma swoją cenę.
Kolejny odwrót.
Szczęście jest w dążeniu, a nie w spełnieniu. 
Pionowy świat nie kończy się nigdy. Trwa. Czeka. Ja przecież tu jeszcze wrócę...
 

Odszedł na zawsze kolejny pies. Ktoś powie- to tylko pies, ale ten "tylko pies" uosabiał wszystko, do czego zmierzamy, ale w większości nam się nie udaje. Był wolny, wierny, towarzyski, łagodny. Miał wiele innych przymiotów, i aż dziw, że przeżył... nawet nie wiadomo ile lat. Ludzie mówią, że mógł mieć 18 a może i więcej. Był wcześniej bardzo źle traktowany, bo podkopywał drzewka... Ledwo uszedł z życiem i trafił do nas. Początkowo bardzo nieufny, później było już jak należy. Przydarzyło mi się coś, o czym tylko czytałem, i nie przypuszczałbym, że przyjdzie mi powtórzyć w praktyce to samo... Wracałem z nim po zabiegu. Został niemal zagryziony przez psa, który przeszedł pod siatką drucianą. Konieczna była narkoza. W drodze powrotnej zawołałem: Hej! Gilbert! Z tylnego siedzenia odpowiedziała mi cisza... Pies nie oddychał. Podjąłem akcję reanimacyjną, podobną, jak w przypadku człowieka. Oczy mojego druha się otworzyły. Dało mu to niemal 3 lata życia więcej. Eskapady po podkarpackich łąkach i rozległych przestrzeniach bez niego nie będą już  miały tego czegoś...


 Idę przez pole
gdzie dwie topole -
drzewo przy drzewie -
patrzą z wysoka
w przestrzeń jak otchłań -
pejzaż bez ciebie.

Pewno ci dobrze
gdzieś o tej porze,
pewno przyjemnie.
A wokolutko-
pejzaż bez smutku
pejzaż beze mnie.

Noce i dni
O których nie wiesz
jesień i
pejzaż bez ciebie. 



Szok poznawczy. Odwiedzam rodziców i robię mały spacer po miejscowości, gdzie spędziłem dzieciństwo. Z naprzeciwka nadchodzi jakiś człowiek z wielkim brzuchem. Chwieje się na boki i rzuca mi mętne spojrzenie. Widzę w nim kogoś znajomego. Tak! To kolega ze szkoły podstawowej. Wiem, że był uważany za jednego z najprzystojniejszych uczniów. Niedościgniony ideał zarówno w wyglądzie jak i w osiągnięciach sportowych. Teraz, mimo niecałych 40 lat jest wrakiem. Straszne to... 

Patrzę na termometr, który wskazuje 10 stopni bez dwóch kresek i myślę: za dwie dziesiąta. To tylko zmęczenie...

Z po nocnego odrętwienia wyrywa mnie wizyta w piekarni. Sprzedaje się tam próbki kaw z niemal wszystkich kontynentów. Uwagę moją przyciąga kawa z Rwandy- z rejonu jeziora Kivu. Młoda sprzedawczyni mówi, że z niczym się jej to nie kojarzy się jej Rwanda. Wstąpił we mnie niepokój tak duży, że aż sam się zdziwiłem. Nieświadomość może działać cuda. Świadomość- wręcz przeciwnie. W Rwandzie- rzecz jasna w rejonie jeziora Kivu także, doszło do bezprecedensowej masakry. Niemal milion ludzi zasieczonych maczetami przez sąsiadów z plemienia Hutu. Czy można było o tym nie słyszeć? Czytałem kilka książek na ten temat- relacje świadków, ofiar, sprawców, opisy pracy antropologów. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby uświadomić sobie, że do mordów dochodziło również przy drzewach kawowych. Nie wiem, czy potrafiłbym wypić filiżankę kawy z Rwandy...

Do najnowszego modelu Subaru wartego kilkaset tysięcy złotych wsiada poważny jegomość. Córka widząc ową limuzynę mówi z niewzruszonym spokojem: trabant.


Wbić szpilkę... Komu? Szpilce. Kontrowersyjny ale skuteczny bokser wagi ciężkiej Artur Szpilka oberwał reprymendę słowną od swego trenera (na zdjęciu z lewej) Treść była następująca: Cały czas gadamy, że czeka nas dużo pracy. Po prostu musi wziąć się w garść i popracować w końcu, a nie gadać jakie to będzie miał piękne piosenki, szlafroki, ciuszki i nie wiem co...Zaraz podwiązki zacznie ubierać. To troszeczkę rozmydla obecny stan. Musi dużo się nauczyć póki ktoś go nie rozbije - na gorąco podsumował występ swojego podopiecznego trener Łapin.





Kolejka w sklepie. Stoją za mną dwie dziewczyny z maluchami w wózkach. Słyszę, że mówią, że nie ma sensu prosić nikogo, bo i tak nikt nie wpuści poza kolejnością. Obróciłem się do nich i powiedziałem- ja panie wpuszczę- proszę bardzo. W tym momencie wskoczył przede mnie jegomość ze smagłym i zaciętym licem z czterema piwami i wódką. To nie pierwszy raz mi się to zdarza, więc coś ze mną nie tak pewnie, skoro dochodzi do takich sytuacji. 

Marzec 2013
Obejrzałem (nie wiem dlaczego dopiero teraz film Cyrk Motyli Zobacz tu Jeden z zaprzyjaźnionych rodziców mojego dawnego podopiecznego, do którego wysłałem ten film  napisał o tym dziele tak:
Myślę że najważniejszym przesłaniem tego filmu są słowa -
"uwierz w siebie" . Uwierz w siebie , bo wówczas i inni uwierzą
w Ciebie , a co za tym idzie uwierzą w samych siebie. Nabiorą siły do
dalszego życia ,zobaczą tak na prawdę swoje nieograniczone możliwości
, które na początku wydawały im się tak małe.. Ten piękny film i  ta
piękna wypowiedź okraszona wspaniałym humorem   , bo jakże wielkim
trzeba być by żartować ze swojej ułomności,  ukazują  jak należy , a
wręcz trzeba siebie zaakceptować takim jakim się jest, to swoisty balsam
na rany chorych ale słabych. To balsam który nie tylko ma ich leczyć ale
i pokazywać im że szerokie horyzonty stoją przed nimi otworem , muszą 
tylko uwierzyć w siebie i bardzo tego chcieć.Ten film to też ogromna
lekcja dla zdrowych i oby dzięki tym obrazom umieli ją dobrze odrobić.
Jak widać najłatwiej to przychodzi dzieciom (zdjęcie chłopca  o kulach
przytulającego się do niego i jego brata który mówi że też by tak
chciał skakać jak on, bo one nie widzą jego ułomności) , które nie są
jeszcze skażone okrutną codziennością współczesnego świata, gdzie
przez cała lata ludzi chorych ,ułomnych ukrywano w domach ,  czy w
specjalnych ośrodkach , wstydząc się tego że są inni niż my.
Styczeń 2013
Wysiadając z samochodu na stacji benzynowej w Sędziszowie Małopolskim otrzymuję niespodziewanie cios drzwiami w głowę. Niespodziewany podmuch wiatru pchnął drzwi, które uderzyły mnie w okolice skroni. Mogło być groźnie. Dzielę się tym zaskakującym zdarzeniem z panią sprzedającą paliwo. Patrzy ona we mnie szklistym wzrokiem, po czym pyta: faktura czy paragon? Coraz częściej spotykam się z bezosobowym kontaktem. Brak kontaktu wzrokowego, brak zainteresowania klientem i tym, co się sprzedaje, znieczulica.

Październik 2012
Pewnego razu zostałem zaskoczony informacją, że dobrze byłoby oprowadzić po Krakowie egzotycznego gościa- aż z Trynidadu i Tobago (nie wiem dokładnie skąd:) Wytyczona trasa powinna zadowolić nawet najgorszego malkontenta. Tym razem jednak tak się nie stało. Bardzo łatwo dało się zaobserwować u mego gościa znudzenie, a z czasem poirytowanie, zakończone prośbą: czy moglibyśmy już nie wchodzić do żadnych kościołów? Jak się okazało, było takie miejsce, które przywróciło uśmiech i ponowną chęć włożenia wysiłku w ostatnie godziny pobytu w królewskim mieście. Galeria Krakowska.
wrzesień 2012
Mamusiu- co to jest krakowski Rynek? Zapytało dziecko swoją mamę (koleżankę mieszkającą w Krakowie od 4 lat)... Dopiero  wtedy zdała sobie ona sprawę, że nigdy nie była z synem na Rynku, który znajduje się około 20 minut jazdy autobusem od domu. Sam nie mam czasu aby tam pojechać i po prostu zażyć taniego spaceru... Czas przyśpiesza i ucieka spod stóp. Czy da się coś z tym zrobić?

* * *
Rozgoryczony internauta w odpowiedzi na artykuł: Tornada uderzyły w Nowy Jork.  Zapytajmy sami siebie i szczerze i uczciwie sobie odpowiedzmy na pytanie - Co to nas tak naprawdę obchodzi? Czy na amerykańskich stronach internetowych piszą o tym, że w Polsce zerwało dachy, zniszczyło domy i wielu ludzi jest pozbawionych dorobku swojego życia, że są bez szans na odszkodowania, bo nie stać ich było na ubezpieczenie, że kolejne rządy są bezradne i brędzą coś o pomocy, szczególnie przed wyborami? Ja szczerze i uczciwie sobie odpowiadam - Nic mnie to nie obchodzi, że w NY uderzyły tornada i nie ma tam prądu. 
 * * *
Przymusowa jazda busem. Mimo ciepła grzejnik nagrzana niemal do czerwoności. Słabo ustawione radio gubi fale, a do uszu dochodzą tylko szczątki marnej muzyki. Po godzinnej jeździe słysze przy wyjściu z ust kierowcy, z którym dawno się nie widziałem: Służby specjalne opanowały każdą dziedzinę życia. Módl się pan, żeby i za pana się nie wzieły.



lipiec 2012 
Spacer po lesie. Już bez ulubionego psa. Minęło sporo miesięcy, a jednak przy każdym z kluczowych miejsc następuje zaduma. Tu skręcaliśmy do źródełka, gdzie atakowały komary. Tu obszczekiwał nas olbrzymi Bernardyn, którego też już nie ma. Na tym samym drzewie siedzi wiewiórka, która pobudzała do działania schorowane ciało. Wszystko odchodzi w niepamięć, jednak niech choć tutaj pozostanie ślad naszej ludzko-psiej znajomości. 




Nadeszły wakacje.  Jeden z portali napisał: "Nieroby mają wakacje". Nie dziwię się takim opiniom, bo przecież pracowano na nie publikując artykuły pod tytułami: Idealna praca- liczba nauczycieli stale rośnie. Dobijanie samorządów czternastką. Nadużywamy urlopów. Tani młody nauczyciel i wiele innych. Praca do najłatwiejszych nie należy. Kiedy moi rówieśnicy kończyli zawodówki, ja "ciągnąłem" dalej edukację przez dwa lata w technikum, później 5 lat na studiach- podczas, gdy oni mieli już za sobą 7 lat pracy, ja żółtodziób dopiero zaczynałem się uczyć życia w pierwszej pracy. Kolejne studia, kursy, doskonalenie się i tak w nieskończoność. Grunt, że lubię, co robię. Podziwiam kierowców autobusów, inżynierów, strażaków, i cały szereg osób wykonujących to, czego ja nie mógłbym robić na dłuższą metę. Ktoś jednak musi być z osobami najbardziej poszkodowanymi, ktoś musi je nauczyć choćby kilku niezbędnych rzeczy. Ja czuję się dobrze w tej przestrzeni. Czy my Polacy mamy coś takiego, że chcemy, aby dołożyć bliźniemu? Aby pracował dłużej, w bardzo trudnych warunkach, za niską pensję? Tak. Raczej tak. Nie da się porównać 8 godzin z pewnością ciężkiej pracy kasjerki do 4 godzin pracy nauczyciela (tu: szkoły specjalnej). Mimo to robimy wszystko, aby tą rzekomą niesprawiedliwość "wyrównać". Zmiany są nieodzowne i stopniowo wkraczają w naszą rzeczywistość. Czy to dobra postawa: nie myśleć, co będzie ze mną w wieku 60 lat i więcej? Wydaje się, że najlepsza. Jednak już teraz z kolegami w pracy obmyślamy kabaret na Dzień Nauczyciela. Póki co, jeśli się tylko da, trzeba na wesoło.
kwiecień 2012
* * *
A oto garść nieco szokujących cytatów z książki  Aldousa Huxleya Nowy wspaniały świat. Czy przypadkiem te opublikowane w 1932 roku słowa nie ziszczają się dziś, po prawie wieku? Czy przypadkiem, a może nie przypadkiem nie myślimy czasem w taki sposób, albo czy politycy nie wdrażają tych słów w życie?


Pierwiosnki i krajobrazy, stwierdził, mają pewną wielką wadę: są darmowe. Miłość przyrody nie napędza fabryk.
Co człowiek złączył, przyroda niezdolna jest rozłączyć.
Stabilność. Potrzeba pierwsza i ostateczna. Stabilność. Z niej to wszystko.
Popęd zahamowany wylewa, a powódź to uczucia, powódź to namiętność, powódź to nawet szaleństwo: zależy to od siły strumienia, wysokości i wytrzymałości zapory. Strumień nie napotykający przeszkody spływa gładko w dół wytkniętym kanałem aż po spokojny dobrobyt.
Nasi przodkowie byli tak głupi i krótkowzroczni, że kiedy pojawili się pierwsi reformatorzy, oferując uwolnienie ich od tych strasznych napięć, w ogóle nie chcieli mieć z nimi do czynienia.
Istniało tak zwane chrześcijaństwo. Zmuszano kobiety do żyworództwa.
Wolność jest nieefektywna i przykra. Wolność to okrągły kołek w kwadratowej dziurze.
Nie konsumuje się wiele, gdy się siedzi i czyta książki.
Ludzie zdrowi, posłuszni, trwale zadowoleni.
Uwalniamy się od rzeczywistości, kiedy tylko zechcemy, i takoż wracamy, bez bólu głowy i bez potrzeby mitologii.
Lepsza mikstura niż awantura.
Usunięto wszelkie objawy starości.
Praca, zabawa... po sześćdziesiątce nasze siły i gusta pozostają takie jak w wieku lat siedemnastu. W dawnych złych czasach starzy ludzie usuwali się z życia, szli na emeryturę, poświęcali się religii, spędzali czas na myśleniu... na myśleniu!

Fizyczne niezaspokojenie może spowodować rozrost aktywności umysłowej.
I na koniec coś do reformy emerytalnej:) 
Dziś, oto postęp, starzy ludzie pracują, starzy ludzie kopulują, starzy ludzie nie mają czasu, nie maję chwili wytchnienia od przyjemności, okazji do tego, by usiąść i zacząć rozmyślać; gdyby zaś przez nieszczęśliwy przypadek pojawiła się taka szczelina czasu w spoistej substancji ich rozrywek, zawsze pozostaje soma, rozkoszna soma, pół grama na popołudnie, gram na weekend, dwa gramy na podróż na przewspaniały Wschód, trzy na mroczną wieczność na księżycu; wracając znajdą się już po drugiej stronie szczeliny, bezpieczni, na twardym gruncie codziennej pracy i rozrywek
* * *
Czytam nocami szokującą książkę Aldousa Huxleya Nowy wspaniały świat. 
Najciekawsze w niej jest to, że koszmarna wizja świata opisana w latach 30 XX wieku staje się stopniowo rzeczywistością. Niedługo zaprezentuję tu najciekawsze według mnie prorocze wizje, a teraz kilka trafnych cytatów tego autora:

Fakty nie przestają istnieć z powodu ich ignorowania.
Bezwzględne zło wywołuje konieczność istnienia bezwzględnego dobra.
Chciałem zmienić świat. Doszedłem jednak do wniosku, że mogę jedynie zmieniać samego siebie.
Co należy zrobić po upadku? To, co robią dzieci: podnieść się.
Czasem lepiej zbłądzić, niż zbyt nachalnie pytać o drogę.
Często szuka się sensu życia przy pomocy bezsensownych metod.
Nigdy tak wielu nie było manipulowanych przez tak nielicznych.
Tylko jeszcze jedna niezbędna masakra kapitalistów albo komunistów lub faszystów, lub chrześcijan, lub heretyków, a już znajdziemy się w złotej przyszłości.
Tajemnica szczęścia i cnoty tkwi w tym, by lubić to, co musi się robić.


* * *
 Przymierzam się do założenia działu: "Głupi, jak komentarz z Onetu". Pod spodem wypowiedź z Onetu właśnie na temat Benedykta XVI, który powiedział w dniu swych 85. urodzin, że znajduje się na "ostatnim odcinku" drogi swego życia. Komentarz internauty zaprzecza wszech panującej głupocie komentarzy na tym portalu.
 Nie jestem człowiekiem wierzącym.
Jestem ateistą.
Z sympatia patrzę na człowieka który nie tylko kroczył swoją drogą.
On ją budował często stąpając po wybojach.
Kto z nas po tych wybojach nie wędrował.....?
Z szacunkiem patrzę i słucham tego człowieka.
Jego życie to nie święta ikonka.
Jest takie podobne do życia każdego z nas.
Ale jest też oddane idei w którą wierzy.
To bardzo dużo bo w idei tej nie można się doszukać tak naprawdę niczego nagannego.
Trzeba mieć dużo pokory aby otwarcie powiedzieć, ze jest się na ostatnim odcinku drogi.


 * * *
Myśli nieuczesane (Stanisław Jerzy Lec)
Wobec coraz silniejszego zainteresowania się w niektórych krajach islamem, należy przypomnieć, że religia muzułmańska surowo zakazuje spożycia alkoholu.

Zawsze znajdą się Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga Belgijskiego wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów.

 * * *

Exxon Mobil nie znalazł w dwóch pierwszych odwiertach w Polsce komercyjnych ilości gazu łupkowego, powiedział we wtorek rzecznik koncernu - poinformował Reuters.
Odpowiedź internauty: No i fajnie. Tak rzadko otrzymujemy dobre informacje.

 * * *
Spotkałem się z  następującym cytatem:
Co jest ważniejsze: zaspokoić tysiące pragnień, czy przezwyciężyć jedno?
Jestem pewien, że cała masa ludzi odpowiedziałaby bezwstydnie we wiadomy sposób. 
 * * *
 Może informacja prasowa niezbyt ciekawa. Do Polski przyleciał z USA dobrze zbudowany pan (Bob Sapp), aby dać po gębie innemu dobrze zbudowanemu panu z Polski (Mariuszowi Pudzianowskiemu). Tak się złożyło, że Polak jest w tym czasie w USA, dlatego Amerykanin będzie mu groził z terytorium Polski  przez ocean za pomocą połączenia internetowego. Trudno się w tym wszystkim połapać. Ktoś z innej epoki zrozumiałby pewnie tylko część informacji, mówiącą o obiciu twarzy. Tak było od zarania świata. Jednak reszta świadczy o tym, jak bardzo świat się zmienia. 
 * * *
styczeń 2012
Dziennik "New York Times" poleca 45 miejsc na całym świecie, (m.in. Panama, Birma, Tokyo, Londyn, Tanzania, Patagonia) które warto odwiedzić w 2012 roku. Wśród nich znalazło się jedno z polskich miast...
Zamiast odpowiedzi:
J.Tuwim
"Niech sobie Ganges, Sorrento, Krym
Pod niebo inni wynoszą,
A ja Łódź wolę! Jej brud i dym
Szczęściem mi są i rozkoszą.
(...)
Więc kocham twoją "urodę złą",
Jak matka niedobrą - dziecinę,
Kocham twych ulic szarzyznę mdłą,
Najdroższe miasto na świecie!

Zaszwargotanych zaułków twych
Kurz, zaduch, błoto i gwary
Piękniejsze są mi niż stolic szych
I niż paryskie bulwary!

Śmieszność twa łzami przyprósza mi wzrok,
Martwota okien twych ślepych
I czarnych ulic handlarski tłok,
I uszargany twój przepych."

 * * *
Sposób na przetrwanie?
W Polsce jest 580 tys. NEET-sów, (z ang.: not in employment, education or training) czyli młodych osób w wieku 15-24 lat, którzy nie pracują, nie uczą się ani w żaden sposób się nie doszkalają. Kosztują nas ponad 5 mld euro rocznie – informuje "Gazeta Wyborcza". 

 * * *
Kultura konsumpcji. Ludzie coraz bardziej boją się, że nie będą mieli za co dociągnąć do pierwszego. Miliony żyją zaciągając nowe pożyczki i tym samym grzęzną w kolejnych długach. Wiele osób woli odjąć sobie od ust kawałek bagietki, byleby tylko kupić najnowszą konsolę do gry lub ostatni krzyk mody w telefonii komórkowej. To wiadomości z Francji, jak można się domyśleć po tej bagietce, odjętej od ust...

 * * *
A to tak na poprawę humoru...
Ogłoszenie z Allegro. 15 000 zł i fragment opinii o wozie: "nie woził ciężarów, nie był katowany przez rolników do wożenia marchewki"



 * * *
Dziś pojawili się hydraulicy. Próbowałem sam naprawić nieciekawy problem, ale kilka godzin leżenia pod wanną w nieciekawych oparach uświadomiło mi, jak ciężka jest praca hydraulika. Oboje zaciekawili się dużymi zdjęciami na ścianie. Zapytałem ich, czy może wiedzą, gdzie zostały one wykonane? Nie będzie to łatwe proszę pana. Wiem! To są podziemne kościoły koptyjskie w Etiopii...
Jeszcze do teraz uśmiecham się, wspominając to porażające zaskoczenie. Panowie- szacunek!


 * * *
Pamiętamy jeszcze niedawną radość mieszkańców Sudanu, zamieszkujących jego południową część. Udało się oddzielić od ciemiężycieli z północy. Niestety optymizm gaśnie tam z każdym dniem. Brakuje miejsc pracy. W kwietniu populacja 8-milionowego kraju powiększy się o ponad milion obywateli, którym skończą się karty stałego pobytu na północy i którzy będą zmuszeni powrócić z północy na południe. W ciągu roku inflacja sięgnęła już 80 proc., a w niektórych rejonach ze względu na niestabilną sytuację i brak dróg przejezdnych w porze deszczowej ceny podstawowych produktów wzrosły nawet o 200 proc. Od uzyskania niepodległości rząd sprzedał ropę wartą 3 mld dolarów!!! Jednak mało wskazuje na to, by pieniądze te były wydane na rozwój kraju, w którym panuje gigantyczna korupcja. Rząd inwestuje pieniądze z łapówek za granicą, nie szczędząc ich na miejscu, zakupując luksusowe auta. Czy demokracja zdała egzamin w tym umęczonym kawałku świata? Pod jej pozorem wybrano legalnie i zgodnie ze standardami innych ciemiężycieli, tym razem swoich, bo z południa. Dramat wielu afrykańskich krajów tkwi w tym, że po latach dramatu, kiedy wydaje się, że gorzej być nie może, następuje jego powtórka, która będzie trwać następne lata. Tkwi w tym chyba jakiś szatański zamysł…



grudzień 2011
 * * *
Znalazłem coś na temat wewnętrznego zdezorientowania, czyli nieformalnej choroby społecznej toczącej współczesnego człowieka. "Wewnętrzne zdezorientowanie, jeśli nie chce się z niego wyjść, ale traktuje się je jako sposób życia, sprawia, że rządzą nami bezpośrednie impulsy i aktualne sytuacje, a umyka nam istota rzeczy. (...) A wtedy idzie się na oślep, po omacku, wpadając ciągle z jednej skrajności w drugą, nigdy nie wiedząc, co się robi i po co. (...) Oznacza to, że ci, którzy celowo stworzyli wokół siebie zamęt, często dochodzą do punktu, kiedy nie chcą się już z zamętu wyzwolić. Piętrzą więc trudności i nie są zadowoleni z żadnego rozwiązania, ponieważ w istocie przenoszą na rzeczy i sytuacje swój brak wewnętrznej orientacji. Dlatego żadne z proponowanych rozwiązań, czy to teoretyczne, czy praktyczne, nigdy im nie wystarcza, bo w istocie lubują się w tym stanie chaosu, zdezorientowania, nieco gorzkim, nieco sceptycznym, w którym wszystko jest zawsze możliwe lub słuszne: każdy wybór zostaje w jakiś sposób usprawiedliwiony, ale nic nie staje się naprawdę ważne lub naprawdę niestosowne, niezgodne, fałszywe czy błędne! (...) Kiedy zabraknie wewnętrznej orientacji, dochodzi do głosu bierność wobec istotnych spraw, albo wzmożone działanie, które tak naprawdę zakrywa jednak faktyczną bierność wobec istotnych spraw, bo nie umie się już odróżniać rzeczy istotnych od nieistotnych, i wszystkie uważa się za równe sobie". Carlo Maria Martini Kochać Jezusa. Medytacje nad Ewangelią św. Jana
 * * *
Październik i listopad bez myśli... Myśli przetaczały się przez głowę, ale nie udało się ich pojmać. Dziś mnie coś ruszyło. Jadąc w tłocznym autobusie zarejestrowałem kilka reakcji starszej pani stojącej przede mną. Obejrzawszy się i spojrzawszy na mnie, energicznie przeciągnęła przed siebie torebkę.Cały czas od tego momentu kurczowo trzymała ją przy ciele. Po wyjściu z autobusu natychmiast otworzyła ją, sprawdzając czy oby czegoś nie brakuje. Kiedyś (również w transporcie miejskim), nie zdążyłem skasować biletu. Kontroler z poczuciem spełnienia misji zakomunikował: Jestem tu po to, żeby wyłapywać takich jak pan... Czasem lepiej za dużo nie rozmyślać...

 * * *
wrzesień 2011

 * * *
Są szczyty, na które wchodzić trzeba bez końca. Ciężko się wchodzi, niebezpiecznie schodzi, siedzieć też długo nie można. Haiku Fristajl
* * *
 Spór nie jest gestem obrazy, lecz szacunku. Jacob Neusner Rabin rozmawia z Jezusem
 * * *
Pogarda dla rzeczy "starych" jest jedną z najcenniejszych namiętności, jakie udało nam się wyhodować w sercu ludzkim. C.S. Lewis Listy starego diabła do młodego.
 * * *
Dziś nie używa się ani nafty, ani siekiery ani ognia. Dziś manipuluje się mgiełką. Mgiełką, która zamazuje kontury, która eliminuje granice, która przesłania istotne wartości. Mgiełką, która znieczula i usypia. Stwarza mentalność mglistą, w której jednakową wartość mają prawda i kłamstwo. Bo już się nie wie, jaka jest prawda, bo już się nie odczuwa lęku przed kłamstwem: bo już uzyskało się najniebezpieczniejszy i najbardziej demoralizujący owoc współżycia dla niebacznych: niewiedza, gdzie zaczyna się zło i gdzie kończy się dobro. Ramon Cue Romano S.I. Mój Chrystus połamany

* * *
Lipiec 2011. Dane statystyczne nie pozwalają żywić złudzeń: ponad połowa zwycięzców traci wszystko w ciągu pięciu lat, wielu spotykają wielkie tragedie życiowe, kończą jako bezdomni, tracą rodzinę i zdrowie, żyją w więzieniu lub wegetują na zasiłkach. Myślisz, że zwycięski los rozwiąże twoje problemy? Bardzo się mylisz. Fortuna zdobyta z dnia na dzień najprawdopodobniej przyniesie ci więcej nieszczęść niż korzyści.Michael Carroll, farciarz jakich mało, usiłował skończyć ze sobą po tym, jak przepuścił wygraną w wysokości blisko 10 mln funtów na drinki, narkotyki i imprezy. Odkąd poszczęściło mu się na loterii w 2002 roku, Mikey, alkoholik i kibic Rangersów, zdążył gościć na sali sądowej ponad 30 razy, odsiedział 9 miesięcy za zakłócanie porządku publicznego, dostał wyrok za posiadanie kokainy i zakaz prowadzenia pojazdów. Dziesięć dni temu usiłował po raz kolejny odebrać sobie życie, podcinając sobie gardło. Takich przypadków jest wiele…
 * * *
Aleksander Wielki nazwał na cześć swego karego Bucefała indyjskie miasto. Kasztanka Piłsudskiego przeszła do historii. Koń Kaliguli wszedł do senatu. O Koniku Garbusku czytało każde dziecko na świecie. O Lotnej nie słyszał nikt. Nie będzie miała swojej legendy. Nie powstanie miasto jej imienia.
Klacz wystawia poraniony łeb przez obskurne drzwi. Dała gospodarzowi kilka źrebaków, ciągnęła wóz - ale zużyła się. Handlarz zdjął zbyt mały kantar, który wżynał się w skórę - pozostały liczne rany na głowie. „To bez znaczenia proszę Pani, ona jest tak brzydka, że nikt o zdrowych zmysłach jej nie zakupi - idzie na transport”.
 * * *
Człowiek i koń
"Za to, że zawsze byłaś posłuszna. Za to, że pokornie znosiłaś baty i nigdy się nie sprzeciwiłaś.
Za to, że pracowałaś ponad siły. Za wieczną pokorę.
Za nogi nadwyrężone i obolały kręgosłup. Za noce na łańcuchu i za orkę w polu w upalne dni.
Za źrebaki, które całe życie rodziłaś.
Za Twoje oddanie i Twoją tolerancję dla ludzkiej bezduszności.
Za Twoją starość i niedołężność. Wejdź na trap!
Za winy Twoje niepopełnione - skazuję Cię na śmierć."

* * *
maj 2011
Cóż wiemy o człowieku, dopóki unikamy możliwości spojrzenia bez iluzji aż na krańce ludzkiego losu, dopóki nie dotkniemy dna, dopóki zakrywamy twarz na widok otchłani? Tomas Halik. Dotknij ran. 
* * *
Skoro nie wierzymy w przyzwoitość, dlaczego tak starannie szukamy wymówek dla naszego nieprzyzwoitego zachowania? Bo w rzeczywistości wierzymy w przyzwoitość tak bardzo - czujemy tak silny nacisk owego prawa- iż  nie umiemy stawić czoła faktowi, że je łamiemy, więc staramy się zrzucić z siebie odpowiedzialność. Zauważycie bowiem z pewnością, że podobnych wyjaśnień poszukujemy tylko dla złego zachowania. Na karb zmęczenia, zmartwienia, czy głodu składamy tylko nasze złe nastroje- dobre zawdzięczamy samym sobie. C.S Lewis. Chrześcijaństwo po prostu

kwiecień 2011.
To, co robimy dla siebie, umiera wraz z nami. To, co robimy dla innych trwa wiecznie. Albert Pines
* * *
Nie ma szans bez ryzyka, życia bez napięć, a drogi bez niebezpieczeństw. Ks. Kardynał F. Koenig
* * *
Nieszczęściem człowieka jest to, że człowiek nie tylko nie wie, ale nie wie również tego, iż nie wie- przeważnie wydaje się mu, że wie. J. Tischner "Ksiądz na manowcach". 
* * *
Bez chaosu nie doświadczymy spokoju
* * *
Przedłużenie własnego ego- takiego, a nie innego. Usłyszałem to mimochodem, ale utkwiło mi mocno w pamięci.

* * *
Z okna pociągu. Dziewczyna żegna chłopaka, po czym odchodzi z powoli przemieszczającym się ze starości psem. Gdybyśmy potrafili docenić takie zwykłe (mogłoby się wydawać) rzeczy jak choćby psia wierność, świat byłby o wiele lepszy. 
* * *
Stare nawyki umierają powoli
* * *
Powinniśmy całować ręce tych, którzy nam bezlitośnie burzą iluzje nas samych dotyczące. Dietrich von Hildebrand
Słowa muszą oddziaływać na czytelnika nie tylko swoją logiką, ale także obrazem, często tajemniczym, jakby niedoświetlonym. Jepifanij Przemądry
 * * *
Podróżny opisuje ten świat i w końcu rozpoznaje się w jego lustrze, zupełnie jak ów malarz z opowiadania Borgesa, który maluje pejzaż: góry, morza, rzeki, na koniec spostrzega zaś, że namalował własny portret. Claudio Margis
 * * *
Podróż nawet tysiącmilowa zaczyna się pod twoimi stopami. Lazzi
 * * *
Bóg potrafi dostrzec czarną mrówkę na czarnym kamieniu wśród czarnej nocy. Przysłowie arabskie.
 * * *
Jedna klęska wzbogaca bardziej niż cały łańcuch sukcesów. Gaston Rebuffat
 * * *
Tragedia czyni człowieka wielkim. J O’Neil
 * * *
Szlachetny wymaga od siebie, prostak stawia tylko żądania innym. Dialogi Konfucjańskie.
 * * *
Podczas czytania pewnego tekstu, a raczej prześlizgiwania się przez niego, poczułem za sprawą jednego zdania coś na kształt nokautu. Był to intelektualny nokaut, po którym jednak można podnieść się i inaczej patrzeć na otaczający świat. Dobry tekst powinien zawierać choć jedno zdanie, które „uderzy” w odbiorcę, odbierze mu dech po to, by wprowadzić go na nowe tory myślenia, a przede wszystkim działania.

 * * *
Jeżeli wiesz, czego szukasz, nie znajdziesz tego, czego nie szukasz…
Jeżeli jednak wyjdziesz poza to, co znane, i będziesz szukać dróg, które jeszcze nie zostały całkiem przetarte, albo, jak mówię, wymyślisz je sam, możesz odkryć coś niezwykłego…Jeżeli masz problem, zatrzymaj się, zatrzymaj. Posłuchaj siebie i poszukaj odpowiedzi wewnątrz. Ona tam jest. Wewnątrz Ciebie jest coś, co trzyma Cię, co Ci pomaga, jest głos. Posłuchaj go. Jedni nazywają go Bogiem, drudzy określają inaczej, ale jest…Jeżeli jesteś na rozdrożu i widzisz drogę, która prowadzi w dół, i drugą, która idzie w górę, idź tą, która prowadzi wzwyż. Wprawdzie schodzić łatwiej, ale w końcu trafisz na jakąś dziurę. Kiedy się idzie do góry, jest nadzieja…
Żyj teraz!... Życie to ta chwila i w tej właśnie chwili należy się nim cieszyć”. Tiziano Terazani „Koniec jest moim początkiem”
 * * *
Tylko w dzieciństwie książki wywierają głęboki wpływ na nasze życie. Graham Greene. Ogrody Kensington
 * * *
Prezenty z sexshopu mogą sprawić, że te święta zostaną wreszcie zaliczone do udanych. To reklama radiowa, która, jeśli by się nad nią nie zastanawiać, jest tylko kolejnych „przeszkadzaczem”. Wschłuchując się w nią otrzymujemy prawdę o naszych czasach, w których odchodzimy od tego, co pierwotne, zastępując to coraz głupszymi rzeczami.
 * * *
Upadek upadkowi nie równy… Ogólnoświatowe media rozpisują się o upadku Justyny Kowalczyk. Ważne jest, kto upada. Jeśli na nogach zachwieje się ważna osobistość (zdarzało się to Fidelowi Castro, Borysowi Jelcynowi, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i wielu innym), sprawa staje się poważna. Nie ma tu znaczenia kryterium bólu. O śmiertelnych upadkach w wykonaniu maluczkich, jeżeli się już mówi, to bardzo krótko i nigdy się już do tego nie wraca. Tak jest skonstruowany nasz świat.
* * *
Nie masz ani smaku, ani koloru, ani zapachu, nie można ciebie opisać, pije się z ciebie nie znając ciebie. Nie jesteś niezbędna do życia: jesteś samym życiem. Obdarzasz nas rozkoszą, której niepodobna pojąć samymi zmysłami. Wraz z tobą wracają nam władze, których już się wyrzekliśmy. Z twojej łaski otwierają się w naszym sercu wszystkie wyschłe już źródła. Jesteś największym bogactwem, jakie istnieje na świecie. Jesteś największą czułością, ty, jakże czysta w trzewiach ziemi! Można umrzeć nad źródłem wody magnezjowej. Można umrzeć o krok od słonego jeziora. Można umrzeć mimo dwóch litrów rosy, jeśli rozpuściły się w niej sole. Czysta, nie zgodzisz się na żadną mieszaninę, nieskazitelna, nie znajdziesz żądnego fałszerstwa, jesteś zazdrosnym bóstwem… Ale obdarzasz nas szczęściem nieskończenie prostym. Ktoś się zapewne zastanowi, o czym jest ten tekst napisany przez Antoine de Saint Exupéry. Te piękne słowa dotyczą wody…
 * * *
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało. Nicolas Bouvier

* * *
01.07.2010 „Pokaż mi, jak traktujesz zwierzę, a powiem Ci kim jesteś”… Sąd w Świeciu skazał na pół roku więzienia mężczyznę, który w brutalny sposób zabił kota. Mężczyzna kilka razy uderzył kotem o ścianę swojego mieszkania, a potem odciął mu głowę. Przed śledczymi tłumaczył, że zabił kota, bo ten "zapaskudził mu kanapę". Sąd nie miał dla niego skrupułów, tym bardziej, że kilka lat wcześniej mężczyzna odsiedział półtora roku więzienia za znęcanie się nad swoją rodziną.
* * *
Wolność, która nie podlega żadnym prawom jest całkowicie nieobliczalna. Nie należy także do świata realnego. Roman Ingarden
* * *
Zmarł aktor Maciej Kozłowski. Niezwykle brzmią jego słowa wypowiedziane przed śmiercią. „Nie dyskutuje z wyrokami. Warto pamiętać, że w chwili poczęcia dostajemy nowe życie i nową śmierć”. Był zdania, że „należy żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Trzeba żyć i dawać świadectwo. Żyje się dla kilku spotkań i paru wzruszeń. Ważne, by ich nie przegapić. Dużo trudniej jest być dobrym człowiekiem, niż dobrym aktorem. Życie jest ryzykiem, które się codziennie podejmuje, a poczucie humoru na własny temat bardzo w tym pomaga”.
* * *
Wstrząsający, ale niezwykle interesujący pomysł zrealizowała ekipa National Geografic. Eksperyment polegał na wysłaniu do Londynu 5 ludzi, zamieszkujących wspólnotę plemienną Tanna na Vanuatu. Po powrocie plemię gotuje im wielkie powitanie, godne największych bohaterów. Oni, obserwując to, mówią ze wzruszeniem do kamery: „Widać tu miłość i szacunek. Tym się żywimy na co dzień”. Żyjemy w czasach, kiedy niematerialne wartości przestają mieć znaczenie, jednak to w nich tkwi największa siła, zdolna realizować to, co czasem zdaje się być niemożliwe.
* * *
Brak reakcji stresowej oznacza śmierć organizmu. H. Serye
* * *
Pogodzenie się z losem niekoniecznie jest wyrazem rezygnacji, gdyż głęboka wiara może nam zawsze sprawić niespodzianki. Rabin Mosze Chaim Lau w: „Zraniony Lew”.
* * *
Jeżeli oddajesz się temu, co robisz z poświęceniem i miłością, jeżeli godzinami siedzisz na tyłku, niezależnie od tego nad czym, w końcu zrozumiesz świat. Tiziano Terzani
* * *
Zwięzłość słowa rodzi szerokość myśli. Jean Paul
* * *
W latach 60-ych nasz słynny globtroter Tony Halik, jako pierwszy w świecie człowiek miał możliwość sfotografowania w Bogocie szmaragdów wartych 2 miliony dolarów. Przy okazji zapytał piękną urzędniczkę, sprzedającą te skarby, czy podobają się jej szmaragdy. Odpowiedź jej była następująca: „Dla mnie te kamienie są niczym. Wiele kobiet dałoby wszystko, żeby je mieć. Podobno szmaragdy przynoszą szczęście… Ja, mam kochającą rodzinę i narzeczonego, czegóż mogę chcieć jeszcze”?
„ …szczęśliwe oczy zamknięte na świat zewnętrzny a wpatrzone w świat wewnętrzny”.
* * *
„Trzymamy się oburącz wygodnego życia, uciekamy od samotności do towarzystwa, radia, telewizji, rozrywek- jak często jednak budzi się w nas tęsknota choćby za skrawkiem własnej prywatnej pustyni…” Ks. Jan Twardowski
* * *
Wiele czyni, kto wiele kocha. Tomasz a Kempis
* * *
Kiedy nasz pies Baoli uciekł nam w Tokio, jego poszukiwanie więcej nauczyło mnie o Japonii, o biurokracji, organizacji, o doskonałości, okrucieństwie i o wszystkich innych jej aspektach niż pięć lat życia w tym kraju. Tiziano Terzani „Koniec jest moim początkiem”.
* * *
„…ale nie oczekuj niczego od człowieka, jeśli pracuje tylko na swoje życie, a nie dla wieczności”. Antoine de Saint- Exupery „Twierdza”
* * *
Listopad 2009. Najcięższe zbrodnie, jeśli tylko przejdą do historii, są z gotowością uznawane. Kiedy jednak trwają, nie sposób w nie uwierzyć. Radek Sikorski. „Prochy świętych. Afganistan. Czas wojny”.
* * *
Po lekturze „Strategii Antylop” Jeana Hatzfelda dotyczącej rzezi w Rwandzie. „W Afryce Ateizm wydaje się niezrozumiały. Idea świata bez Boga, choć tak rozpowszechniona, tutaj jest niepojęta, a masakry w niczym tego nie zmieniły. W trzynaście lat później nie sposób spotkać w rejonie Nyamaty choćby jednej osoby, która otwarcie głosiłaby swój ateizm jako konsekwencję ludobójstwa”.
* * *
Zaglądam przez ramię kobiety czytającej Fakt. Atakują tytuły: Eurourzędasy- bankietowali za nasze. Przejedli 200 tysięcy złotych! Złodzieje rozebrali człowieka. Urzędnicy ukradli mi węgiel. Kasia Cichopek będzie miała drugie dziecko. Grażyna Wolszczak- chodzę do wróżki. Krótka forma, minimum treści, gigantyczne zdjęcia. W jaki sposób taki styl kształtuje człowieka? Czy coś zostanie w głowie po takiej lekturze? Tych i innych pytań z pewnością nie zadaje sobie wydawca.
* * *
„Jeśli niewłaściwy człowiek stosuje właściwe środki, właściwe środki działają w niewłaściwy sposób”. Powiedzenie Taoistów.
* * *
Czas powoduje stopniowe wyłączanie z pamięci faktów, szczególnie tych niechlubnych, wstydliwych, wydawać by się mogło, że nierealnych. Sven Linqvist, szwedzki dziennikarz przypomina w książce „Wytępić całe to bydło” o tym, czego dopuszczali się Europejczycy (m.in. Francuzi, Brytyjczycy, Hiszpanie, Niemcy) po wkroczeniu na obce, dziewicze terytoria. „Europejczycy unicestwiają z okrucieństwa i głupoty. Nie obchodzi ich ani opinia tubylców, ani to, co oni czują i w co wierzą. […] Bestialstwo białych przeraża tym bardziej, że cechą tą odznaczają się ludzie o wysokim poziomie intelektualnym”.
* * *
Koło zamachowe postępu zazwyczaj miażdży wiele istnień. Pod koniec XIX wieku znacznie wzrosło zapotrzebowanie na kauczuk. Mieszkańcy Konga byli zmuszani do darmowej pracy. Odmawiający tego obowiązku doświadczali ze strony „światłych” Europejczyków niszczenia swych domostw, mordowania swych dzieci i obcinania dłoni. Któż by pomyślał, że te barbarzyństwa były dokonywane dla… gumowej dętki do roweru, wymyślonej przez szkockiego chirurga J.B. Dunlopa?...
* * *
„Nie ma drogi na skróty aby dotrzeć do mądrości”. Tiziano Terzani.
* * *
„U mnie na blisko 100-tysięcznym osiedlu zlikwidowano jedyną księgarnie. Teraz jest tam solarium. Znak czasu”..
* * *
Byłem w krajach, w których bieda oznacza brak wody i śmierć – mówi Aric Sigman . autor nowej książki, która już zdążyła wzbudzić wiele kontrowersji: „The Spoilt Generation” (z ang. Zepsute pokolenie). Tymczasem w Wielkiej Brytanii owo „dickensowskie ubóstwo” nie jest ubóstwem, które ma cokolwiek wspólnego z sytuacją finansową.– To ubóstwo dotyczy dzieci, które nie narzekają na niedobór sportowych butów Nike, ani jakichkolwiek innych dóbr materialnych – dodaje Sigman. – Żyją one jednak w głębokim ubóstwie, o którym nie chcemy rozmawiać, ponieważ jest to ubóstwo w sferze ducha, moralności oraz małej ilości czasu, jaki poświęcamy własnym dzieciom.
* * *
25.07.2009 Siedząca na przystanku starsza kobieta zaczepiła mnie (a raczej mego psa) słowami:, „O jaki ładny pies”! Podziękowałem, gdyż taka opinia to rzadkość, jeśli chodzi o ocenę urody bullterriera. „Trzeba go zabić i zrobić z niego smalec” dodała po chwili. Myślę, że miłośnicy psów poczują, co poczułem ja słysząc ten zaskakujący dodatek do jak się zdawało pozytywnego komentarza.
* * *
14.10.2009 Siedząca obok mnie kobieta mówi: „Rozbito na cmentarzu grób. Sprawa jest poważna, bo jest to grób księdza. Nie ma jednak, co się tak dziwić, bo z księdzem pochowali jego matkę, a to już jest niedopuszczalne”. Znam też inny, ale równie uderzający przypadek, kiedy to na plebanii wraz z księdzem zamieszkała jego mama- na parę tygodni, gdyż w nagły sposób zmarł jej mąż i starsza, schorowana pani nie czuła się na siłach, aby w tym trudnym momencie mieszkać samotnie. Parafianie zareagowali zdecydowanie. Gminna wieść przyniosła wiadomość, iż lokalna społeczność nie życzy sobie dodatkowej „utrzymanki”. Podwójna moralność może być bardzo niebezpiecznym narzędziem, gdyż tnie z zaskoczenia i bezlitośnie…
* * *
Z filmu Lektor. Zaklinacz słów. "Nasze uczucia są mało ważne. Liczy się to, co zrobimy". Jeśli przyłożylibyśmy te słowa do rzeczywistości, mogłoby się okazać jak inny byłby nasz świat. Gdyby ci współczujący, oburzający się, dobrze życzący po prostu by coś zrobili dla potrzebującej strony, świat byłby z pewnością lepszy.
* * *
24 kwietnia 2009. Dziś widziałem dwie scenki. Ojciec idący z około 7- letnim synem, porozumiewający się z nim za pomocą krzyku, używający przekleństw, straszący go. Za chwilę, będąc w pociągu zobaczyłem ojca, który również wsiadł z 7-letnim synem. Jako że pociąg był pełny oboje usiedli na podłodze. Ojciec obrócił w żart tą mało komfortową sytuację. Cały czas darzył swego syna uwagą. Kiedy trzeba było trzymał go za rękę i tłumaczył niezrozumiałe rzeczy. Pierwszy chłopak krzyczał, jak jego ojciec, drugi był spokojny, jak swój ojciec. Prosta historia. Z dzieci tych wyrosną zupełnie inni ludzie. Ktoś pewnie nie raz będzie pytać: "ciekawe, dlaczego tak agresywne/ wspaniałe jest to dziecko?" ...
* * *
"Tak. Mężczyzna jest niebezpieczny. Tak jak skalpel. Może zranić albo uratować komuś życie. Nie sprawisz, aby stał się bezpieczny przytępiając go. Musisz go oddać w ręce kogoś, kto wie, co się z nim robi". John Eldredge. Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy.
* * *
Robiąc generalne porządki, znalazłem zapiski z mojego pierwszego, poważnego wyjazdu zagranicznego. Napisałem wtedy: "miasto... osłabiam się na samą myśl, że będę musiał do niego wjechać". Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Widząc z okna lądującego samolotu betonowego kolosa, staram się ocenić jego rozmiar, splątanie arterii ulicznych, rozmach. Im większe miasto, tym mniejsza chęć do "zanurzenia się" w nim. Najchętniej ominąłbym ten kłopotliwy punkt w drodze do przyrody, gdzie czuję się swobodnie.
* * *
National Geografic. X 2005r. Trafiam na dwa opisy ze zdjęciami.
1. Ofiara- pisklę albatrosa ciemnolicego. Wiek - pół roku. Przyczyna śmierci - zagłodzenie wskutek przepełnienia żołądka. Zawartość żołądka: zapalniczki, rozpylacz, skorupy orzechów, łuska od naboju myśliwskiego, połamane klamerki do bielizny, plastikowe odłamki.
2. Tajlandia ... Wieśniacy odciągają czteroletniego słonia od matki, zamykają w ciasnej klatce i trzymają tam wiele dni, bijąc, pozbawiając wody, jedzenia i snu. Dalsza nauka polega na tym, że ludzie każą podnosić słoniowi nogi. Jeśli się myli, tłuką w stopy drągami, w które wbite są gwoździe. Turyści płacą, aby przejechać na słoniu w lesie, albo zobaczyć, jak się popisuje...
Myślę, że warto czytać o takich rzeczach, mimo, że napawają odrazą do rodzaju ludzkiego. Być może nie jeden turysta mający taką wiedzę, zastanowi się przed wyrzuceniem śmiecia lub przed beztroską przejażdżką na grzbiecie słonia.
* * *
Zmarł Michael Jackson. Atmosfera po jego nagłym odejściu jest niezdrowa. Czołowy polski brukowiec umieszcza na okładce pośmiertną rekonstrukcję twarzy artysty. Głowa pozbawiona włosów, źrenice ledwo wyzierające spod przymkniętych powiek, szkielet twarzy obciągnięty skórą. Nie dało się uciec od tego makabrycznego obrazu, gdyż zwyczajowo, gazeta wystawiona jest w oprawie przed każdym kioskiem. Co jest zamiarem tych, którzy zarabiają nawet na pośmiertnym wizerunku? Oczywiście ich argumentacja będzie zgoła inna, niż można oczekiwać. Zapewne będzie mieć humanistyczny wymiar. Pod otoczką owego humanizmu dokonuje się jednak wielu podłych, okrutnych, bezsensownych rzeczy. To jest świat, w którym dochodzi do coraz większego poplątania pojęć, świat, w którym mimo to, trzeba umieć sobie poradzić.
* * *
Tak to już jest, że jednym ludziom nazwa OMO będzie kojarzyć się z proszkiem do prania, a innym z unikalną doliną w Etiopii...
* * *
We Włoszech zatrzęsła się ziemia. Po kilkudziesięciu godzinach wyciągnięto spod gruzów staruszkę, która czekając na pomoc... szydełkowała.
* * *
W miejscowości, gdzie obecnie mieszkam niewiele się dzieje, dlatego wiadomość ta rozeszła się z szybkością światła: „Trójka zwyrodnialców skatowała 70-letniego staruszka w małopolskim Wolbromiu. Z ustaleń policji wynika, że napadnięty znał swoich oprawców i dlatego wpuścił ich do domu. Kiedy ci zażądali wydania pieniędzy, mężczyzna odmówił. Wtedy jedna z kobiet chwyciła młotek i kilka razy uderzyła staruszka w głowę. Zwyrodnialcy na tym nie poprzestali - kiedy napadnięty dalej nie chciał oddać pieniędzy, 47-letnia Dorota C. odcięła mu nożem genitalia. Staruszek kilka godzin później w stanie krytycznym został znaleziony przez znajomego. Cudem udało się go uratować ”. Staruszek jak się okazało nie przeżył tego bestialskiego napadu. Jakże często jesteśmy wstrząśnięci tym, co dzieje się w np. w Afryce, szybko zapominając o zdarzeniach z własnego podwórka. Życie jest snem szaleńca, a ludzie mimo tysiącleci doświadczeń zdają się nie wyciągać z nich żadnych wniosków...
* * *
Ciężko zrozumieć jakąś rzecz, zdarzenie, czyjeś postępowanie, kierując się tylko logiką, rozsądkiem, zestawianiem faktów. Przeczytałem ostatnio, że udało się uchronić przed linczem młodego chłopaka, który pod wpływem narkotyków zabił kilka niewinnych osób. Miało to miejsce w RPA, gdzie w maju 2008 r. trwało masowe zabijanie ludzi (również maczetami). Ludzie działali świadomie, rzekomo broniąc swych miejsc pracy „kradzionych” przez przyjezdnych. Nikt wówczas nie myślał o linczu sprawców masowych masakr. Bezsensowne zabijanie- NIE, zabijanie mające cel- dlaczego nie? ...
* * *
Czasem nam się coś wydaje- ile przez to nieporozumień a czasami nieszczęść...
* * *
Rekolekcje u ojców Dominikanów. Rzeszów 5 kwietnia 2009. Prowadzący Szymon Hołownia. Już dawno nie byłem na spotkaniu z kimś emanującym takim polotem i energią. Jak się okazuje, można mówić w Kościele w sposób interesujący, inteligentny, podniosły, kontrowersyjny, wesoły, przy tym „nasączony treścią”. Rzadko kto podejmuje próbę przełamania stereotypu Kościoła, jako miejsca nudnego, skostniałego, nastawionego raczej na straszenie wiernych, niż na ich zachęcanie. Sprawa nie jest błaha, bo dotyczy najpotężniejszej instytucji w dziejach świata. Tym większe wyrazy uznania dla prowadzącego. Ludzie zawsze się śmieją słysząc słowa śp. ks. Prof. Józefa Tischnera: „Jeśli wyświęcą buca, to będzie konsekrowany buc”. Można na to reagować szokiem, ale nie można też odmówić temu słuszności. Kto wie? Może jest sens istnienia nie jednego „konsekrowanego buca”?
* * *
Nadeszła wiosna. Po długich miesiącach szarzyzny (dla mnie przerwanej afrykańskim słońcem) jest wreszcie pięknie. Nie mogę się jednak cieszyć z tego powodu. W tym samym momencie dopadła mnie alergia, która konsekwentnie zaciska swe „szpony”, dzień po dniu utrudniając życie. Ciężko wstać rano, ciągłe zmęczenie, niechęć do czytania, pracy i wiele innych przeszkód. Któryś z rodziców moich podopiecznych powiedział: „Teraz lepiej ich pan rozumie”...
* * *
Różne chwile można zaliczyć do magicznych, ale krwistoczerwona tarcza wschodzącego słońca i intensywny pomarańcz zachodzącego krążka, widziane po raz pierwszy od wielu miesięcy robią wielkie wrażenie!
* * *
Czasem myślę, że nasze życie można przyrównać do życia antylop, które pędzą przed siebie i w pewnym momencie muszą przedostać się na drugi brzeg rzeki. Rzecz w tym, że w rzece tej czekają krokodyle... Od szczęścia czy jakkolwiek to nazwiemy zależeć może nasz byt lub niebyt. Pomyślałem tak sobie po przeczytaniu następującej notki: „Neonaziści ścięli głowę obywatelowi Tadżykistanu i podrzucili ją do siedziby władz jednego z podmoskiewskich miast. O swoim czynie zawiadomili Moskiewskie Biuro Praw Człowieka, walczące przeciwko zalewającej Rosję ksenofobii. Z danych Moskiewskiego Biura Praw Człowieka wynika, że w 254 napadach na tle rasowym, do których doszło w Rosji w ciągu pierwszych 10 miesięcy tego roku, śmierć poniosło 113 osób, a ponad 340 doznało obrażeń. To o 1,5 raza więcej ofiar niż po 10 miesiącach 2007 roku. Najwięcej napadów zdarzyło się w Moskwie i okolicach”.
* * *
Każdy konflikt zbrojny to niewymowne, często cichnące szybko tragedie, których nawet skrawka nie jesteśmy w stanie doświadczyć, oglądając skrótowe relacje na szklanym ekranie. Ekran ten wydaje się być barierą, na której kończy się nasza wrażliwość. „To tak daleki świat i odmienna mentalność tamtejszej ludności, że trudno sobie tym zaprzątać głowę”- tak pewnie myśli niejeden odbiorca.
Będąc w Libanie znalazłem się w miejscowości Qana. Doszło tam do tragicznego w skutkach uderzenia izraelskiego lotnictwa w dom pełen ludzi, pośród których większość stanowiły dzieci (fot.012) Po powrocie do Polski zgłębiłem tą historię, utwierdzając się w tym, że działania tego typu są złem w czystej postaci. Oczywiście, że strona, która dokonała takiego aktu ma „wytłumaczenia nie do podważenia”. Nie jest jednak dobrze, gdy pod płaszczykiem tych pokrętnych często uzasadnień zapomina się, że stało się coś bardzo złego, coś co będzie żyło w pamięci pokoleń prawdopodobnie zawsze. Do myśli tych skłoniło mnie zdarzenie, do którego doszło w trakcie działań wojennych w Strefie Gazy z końca 2008 roku. Był to kolejny przypadek, który poruszył opinię publiczną na świecie. Ratownicy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża znaleźli w czwartek w Gazie przy ciele matki zabitej w izraelskim bombardowaniu i w pobliżu ciał innych zabitych czworo umierających z głodu małych dzieci. Były za słabe, aby ustać o własnych siłach. Obok znaleziono żywego mężczyznę, tak wygłodzonego, że też nie mógł utrzymać się na nogach. Obok, na materacach leżały ciała dwunastu zabitych. Rannych wywożono wózkami zaprzężonymi w osły. Wały ziemne wzniesione w tym miejscu przez izraelskie buldożery uniemożliwiały dojazd karetek pogotowia. „Międzynarodowy Czerwony Krzyż uważa, że izraelscy wojskowi nie spełnili obowiązków ustanowionych przez międzynarodowe prawo humanitarne, zobowiązujące do troszczenia się o rannych i ich ewakuowania. MCK uważa, że opóźnienie dostępu służb ratowniczych do rannych jest nie do przyjęcia”
* * *
W rzeszowskim autobusie dyskutuje dwóch staruszków, którzy bardzo długo się nie widzieli, ale tak naprawdę, to nie mają za bardzo o czym rozmawiać, wymieniają więc swoje poglądy na temat nazwisk: ... „ szkoda, że ma się nazwisko Piorun albo Piekło. Dudek na przykład to bardzo ładne nazwisko. Wyobraź sobie, że był taki jeden, co się nazywał Kutacha. Ksiądz przed ślubem zwrócił mu uwagę: Zmień to nazwisko, bo brzydkie jest. Mój ojciec miał takie, to i ja będę mieć! – odrzekł człowiek z >>brzydkim nazwiskiem<< ”
* * *
Przeczytałem ostatnio interesującą książkę Andrzeja Stasiuka: „Jadąc do Babadag” Jest tam wiele intrygujących myśli, związanych z włóczęgą po terytoriach m.in. Rumunii, Albanii, Mołdawii, Węgier. Autor, trafia co chwila na coś, co wygląda, jak nie powinno wyglądać. Fascynuje się rzeczami ulotnymi, traktując podróż jako cel sam w sobie. Pisze, że „właśnie w podróży, rano, w obcym mieście, zanim druga kawa zacznie działać, doświadcza się najmocniej dziwności własnego pozornie banalnego bytu. Podróż jest stosunkowo zdrowym rodzajem narkotyku”. Każdy zapewne wyciągnie z tej lektury coś interesującego, ja jednak znalazłem kopalnię niezwykłych zestawień rzeczowników z przymiotnikami:
• cwany kit
• skundlony czas
• zabytkowe słodycze
• czereśniacka magia
• rozpaczliwe uprzęże
• krucha obecność
• brzękliwa bryczka
• stwardniała muzyka
• iluzoryczne obwodnice (akurat to temat na czasie w Polsce )
• cuchnący cień
• wiekuista zajezdnia
• arogancka wiedza
• wzgardzona materia
• pylista pustka
• napierająca przestrzeń
• heroiczne trabanty
• paranoiczny szewc (to określenie Nicolae Ceausescu)
Każda z tych nazw mogłaby służyć za nazwę np. zespołu punk rockowego, ale dla mnie geniusz tego typu „posunięcia” polega na tym, że zaledwie dwa słowa pobudzają wyobraźnię do stopnia, który jest wręcz niemożliwy do opanowania.
* * *
Nie mogę się czasem oprzeć zdziwieniu słysząc tego typu wiadomości: „zakupoholiczka z Anglii zginęła w swym domu przygnieciona torbami i zakupami”. Zachowanie człowieka nigdy nie przestanie zaskakiwać. Genialne to, ale i czasami tragiczne, jak w tym przypadku.
* * *
Obserwacja w pociągu. Mężczyzna w wieku około 40 lat wracający z pracy. Jego spojrzenie jest mętne. Nic dziwnego, gdyż w wagonie jest nieznośnie gorąco, a on siedzi w puchowej kurtce, popijając piwo zakamuflowane w butelce Sprite. W przerwie między kolejnym łykiem a opadnięciem głowy do snu przyczesuje wąsy zakrętką od „procentowego Sprita”. Co jakiś czas budzi się nagle i omiata szklistym spojrzeniem zmieniające się krajobrazy. Nagle chwiejnym krokiem wychodzi i znika w śnieżnej otchłani.
* * *
31.01.2009 Śniła mi się Matka Teresa. Wyglądała bardzo młodo. Była głównym jury w konkursie piękności panów. Nie wiem czemu zamknęła się w szafie i z niej, poprzez szparę obserwowała „puszących się” kandydatów. Przyglądałem się jej z zaciekawieniem- gdy to dostrzegła rzekła: „Masz u mnie punkty za to, że nosisz brodę”. Absurd w czystej formie, ale zadziałał na mnie tak dobrze, że nie chciałem się obudzić.
* * *
2.02.2009 Po ciężkiej nocy wstałem tak zaspany, że prawie nie wiedziałem, co robię. W sklepie podbiegł do mnie jakiś starszy pan i tuż przy kasie wykrzyknął, że mam jego zakupy. Okazało się, że w trakcie ich robienia, ktoś odsunął mój koszyk, a ja w najlepsze wrzucałem sprawunki do pierwszego lepszego stojącego obok koszyka. Dopiero w szóstym sklepie kupiłem potrzebną, ale wcale nie wyrafinowaną rzecz. Po wejściu do owego sklepu uderzył mnie straszny zapach gazu. Zapytałem młodych sprzedawczyń, czy nie czują straszliwego swądu? Jak się okazało, czuły ale szef dał im wybór- albo pracują przy ulatniającym się gazie albo wyłączają piecyk i pracują w temperaturze 5 stopni Celsjusza... Ileż razy stajemy w życiu wobec takich tzw. „wyborów” ... Niepokoi jednak coś innego, mianowicie zanik wrażliwości na drugiego człowieka, często przykrywany dbałością o własny interes. Krwawy kapitalizm- powiedziałem i wyszedłem z zawrotami głowy.
* * *
„... niby rozumiemy wszystko. Jak możemy myśleć, że zrozumiemy ludzi obserwując ich jedynie? Musimy ze sobą rozmawiać, komunikować się...” Bent Hamer „Historie kuchenne”.
* * *
„Podróże to nie wszystko” powiedział mój kolega, który wielokrotnie był na wszystkich kontynentach naszej planety.
* * *
31 grudnia 2008 „Żeby to mi było ostatni raz w takim miejscu!!!” Słowa te wypowiedziała zdenerwowana dziewczyna do swej sympatii, która zaprosiła ją na sylwestra „kinowego”. Chłopak ze zwieszoną głową odparł cicho, że myślał, że sylwester w kinie jej się spodoba. Wydaje się nam, że aby było wspaniale, musi być równie wspaniała oprawa. Tak! Nic jednak z niej, gdy między dwiema osobami jest źle. Na nic wyjazd na drugi koniec planety, jeśli nie jest nam dobrze z kimś w zwykłym otoczeniu.
* * *
6.01.2009 „Polska nie potrzebuje ludzi wykształconych i uczciwych” usłyszałem ostatnio na przystanku autobusowym. Być może wczesna godzina i silny mróz był przyczyną tak skrajnej opinii, jednak przyznać trzeba, iż tego typu poglądy skłaniają do myślenia. Zapotrzebowanie kraju zmienia się, jak aura za oknem, a życie jest zbyt krótkie aby na to zapotrzebowanie odpowiadać za każdym razem. Wydaje się więc, że ratunkiem w tej sytuacji pozostaje bycie sobą.
* * *
Czy można oderwać ogon pumie? Otóż podczas mszy, starszy, niezbyt dobrze widzący człowiek coraz bardziej nerwowo skubał swoją czapkę w jednym punkcie. Siedzący obok młody człowiek, najwyraźniej zaniepokojony rozwojem sytuacji powiedział: „Jak tak dalej będzie pan robić, to w końcu oderwie pan ogon pumie”. (Była to czapka, na której widniał znak firmowy Puma, której ogon wygląda jak wystająca z czapki nitka) Napięcie opadło natychmiast. Znów okazuje się, że zwykłe słowa mogą mieć wielką moc naprawczą (czasem też niszczycielską).
* * *
„Pana plecak wyrządza wielkie szkody” usłyszałem na tłocznym targowisku w Krakowie. Rzeczywiście! Obracając się zrzucałem nieświadomie różne przedmioty ze stanowisk. Sposób zakomunikowania mi tego, co się działo wywarł na mnie wielkie wrażenie. Miało to miejsce 15 lat temu, a do dziś pamiętam, jak wielkim taktem wykazał się starszy pan „uderzając” w mój plecak, a nie we mnie�
* * *
Jadąc do pracy „zostałem skazany” w autobusie na wywiad radiowy. Prowadziła go znana z ostrego języka Monika Olejnik, a jej gościem była żona znanego polityka, mająca jednak wpływ na niektóre decyzje prezydenta. Wraz z każdą minutą jasne było, że dziennikarka kpi sobie z gościa, a gość nie okazuje się na tyle inteligentny, aby to wyłapać. Każde pytanie było niczym cios, po którym umysł przeciwnika jest zamroczony, ale mimo to stwarza pozory, że wszystko jest w porządku. U sterów władzy na świecie pozostaje wielu ludzi, których nie da się nawet słuchać. Stan ich umysłów budzi zaniepokojenie, a nawet przerażenie. Najgorsze jednak jest to, że te zmącone umysły mają realny wpływ na rzeczywistość, od której zazwyczaj są bardzo odlegli...
* * *
Świat jest księgą, a człowiek, który nie podróżuje, czyta tylko jedną stronę. Święty Augustyn
* * *
Za to, co się we mnie dzieje, najczęściej nie jestem odpowiedzialny, ale ponoszę odpowiedzialność za to, co z tym zrobię. Karol Wojtyła
* * *
Przekraczanie granic. Reklama filmu „Nocny pociąg z mięsem”. Lektor zapewnia, że wydawać by się mogło, że są nieprzekraczalne granice tego, co można pokazać na ekranie. Ten film jednak je łamie... Przeczytałem różne recenzje tej produkcji i natrafiłem na taki fragment: „Rzeźni której się spodziewałem, wcale tak wiele nie było, raptem może ze trzy sceny bardziej brutalne niż norma przewiduje". Widzowie oczekują przekraczania kolejnych granic. Nurzanie się we krwi i śmierci, epatowanie nią, naciągane jest przez ludzi do nieprzyzwoitych granic. Dotyczy to czasem realnego życia.
* * *
Dzień wszystkich świętych A.D. 2008. Podczas uroczystej mszy na cmentarzu w małej miejscowości na Podlasiu, ksiądz ciska gromy w tych, którzy nie dbają o groby i nie pielęgnują pamięci o zmarłych. Tuż obok zwraca uwagę duży, uginający się krzyż, otoczony pożeranym przez rdzę ogrodzeniem. Jest to grób proboszcza tej parafii. Człowiek jako istota ułomna domaga się spójności słowa i czynu.
* * *
Dochodzę do wniosku, że umiejętność podporządkowania się jest niezbędna w dzisiejszym społeczeństwie. Jej brak spycha niepokornego na „dalszy tor”, a czasem nawet na bocznicę.
* * *
Podczas wizyty studentów w mojej szkole, jeden z nich stwierdził: „Chyba trzeba być szalonym, żeby tu pracować”...
* * *
Jeśli ludzie oświadczają, że jacyś są, to właśnie tacy nie są.
* * *
28.11.2008 Spotkanie z prof. Władysławem Bartoszewskim w Colegium Maximum UJ w Krakowie. Na postawione pytanie profesor odpowiadał 40 minut. Każde zdanie było warte uwagi. Oto kilka z nich. „Skoro się jeszcze ruszam i nie dostrzegam u siebie objawów choroby Parkinsona to znaczy, że mam na tym świecie jeszcze coś do zrobienia.” „Cóż będzie dla nas ważniejsze gdy będziemy już starzy, niż wspólnota duchowa?” „Gdy człowiek stał na placu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, myślał: to dopiero jest egzamin...” „Niemcy wobec żadnego innego miasta nie dopuściły się takiego barbarzyństwa, jak wobec Warszawy, niszcząc ją w 85 %, wysadzając dom po domu...” „Jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie”
* * *
„This is... Jak się mówi po angielsku zabytkowe"?, zapytała żona swego męża, wraz z którym oprowadzała po Krakowie zagranicznego gościa. Każdy chciałby dobrze zaprezentować swój skrawek życia, aby gość wyjechał usatysfakcjonowany, bez złych wrażeń.
Zdarzyło mi się coś zaskakującego. Przyszedł czas na realizację pieczołowicie przygotowanego obchodu po najwspanialszych zaułkach Krakowa. Gość aż z Trynidadu i Tobago powinien być bardzo zadowolony, tym bardziej, że pierwszy raz od dwóch tygodni przestał padać rzęsisty deszcz. Już w momencie prezentacji Kościoła Franciszkanów i witrażu autorstwa Stanisława Wyspiańskiego, zauważyłem zniecierpliwienie z przebijającą chęcią jak najszybszego opuszczenia tego przybytku. Do następnego kościoła nie udało się wejść na zdecydowaną prośbę szacownego gościa. Wawel, jak to Wawel- nic ciekawego jak się okazało. Reszta była tylko formalnością. Spacer po tchnących historią zabytkach żydowskiego Kazimierza dopełnił po brzegi czarę goryczy. Myślałem intensywnie- o co tu chodzi? Gość wyraźnie się ożywił zjadając loda owocowego i wiedząc, że już wraca do hotelu. Delikatnie zasugerowałem, iż kończenie wizyty w obozie Auschwitz Birkenau może nie być zbyt dobrym pomysłem. Rzeczywiście ostatni dzień pobytu w Polsce został zakończony wielogodzinnymi szaleństwami zakupowymi w galerii handlowej. O to właśnie chodziło... Życie nie przestanie nas zaskakiwać, nawet w jego ostatnich chwilach...
* * *
Usłyszane w radio. „Niegdyś były zmorą celników. Przemycane przez naszych górali za ocean, zwane przez celników góralskimi granatami. Oscypki. Dziś można je przewozić legalnie, ale pod warunkiem, że będą oryginalne". Każdy ma swoją „zmorę". Niektóre „zmory” bywają jednak irytująco śmieszne...
* * *
„Poszczęściło się panu"? zapytał mnie nieoczekiwanie kierowca autobusu. Nie...a dlaczego panu się tak wydaje? „bo cały czas pan się uśmiecha". Bezinteresowny uśmiech w naszej kulturze jest czymś dziwnym, a nawet niepokojącym. Może on nawet przysporzyć sporych kłopotów. Uśmiech wsparty konkretną sytuacją- tak, ale uśmiech tak, dla uśmiechu?! ...to już za wiele. Mimo to warto się śmiać. Uśmiech nie raz otworzył mi nie jedne, wydawać by się mogło zamknięte drzwi.
* * *
Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy. Albert Einstein.
* * *
Jeśli nie wiesz czego chcesz, to zastanów się czego na pewno nie chcesz, rzekł pewien stary Nepalczyk.
* * *
Identycznie, jak rok wcześniej, bez przerwy od dwóch tygodni chmury nie pozwalają przeniknąć żadnemu promieniowi słońca. Zza zachlapanej szyby samochodu zobaczyłem dziwne refleksy świetlne. Jeden, drugi, dziesiąty... Była to cała masa pajęczyn dźwigających krople wody. Tylko spojrzenie pod odpowiednim kątem ukazywało ten niebywały widok. Patrząc z innej perspektywy widać było tylko ponure połacie pól. Co ciekawe- czytałem akurat książkę Daniela Ange „Zraniony pasterz", a w niej... „Nie niszcz tych arcydzieł! (chodziło właśnie o pajęczyny zroszone kroplami rosy) Wszystko to, co ci się wydawało w twoim życiu szare, smutne i brudne, zajaśnieje perłami, gdy spojrzysz od strony wschodzącego słońca”...
* * *
Przed sklepem w małej miejscowości stoi człowiek z tablicą. Obcy wzbudza u ludzi zaciekawienie, które szybko przeradza się w strach. Jego twarz jest spalona. Na tablicy napisane jest, że zbiera na operację. Strach utrudnia podejście i wspomożenie go jakąkolwiek sumą. Po jakimś czasie następuje spotkanie z nim w miejscowym hotelu. Pyta: „Jest pan z tej miejscowości? Powiem tyle- ludzie stąd są źli. Nie dają wystarczająco dużo pieniędzy. W Rudzie Śląskiej jest targ, więc pojadę tam i na pewno dostanę więcej”. Tego typu zdarzenia dają tyle do myślenia, że w efekcie trudno jest ustosunkować się wobec nich.
* * *
„Kup pan cosnek” usłyszałem nieoczekiwanie w tramwaju. Sędziwa babuleńka z tobołkiem pełnym czosnku wzięła inicjatywę w swoje ręce, próbując „upłynnić” ten skądinąd specyficzny towar. Dziękuję, ale nie potrzebuję- odpowiedział lekko zaskoczony młody człowiek w typie biznesmana.
No weźze pan!
Ale ja nie chcę!
No weźze!
No dobrze... niech już będzie...,
To ile mam dać?
Jeden!
Jeden??? Weźze pan dwa!
* * *
Jazda busem w upalne dni bywa uciążliwa. Zmęczony po całym dniu umysł ożywia się. W stary, ale przepięknym kabriolecie marki Triumph jedzie pan ze swym psim przyjacielem na przednim siedzeniu. Przy każdym przyśpieszeniu wiatr owiewa sierść zwierzęcia, wyzwalając jego szeroki uśmiech. Samo życie- niektórzy ludzie, czy zwierzaki jeżdżą kabrioletami, dla innych pozostaje walka o kawałek chleba.
* * *
Kolejowe przemyślenia. Wywalczone miejsce siedzące w pociągu okazuje się pułapką. Można znaleźć się w ogniu krzyżowym prowadzonej na siłę konwersacji. Dyskusja przebiega głośno, bez przerwy, długo. Tematy nie mają w sobie nic takiego, aby się włączyć do wymiany zdań, czy choćby słuchać. Jedyną ucieczką jest korytarz. Jest na nim siedzenie- co za ulga! Problem polega na tym, że trzeba często wstawać, aby zwolnić miejsce dla poszukiwaczy bardziej dogodnych miejsc, dla szukających ulgi w toalecie, dla krążących bez wytchnienia konduktorów. Mimo 22 wstań w krótkim czasie, taki wariant jest czasem godny rozważenia.
* * *
Przez park w Wadowicach idzie starsza pani, a u jej boku przemyka kot. Pani mówi, że nie wie, ile tak naprawdę ma lat, bo kiedyś było różnie z tym wpisywaniem do rejestru. Około 99- podaje. Skarży się na straszliwy ból kręgosłupa i bóle reumatyczne, które „doprowadzają ją do wycia i miauczenia”. Na lekarzy nie ma pieniędzy. Pozostaje kot, który jest jej wiernym kompanem i miotła, na której się wspiera i której tyle zawdzięcza...
* * *
Wychodzę zaspany z bloku i kątem oka dostrzegam porozrzucane rzeczy. Są firanki, obrusy, zegar, okulary, zdjęcia, na których rozpoznaję sąsiadów, kwiatek, krzyż, dokumenty. Wracam wzrokiem do krzyża leżącego pośród rozgardiaszu. Bardzo wymowny obraz, od którego można byłoby zacząć pisanie historii ludzkości.
* * *
Spotkanie po latach, które natychmiast przywołuje obrazy z przeszłości. Widzę około 70 letniego pana, wraz z którym pojawia się w głowie widok z dzieciństwa. Po lekcjach w szkole podstawowej 25 lat temu, biegłem z kolegami, by zażyć przyjemności napicia się wody gazowanej z saturatora. Było to archaiczne urządzenie, jednak dla każdego malca miało ono jakąś magię. Każdy pił ze szklanki z grubego szkła, obmywanej strumykiem wody kranowej. Ta sama woda była doprowadzana za pomocą węża do owej tajemniczej maszyny, a w niej nabierała bąbelków, tak bardzo pożądanych przez wszystkich. Ci, którzy byli bardziej zasobni w pieniądze, mogli kupić wodę z sokiem malinowym. Inni pili czystą wodę, z zazdrością spoglądając w stronę szklanek z kolorową cieczą. Pan, który jedzie obok mnie w autobusie, to ten sam, który wtedy był „królem saturatora". Kiedyś miał władzę. Przepędzał natrętów, czasem dawał wodę, gdy brakło kilku groszy. Zaskakujące, że pamięć zachowuje takie obrazy...
* * *
Północna Rosja. Pijana, bezzębna kobieta prowadzi mnie gdzieś. Wchodzimy na cmentarz. Pośród ubogich mogił wskazuje jedną i pustym wzrokiem wpatruje się we mnie. Kto to jest? Pytam. Mój brat. Zabili go kilka miesięcy temu, jak wracał z zabawy. Nieznajoma zaciągnęła się papierosem i dodała: takie jest życie...
* * *
RPA. Znów niespokojnie. 20.05.2008 Tamtej nocy w pogromie zginęły dwie osoby, a pół setki ludzi skatowanych do nieprzytomności trafiło do szpitali. Napastnicy zgwałcili wiele kobiet, ograbili i puścili z dymem dziesiątki nędznych sklepików, prowadzonych przez cudzoziemców, głównie z Zimbabwe, Mozambiku i Malawi. W Reiger Park pewien Zimbabweńczyk został spalony żywcem przy użyciu „płonącego naszyjnika” - podpalonej opony wciśniętej na ciało ofiary... Okrucieństwo ludzkie nie zna granic. Tym razem uprawiają je ci, którzy zarzucają przyjezdnym odbieranie pracy (której jak dotychczas nawet nie zamierzali podjąć...)
* * *
Birma. Ma Lwin o siwych, przetłuszczonych włosach przybyła do Rangunu z Hlaing Thar Yar. Opowiada, jak w zrujnowanym po cyklonie miasteczku wylądował wojskowy helikopter. Wyniesiono namioty i trzy z nich rozbito. Kazano wieśniakom z uśmiechem oglądać dary. Scenę sfilmowano i sfotografowano, a po kwadransie namioty spakowano do śmigłowca. Wojskowi zmusili jeszcze wieśniaków do machania do kamery na pożegnanie...
* * *
Przeglądając wiadomości ze świata zobaczyłem zdjęcie Ojca Pio, którego doczesne szczątki zostały wystawione na widok publiczny. Nie mogę się pogodzić z takim procederem, ale rozumiem- takie są kościelne prawa i sprzeciwianie się im raczej nie ma sensu. Bardziej wstrząsające nadeszło za moment. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę... (fot.011) Widząc takie obrazki dochodzę do wniosku, że tak naprawdę jesteśmy marnością, a wszystko przemija.
Ps. Właśnie trwają targi- gdzie i jakie części Papieża Jana Pawła II mają trafić. Jedni chcieliby u siebie w kościele serce, inni obstają przy kościach. Niektórym pozostanie zadowolenie się skrawkami szat...
* * *
Codziennie otrzymuję na skrzynkę pocztową po kilka korespondencji angielskich, opatrzonych tytułami: „Zapomnij o swych seksualnych niepowodzeniach”, „Nie pozostawaj w tyle dołącz do milionów mężczyzn”, „Pozwól błyszczeć swemu intymnemu życiu”, „Nigdy nie zgadzaj się na bycie przegranym”, „Ile razy w ciągu nocy możesz zażyć przyjemności? Zwielokrotnij ten czas!”, „Ona nigdy więcej nie powie „NIE”, „To sprawdzona droga, by wydłużyć swój pręt o 20 procent”... A tak nie dawno nie wiedziałem, co to jest SPAM...
* * *
Wychodzę zaspany z bloku i kątem oka dostrzegam porozrzucane rzeczy. Są firanki, obrusy, zegar, okulary, zdjęcia, na których rozpoznaję sąsiadów, kwiatek, krzyż, dokumenty. Wracam wzrokiem do krzyża leżącego pośród rozgardiaszu. Bardzo wymowny obraz, od którego można byłoby zacząć pisanie historii ludzkości.
* * *
Przyszła do mnie taka oto wiadomość:
Powolnie umiera ten, kto nie podróżuje,
ten, kto nie czyta,
ten, kto nie słucha muzyki,
ten, kto nie obserwuje.
Powolnie umiera ten, kto niszczy swą miłość własną,
ten, kto z nikąd nie chce przyjąć pomocy.
Powolnie umiera ten, kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia,
ten, kto odtwarza codziennie te same ścieżki,
ten, kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia,
ten, kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru,
ten, kto nigdy nie porozmawia z nieznajomym.
Powolnie umiera ten, kto unika pasji i wiru emocji,
które przywracają oczom blask
i serca naprawiają.
Powolnie umiera ten, kto nie opuszcza swojego przylądka
gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy,
ten, kto nie podejmuje ryzyka spełnienia swoich marzeń,
ten, kto choć raz w życiu nie odłożył na bok racjonalności.
Więc od dzisiaj zacznij żyć!
Zaryzykuj siebie od dzisiaj!
Zacznij działać od zaraz!
Nie pozwól sobie na powolne umieranie!
Nie zabraniaj sobie być szczęśliwym...
* * *
W moim kierunku zbliża się sąsiad. Ku wielkiemu zaskoczeniu podchodzi, wita się serdecznie i uśmiecha. Jest bardzo wylewny. Opowiada o sobie. Wprawia mnie to w zakłopotanie, gdyż ów sąsiad nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Nie odpowiadał na powitania, sprawiał wrażenie złego. Teraz mówi: „wiesz... zachorowałem. Mam takie kłopoty, że czasem nie pamiętam, jak się nazywam”. Odpowiadam mu- „ale wydaje się, że jest pan w dobrej formie”. On spojrzał przenikliwie i odrzekł: „wiesz... zachorowałem. Mam takie kłopoty, że czasem nie pamiętam, jak się nazywam”. Moje słowa zaczęły się odbijać od transowo wypowiadanej przez mego sąsiada frazy. Poszliśmy do domu. Towarzyszył nam jego wnuk, który przerwał jego monolog, chwycił za rękaw i powiedział: „dziadku- my mieszkamy tutaj”...
* * *
Pod Barbakanem odbywa się konfrontacja dwóch pokoleń o różnicy wieku około 70 lat. Rudowłosy malec stara się nakłonić babcię, by szła tam, gdzie on chce. Babcia konsekwentnie odmawia. Berbeć używa: perswazji słownej, krzyku, szarpania za rękę w pożądanym kierunku i wreszcie agresji w postaci rozpędzenia się i natarcia ciałem na babcię (znakomicie uszeregowane formy nacisku). Kobieta konsekwentnie wygasza zapały zdeterminowanego szkraba. Gdyby ludzie byli tak samo mocno zdeterminowani, jak ta doświadczona życiem pani, mogliby osiągnąć niewyobrażalne cele. (Czasem oczywiście lepiej, że nie każdy posiada taką umiejętność...)
* * *
Wspaniały pokaz z Birmy w wykonaniu Bartka Gosztyły. Z tyłu ulokowało się małżeństwo w podeszłym wieku, komentujące widziane obrazy: jaki prymityw, jakie to brzydkie, ja dziękuję- ale z nich pasożyty, czy oni jedzą rękoma?, psu na buty takie coś, ten Budda jest brzydki jak noc. Dobrze czasem nie słyszeć wszystkiego...
* * *
Na opakowaniu z jajkami widnieje mknący na motocyklu żużlowiec. Zaciekawiony temu niecodziennemu połączeniu czytam i wszystko staje się jasne. To „jaja z mocą”...
* * *
Rozmowa w pociągu między dwiema starszymi paniami. Porównanie stylu jazdy w Przemyślu i w Warszawie. Stolica wypada bardzo niekorzystnie. Ten sam kraj, a jednak istnieją w nim odrębne światy, rządzące się własnymi prawami.
* * *
Kraków. Przejście w słoneczny dzień przez Rynek. Czuję się przebodźcowany. Trzeba uciekać.
* * *
Prawie nieustannie dymią kominy pobliskiej rzeźni, zasilanej stłoczonymi świniami, ciągniętymi przez zdezelowane traktory, krowami i bykami upchanymi w wielkich ciężarówkach. Jadą też cielęta, które zbyt szybko oderwane od matek, nie zażyły słońca ani zapachu łąki, a teraz jadą w miejsce, skąd nie ma ucieczki. Widzę też właścicieli tego zakładu. Jadą pachnącym świeżością, wysokiej klasy mercedesem.
* * *
Recepta na miłość. Nie istnieje nic takiego. Są jednak pewne ważne czynniki, które pozwolą być i cieszyć kontaktem z drugą osobą. Musi być wzajemny zachwyt, który nie gaśnie po paru miesiącach znajomości. Musi być wzajemna płaszczyzna porozumienia. Gotowość do dzielenia chwil radosnych i smutnych, wzajemna ciekawość świata i tej drugiej strony, ogólnie pojęta dobroć z takim właśnie nastawieniem do świata. Wzajemny szacunek, patrzenie czasem z przymrużeniem oka. To przepis na moje „ciasto”. Przepis można udoskonalać, ale pamiętać należy, by nie dodać zbyt wiele składników. Wszystko to przenika się i powoduje, że kolejne wyzwania, jakie postawi życie, będą przeszkodami do przezwyciężenia, co nie byłoby możliwe z inna osobą.
* * *
Koncert Żanny Biczewskiej w Filharmonii Rzeszowskiej. Nigdy bym nie pomyślał, że znajdę się wśród zaawansowanych wiekowo tłumów, pragnących ujrzeć i usłyszeć ikonę rosyjskiej sceny. Chcąc utrwalić pobyt w Rosji w 2001 roku, zakupiłem kasetę w małej budce przy dworcu kolejowym w Brześciu. Transakcja miała mocną rekomendację sprzedawcy, a jak się okazało- w pełni umotywowaną. Potężny, czasem delikatny głos o niewiarygodnej skali i gitara. To niezwykłe połączenie dziś dobiegało do zmysłów z odległości kilku metrów. Czyż to nie jest niesamowite?
* * *
„Wybierz dwa produkty- tańszy masz za pół ceny”. Na pierwszym planie widać dwie prowokacyjnie wyglądające kobiety. Owe „dwa produkty” mają się kojarzyć z dwiema kobietami. (skojarzenie proste- wszak to nie jest sklep dla idiotów) Kobieta = produkt. To dobre podwaliny do przedmiotowego traktowania drugiej osoby. Twórcy tej reklamy za zgodą wyżej postawionych, odpowiedzialnych za to osób myślą, żeby sprzedać jak najwięcej. Dalekosiężne myślenie ograniczone jest do planów postawienia kolejnego sklepu.
* * *
Dobra książka, dobra kanapka, brak większych zmartwień- prawie doskonała kombinacja.
* * *
Amerykańscy ochotnicy zostają zrzuceni nad jakimś terenem wprost z samolotu. Są uzbrojeni w telefon satelitarny i swą życiową wiedzę. Muszą zgadnąć gdzie są i zadzwonić do centrali. Monotonny krajobraz, gigantyczna pusta przestrzeń, mająca jednak swój charakterystyczny rys, podkreślony skośnookim człowiekiem, jadącym w stroju narodowym na motocyklu marki Iż. Zatrzymują go i pytają po angielsku, gdzie są. Pogodny człowiek kiwa głową, nawet w momencie gdy podsuwają mu odpowiedź: Czy jesteśmy w Czechach? On śmieje się i kiwa wciąż głową. Radości i podskokom w górę nie ma końca. Traperzy dzwonią do centrali i konfrontują swą odpowiedź. Pomylili się nieco- tym razem zrzut nastąpił nad Mongolią...
* * *
Widzę fragment amerykańskiego teleturnieju. Pytanie brzmi: Jakiego państwa stolicą jest Budapeszt? Dziewczyna w wieku około 30 lat (choć trudno to stwierdzić, bo amerykanki wyglądać mogą na 45 lat, a miewają po 18) zaczyna coś przebąkiwać o Europie, ale dodaje, że myślała, iż Europa to kraj. Myśli, ale widać, że nie odczuwa jakiegoś zażenowania tą sytuacją. Stawka jest duża: 25 tysięcy dolarów. Zastanawia się nad Francją i w końcu zostaje przy Francji. Jakież jest jej zaskoczenie, gdy słyszy Hungary... Otwiera oczy ze zdumienia, gdyż słyszy wyraz (hangri), który po przetłumaczeniu brzmi podobnie do „głodny”. „Jak to? Głodny???!!! Nie słyszałam nigdy o takim państwie”.
* * *
Gazeta Wyborcza wydała dużą serię dzieł Ryszarda Kapuścińskiego. Właśnie wysłuchałem dźwiękową wersję Cesarza, uznanego za arcydzieło. Do głodu, masowych śmierci głodowych, tortur, zakłamania, korupcji, zacofania, zastraszania, wyzysku ponad miarę, niewyobrażalnej niesprawiedliwości i innego zła, wypełniającego najbardziej mroczne zaułki ludzkiego umysłu, można podejść spokojnie, bez emocji, z pewnym oburzeniem przeciw tym, którzy to dostrzegają i mówią o tych rzeczach. Wreszcie można wszystkiemu zaprzeczyć mimo, że wszystko jest prawdą. Można powiedzieć, że czarne to białe, że zło jest dobrem, poklepać po ramieniu, uśmiechnąć się, dać obietnicę bez pokrycia i jak najszybciej o tym zapomnieć. Mieszanka surrealizmu, pławiąca się w oparach absurdu, trzymające ostrze, które bezlitośnie tnie wszystkich, którzy próbowali przeciwstawić się Cesarzowi Hajle Selasje. Beznadzieja, tymczasowość, zastraszenie, rozpaczliwy nonsens, a z drugiej strony przepych, srebra, bogactwo, wystawność, przywileje, mit cesarza w świecie. Do dziś niewiele się zmieniło na świecie.
* * *
Sms dotyczący codziennej jazdy do pracy: „Jazda lux. Gość usnął w busie i chrapie. Ktoś puścił bąka. Długo się utrzymuje, bo wszystko pozamykane”.
* * *
„Boeing 737 awaryjnie wylądował na Okęciu”. Samolot tanich linii lotniczych miał dziś problem. Miał lecieć do szacownego Edynburga, a pasażerowie spostrzegli, że krąży nad Warszawą. Wobec zdiagnozowanego problemu z podwoziem (którego jednak nie było) kapitan postanowił lądować w punkcie wyjścia i tak też uczynił. Wszystko skończyło się szczęśliwie, jednak ludziom w samolocie i na forum dyskusyjnym towarzyszyły niezwykłe emocje.
Wypowiadali się znawcy i pseudo znawcy tematu, ludzie wyrozumiali i nie znający tego pojęcia, grzeczni i niegrzeczni, doświadczeni w lotach i nie mający doświadczenia, odważni i tchórzliwi, ceniący komfort i nie przykładający do tego wagi... Nawet nie mający za wiele do powiedzenia chętnie się odzywali. Otaczająca nas rzeczywistość jest tak wielowątkowa i trudna do jednoznacznego ujęcia, że nie sposób ustalić czy coś jest czarne, czy białe. (Ps. Można to ustalić, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto to podważy).
* * *
Rozmowa w dzień targowy. „Jak sę siądnies, to myślis ino o głupotach” - czyli, jak usiądziesz, nie będziesz nic robić, zaczną ci przychodzić do głowy dziwne pomysły, zaczniesz szukać dziury w całym. Zaczniesz komplikować to, co proste. Zaczniesz nadawać temu rangę nie wiadomo jakiego wydarzenia. Ileż prawdy w tych ludowych powiedzonkach...
* * *
Wiadomości ze świata. „Dziewięciu islamskich terrorystów, odsiadujących karę w związku z zamachami w Casablance w 2003 roku, uciekło z więzienia w Maroku...” Obok można poczytać artykuły spokrewnione z tym tematem, w każdym ze zdań istnieje słowo-klucz: „terroryzm”, odmieniane na możliwe sposoby: „terrorystyczne”, „terrorystami”, „terroryzmem”... przerzedzone słowami: „eksplozja”, „podejrzany”, „ultimatum”, „nowy etap walki”, „na celowniku”, „potężne zamachy”. To działa na świadomość...
* * *
1.IV.2008 Śnił mi się dziś Ryszard Kapuściński. Długo rozmawialiśmy. Namawiał mnie na kupno nowego samochodu, a ja oponowałem. Mówił: „ Będziesz miał piękne widoki jadąc nowym samochodem”. Powiedziałem, że wolę za te potencjalne pieniądze polecieć w parę miejsc. Powiedział, że gdzieś w piwnicy ma wskaźnik, który może mi się przydać do prelekcji. Bardzo realistyczne marzenie senne. Żal, że nie było mi dane spotkać się z mistrzem za życia.
* * *
Wiadomość od dobrego kolegi z pracy: „Ciągle nie mam czasu... Ciągle nie ma kiedy normalnie po ludzku pogadać! Co to za czasy?”
Co to za życie kiedy na nic nie ma czasu nawet na gadanie z przyjacielem, nawet o głupotach...
Pamiętasz te wyjścia nad Wisłę, gdy pracowaliśmy przy Bałuckiego?. A długie wyjścia w teren, na którym teraz mkną z prędkością 155 km/h samochody mijające centrum Krakowa?
CO SIĘ Z TYM ŚWIATEM STAŁO...
Wyobraźnia nam pracowała... i robiliśmy różne rzeczy dla frajdy - nie dla kasy. Mam jednak nadzieję że stan w którym jesteśmy przeminie jak szare mgły i będzie jeszcze słońce tak świecić jak kiedyś dawniej.
Brak czasu staje się normą. Czas wziął nas w swe wszechpotężne władanie. Tylko nielicznym udaje się czasem spod tej władzy wyzwolić.
* * *
Rozmowa z młynarzem. Młyn działa w najlepsze. Widok jak z innej epoki. Wielu nigdy nie zobaczy młyna. Młynarz, pan tego archaicznego, ale jakże potrzebnego przybytku, na moje pytanie czy jest ciężko w takiej pracy, odrzekł: „Przecież panie nie posadzą każdego na stołku”. Dobrze, że świat jest taki zróżnicowany, choć czasem przychodzi myśl oderwania się na chwilę od codziennych zajęć i popracowania...w młynie.
* * *
Przyjemnie poeksperymentować z aparatem fotograficznym w czasie trwającej burzy (fot.010)
* * *
„Wyjechał z drogi podporządkowanej wprost pod pędzący samochód. Przepadł”. (fot.09)
* * *
Gubiąc wyznaczoną drogę czuje się zazwyczaj niepokój. Chwilowe zagubienie może jednak przynieść pozytywne zaskoczenie (dotyczy to codziennych sytuacji i życia w ogóle) Wracając z Lubaczowa, dojechałem niechcący do naszej wschodniej granicy... Powrót przez zapomniane przez ukryte przed światem tereny, kryjące rozpadające się cerkwie, piękne kościoły i nieskalana przyrodę był niezwykłą niespodzianką. (fot.08)
* * *
Parking leśny na trasie Kraków-Sandomierz. Obok samochodu czeka cierpliwie kudłaty, wielki pies. Samochód odjeżdża, pies zostaje... Podbiega do mnie. Mam z sobą karmę dla psa, bo staram się zawsze ją z sobą mieć. Pies okazuje się być bardzo głodny i bardzo spragniony (fot.07) Napotkana na parkingu młoda dziewczyna zapewnia, że zabierze go z sobą, gdyż wraca do Krakowa. Po kilku tygodniach zajrzałem na ten sam parking. Psa nie było, ale stało na nim mnóstwo plastikowych pojemników na wodę i jedzenie... Stosunek człowieka do zwierzęcia jest miarą jego człowieczeństwa. Jakże często w Polsce miara ta jest prawie niewidoczna...
* * *
Pomyślałem, jak to jest wspinać się, jednocześnie nie widząc. W głowie kotłowały mi się różne myśli, które jednak uspokoiłem, wchodząc na ściankę wspinaczkową z zasłoniętymi oczami. (fot.06) Ważne jest czuć, że ktoś tam asekuruje cię, dba o twoje bezpieczeństwo.
* * *
Gdy nie wyznajemy zasady, że za wszystko trzeba płacić, możemy zdziałać więcej dobra. Nie blokujemy się w momentach, gdy ktoś potrzebuje pomocy, a wiadomo już, że pomoc ta nie przyniesie dochodu finansowego. Ubogaci ona jednak nas w sposób niewspółmiernie większy, niż potencjalne, wymierne korzyści.
* * *
Niedogodności związane z jazdą busem: uciążliwa muzyka puszczana przez kierowcę, natrętny, zbyt dużo mówiący pasażer, pasażer z chorobą lokomocyjną, pasażer nie lubiący się kąpać, brak powietrza (otwarcie szyber dachu powoduje zazwyczaj czyjś gwałtowny protest), tłum ludzi, bezwiedni poruszający się przy gwałtownych manewrach, zbyt szybko jadący i zbyt gwałtownie hamujący kierowca... W zamian otrzymać można dostęp do różnych niekonwencjonalnych widoków za oknem (fot.05), można czytać książkę, można pomyśleć, przespać się i zrobić wiele rzeczy, na które normalnie nie ma zbyt wiele czasu.
* * *
(08.11.2007) Idąc przez wieś na Podlasiu napotykam na opustoszałe gospodarstwo. Ciekawość pcha mnie w kierunku krzywej, drewnianej budowli z kolorowym dachem. Jak się okazało, pomysłowy właściciel, pokrył dach maskami samochodowymi. (fot.04) Dowiedziałem się więcej na jego temat. Ludzie mówili, że był dziwny i miał dziwne pomysły. „Maski samochodowe znajdował na złomie, następnie przewoził je PKS-ami. Do wozu potrafił zaprzęgnąć konia i byka i ogólnie jego praca była psu na budę”. Każde, nawet najmniejsze odstępstwo od normy jest w naszym społeczeństwie natychmiast dostrzegane, a w małej, wiejskiej społeczności człowiek taki nie ma większych szans na akceptację. Myślę, czy inny układ będzie kiedykolwiek możliwy?
* * *
Mecz 3 ligi piłki nożnej. Przyjezdni kibice zostają zamknięci w specjalnej klatce, aby zapobiec ekscesom w czasie meczu. (fot.03) Po wejściu do niej, niektórzy rzucają się od razu na kraty, sprawdzając ich trwałość. Inni chodzą, niczym lew, po wybetonowanym wybiegu bez ławek. Gdyby ich wzrok można było zamienić na ładunek wybuchowy, mecz by się nie odbył...” Duża część marnego zresztą widowiska była skierowana do ich pleców. Grunt, żeby zrobić zdjęcie w gronie groźnie prezentujących się kolegów, pokrzyczeć, pokazać przynależność do grupy. Solidną robotę wykonali wykonawcy klatki...
* * *
Krótka rozmowa w busie, przerwana po usłyszeniu odpowiedzi: „Poznałam fajnego chłopaka, mówi młoda dziewczyna. A czym jeździ? Pyta jej koleżanka na pierwszy ogień. Golfem...”
* * *
Kupiłem niezwykle interesującą książkę „Szum skrzydeł Azraela” autorstwa Marcina Firleja i Jacka Kaczmarka. Rzecz dotyczy konfliktu w Iraku widzianego okiem dwójki młodych dziennikarzy. Trud, jaki włożyli w spisywanie swych doświadczeń został wyceniony na 6zł 70 groszy. Pocieszającym może być to, że trafi ona do szerszej grupy czytelników.
* * *
„Są słowa, które powiedziane raz, nigdy nie giną” słyszę z głośnika busa mknącego przez pola ogarnięte jesiennym smutkiem.
* * *
(02.10.2007) Droga do domu. Interesujące zdarzenie widziane z okna autobusu: pijany człowiek toczący wózek dziecięcy ze stertą makulatury, umęczeni po całym dniu ludzie, siedzący na przystankach (kobiety obładowane zakupami), podchmielony typ, wychodzący chwiejnym krokiem ze sklepu monopolowego, niewiarygodnie duży ruch uliczny, bilboard z Aleksandrem Kwaśniewskim z odrapaną przez kogoś twarzą, starsza pani z trzema chartami i jamnikiem, uśmiechnięta twarz kobiety kandydującej do Sejmu, krzyż na kościele, podświetlony światłem jarzeniowym, pędzące pogotowie, dobrze prosperujący skład materiałów budowlanych, wszędobylskie, podświetlane reklamy. Wybiórczość postrzegania- to, co dla jednego jest ważne, interesujące, nie zasłuży na przelotne spojrzenie innego. Ta misterna konstrukcja świata sprawia, że trwa ciągły ruch.
* * *
Po pracy idę do szatni. W szatni rozbierają się uczestnicy kursu tańca, którzy wynajmują salę gimnastyczną. Słucham rozmów głosów, dochodzących zza szafki. „Wiesz...mieliśmy kupić cztery mocne piwa, ale nie było. Kupiłam pół litra. Wcześniej zawsze biorę Ibuprom, a po tym zapijam. No i wyje..liśmy całą butelkę”. Moim oczom ukazały się dwie niespełna 15 letnie dziewczyny o delikatnych rysach twarzy...
* * *
W Portugalii w małym miasteczku zaginęła mała dziewczynka z Wielkiej Brytanii. Akcja poszukiwawcza zatoczyła kręgi po całym świecie. Zrozpaczeni rodzice udali się również do Papieża, czas jednak zaczął działać przeciwko nim. Zaczęto w nich upatrywać winowajców tajemniczego zaginięcia. Jednocześnie z Maroka zaczęły dopływać informacje, jakoby dziecko było widziane tam właśnie. Za każdym razem, na obywateli państwa, którego obywatel dokonał (lub nawet przypuszczalnie dokonał) jakiegoś zła, są napiętnowani. „Marokańczycy... pewnie więcej tam porywaczy dzieci...”, „Podobno to Polacy okradli jubilera w Danii... pewnie w Polsce to normalna rzecz...”, „Ukrainiec dokonał wielu zbrojnych napadów w Polsce... no oczywiście! Skąd miałby pochodzić, jak nie z Ukrainy...”. Taki sposób myślenia jest groźny, gdyż jego konsekwencje są dalekosiężne i bywają trudne do zniwelowania.
* * *
20.09.2007. Zakończono oficjalne poszukiwania podróżnika i wielkiego marzyciela Stevea Fosseta. Wyśrubował on wiele rekordów podróżniczych. Samotnie okrążył kulę ziemską balonem, a teraz utknął gdzieś na Pustyni Nevada. Środki na poszukiwania pochłonęły 600 tysięcy dolarów. Pamiętam dobrze pewną historię. Kiedy byłem w rosyjskim Ałtaju, mieszkaniec jednej wioski wskazywał palcem rozłożystą sylwetkę lodowca Talbura. „Tam w szczelinie do dziś leży uwięziona turystka”. Śmierć na oczach świata, spektakularna i śmierć cicha. Tej drugiej jest tak wiele na co dzień, że nikt nawet nie pomyśli, aby zaangażować środki finansowe, aby ją powstrzymać. Czy jednak w końcowym rozrachunku śmierć bogatego podróżnika i biednej turystki różni się czymś?
* * *
Centrum Krakowa. Dworzec busów. Cieszę się, widząc toaletę. Chłodne noce na Islandii zrobiły swoje i muszę statystycznie częściej, niż inni szukać dwóch magicznych liter „WC”. Ku memu rozczarowaniu, mała, niebieska budka jest zamknięta na kłódkę. Mija mnie pan z kluczem (zapewne kierowca) i otwiera drzwi do przybytku rozkoszy. Jest on „wtajemniczony” i ma pełne prawo czuć się lepiej od tych bez kluczyka. Jeszcze nie nastał czas, by zaufać również pasażerom i otworzyć błękitne wrota dla wszystkich.
* * *
Bliska mi osoba leży w niewiarygodnych męczarniach w szpitalu. Lekarze w trakcie rutynowego zabiegu przebili jej jelita. Od tego momentu organizm zaczął być nękany przez następstwa tego fatalnego w skutkach błędu. Gdyby podobne problemy dotknęły nagle więcej bliskich osób, nie wiem, czy byłoby to do udźwignięcia.
* * *
Kończę czytać „Lapidaria” Ryszarda Kapuścińskiego. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, ile szaleństwa i zła jest na świecie. Autor pisze o sile rażenia min i wysiłkach specjalistów, by wyprodukować jeszcze bardziej efektywną minę „aby mogła utoczyć morze krwi”... Mimo wszystko ciężko się rozstać z tą książką. Czytam ją jak najwolniej.
* * *
Niedziela. Z głośników kościelnych dobiegają słowa: „Ona była piękną kobietą, a okazało się, że ma wadę. On okazał się grzesznym człowiekiem. Obok salon operatora komórkowego. Rozmawia dwóch czterdziestolatków: „Wiesz Jurek, interesuje mnie ten abonament, ale ku..., czy będzie w nim ten telefon”?
* * *
W pociągu starszy pan z zaciekawieniem czyta „Fakt”. Większość powierzchni tego czasopisma zajmują krzykliwe, uderzające w oczy i umysł tytuły: „Zabiła męża”, „Zdradziła pielęgniarki”, „Wrota piekieł” i wiele innych. Z pewnością taka forma kształtuje sposób postrzegania i oceniania świata. Krótko, bez wnikania w szczegóły, czarne, białe, koniec. Pan spostrzegł, że pierwsza strona gazety się potargała. Fascynujące było patrzenie, z jakim namaszczeniem usiłował odtworzyć jej pierwotną postać. Po chwili spostrzegłem, że siedzę na książce i dziwnie mi się zrobiło...
* * *
Na dwóch portalach fotograficznych wystawiłem zdjęcia z podróży. Jeden portal skupia ludzi starszych, poważnych i nastawiony jest na prezentację małej ilości, ale dobrej jakości zdjęć. Ludzie piszą, oceniają, doradzają w konstruktywny sposób. Drugie miejsce skupia ludzi, którzy mogą zamieścić dowolną ilość zdjęć, mniejszej rozdzielczości. Pewnego dnia otrzymałem z tego portalu informację o trzech komentarzach. Wszystkie oceny pochodziły od jednej osoby. „Marne zdjęcie”, „To nie góra, tylko góra śmieci”, „To drzewo nie jest tajemnicze, tylko uschło” (fot.02). Napisałem do tej osoby list, w którym poprosiłem o konstruktywną krytykę. Jegomość poczuł się urażony. Napisał, że jestem nikim w porównaniu do niego, bo on był w Ameryce Południowej, Afryce i wielu innych miejscach, a jak mnie złapie, to mi skopie dupę”. Dzięki obecnej technice łatwo o swobodny przepływ myśli.
* * *
Idąc ulicami Rzeszowa obserwuję starszą panią, wykonującą dziwne ruchy nogą. Zmiana perspektywy patrzenia na bliższą daje odpowiedź. Na chodniku było mnóstwo czerwono-czarnych owadów, zwanych kowalami. Postanowiła nie iść dalej, dopóki nie zabije każdego z nich. Pewnie też dziwnie wyglądam, przenosząc z chodników ślimaki, dżdżownice i inne żyjątka.
* * *
Idąc na spacer z moją leciwą bullterrierką (fot.01) usłyszałem wypowiedziane pewnym, stwierdzającym tonem słowa: „to najgroźniejszy pies na świecie, jak cię złapie, to już nie puści”. Zapytałem go, czy wie, jaka to jest rasa psa. Pytanie moje, jak zwykle okazało się być retorycznym. Nie wiedział, jednak pełnym oburzenia głosem wziął odwet, zadając mi pytanie: „dlaczego pan mnie podsłuchuje”? Ta niepozorna wymiana zdań daje wiele do myślenia o kondycji części polskiej młodzieży.
* * *
Pierwszy od tygodnia dzień bez deszczu. Leży zdruzgotany parasol z napisem w języku angielskim: „Siła, by chronić od deszczu”.
* * *
(08.09.2007) Od tygodnia pada deszcz. Bez przerwy. Można być złym na tą masę wody. Jedynym pocieszeniem może być to, że deszcz ten pada równo na wszystkich....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz