Jak postanowiłem, tak uczyniłem. W tym miejscu będę publikować swoje zdjęcia wraz z opisami. Niektórym zdjęciom towarzyszyły ciekawe okoliczności, co wraz z czasem ucieknie, jeśli nie zapisze się tego. Będzie to ciąg dalszy Podróżniczej Pasji, która gdzieś głęboko tkwi i narazie została uśpiona.
1.Cabo Verde. Santiago. Pamiętam do dziś ten zaskakujący widok. Maleńka dziewczynka chłodząca się na zimnej posadzce swego domu. W tle widać krzyż. Przechodząc obok domostw, a raczej uciekając przed skwarem, ten widok sprawił, że stanąłem w miejscu i wróciłem się, aby utrwalić ten nietypowy dla Europejczyka widok.
2. Ethiopia. Gdzieś po drodze. Zdjęcie wykonane na szybko z pędzącego auta. Dziecko zawinięte w koc i tło mówią same za siebie. Gdzieś w tej okolicy widziałęm obóz dla uchodźców. "Czyli są ludzie, którym jest jeszcze gorzej niż w Etiopii, skoro uciekają z sąsiednich państw"? Ciężko było uspokoić myśli, ale jeśli nie zobaczy się na własne oczy takich rzeczy, będzie się narzekać, że źle, że ciężko i beznadziejnie...
4. Liban. Bliski Wschód. Straszne jest to zdjęcie i nie wiem dokładnie, co się stało. Kończąc wyjście na najwyższy szczyt Libanu, natrafiłem na głowę psa. Nieopodal zobaczyłem innego psa, który wyczuł z daleka coś. Wiedziałem, że na pewno podejdzie do głowy i tak się stało. Byłem ciekaw jak zareaguje na tą makabryczną rzecz. Po obwąchaniu odszedł. Nie wiadomo, co zaświtało w jego głowie...
5. Liban. Tripoli. Bliski Wschód.
Po dokładniejszym spojrzeniu na fotografię, dostrzec można portret Saddama Husajna. Miasto Tripoli należy do niezbyt bezpiecznych miejsc w Libanie, o czym poinformowali mnie nasi żołnierze z misji pokojowej. Samo wyciągnięcie aparatu wywołało gniew sympatyka irackiego satrapy o sunnickiej orientacji. Było to dobre wprowadzenie w niepokojący klimat tego miejsca.
6. Liban. Qana. Bliski Wschód.
Ta mała miejscowość na południu kojarzyła mi się z cudem w Qanie- Qana Galilejska znajduje się jednak po stronie izraelskiej. Mimo to ponoć pewne jest, że w tej Qanie przebywał Jezus- miejscowy człowiek mówił, że izraelscy żołnierze skuli niegdyś solidną warstwę w grocie, gdzie odpoczywał Jezus i wywieźli to do Izraela. Ile w tym prawdy? Qana niewątpliwie jest miejscem straszliwego zdarzenia. 30 lipca 1996 roku wojsko izraelskie ostrzelało budynek, w którym znajdowały się osoby widoczne na tym pamiątkowym bilboardzie. Tu można zobaczyć film, który zrobiłem po przyjeździe z Libanu Spirala nienawiści
7. Liban. Tripoli. Bliski Wschód.
Zdjęcie to wykonałem przez szybę ciastkarni. Pijąc kawę, poczułem jakieś dziwne napięcie. To mały chłopiec z rozszarpanym uchem przyglądał się bacznie ciastku... Ileż takich sytuacji spotykamy w czasie wyjazdów... Zawsze myślę sobie, czy jeśli wróciłbym w to miejsce, czy spotkałbym - na przykład tego chłopaka?
8. Mongolia. Azja. Jadąc przez mongolską otchłań napotyka się wielu zwykłych, a przez tą zwykłość, ciekawych ludzi. Ten pan, jak mniemam Kazach jakoś się do nas garnął. Nie dało się za bardzo porozmawiać, ale poczęstowałem go moją ulubioną "chińską" - polską zupką pomidorową Amino. Mowa ciała mówiła sama za siebie. Zupka "podeszła mu". Był bardzo rad z tego posiłku. Podziękował, oddał umyty kubek i dostojnie odjechał. Kiedy udawało się porozmawiać po rosyjsku, spotkanie nabierało dodatkowych rumieńców, ale i bez tego było też dobrze.
9. Cabo Verde. Fogo. Afryka. Kiedy dokładnie popatrzymy na tą fotografię, znajdziemy na niej kilka elementów, które uwydatniają emocjonalny walor tego niespodziewanego spotkania. Chłopiec trzyma na talerzu siarkę z pobliskiego wulkanu Fogo. Jego ręce są poparzone od szkodliwych substancji, na które jest narażony, dotykając żółtych brył. Jego spojrzenie mówi samo za siebie. Jest w nim wielka pokora i nadzieja. Całość uzupełnia metka z założonej na drugą stronę koszulki. Jeśli miałbym wrócić do jakiegoś miejsca, Fogo byłoby nim na pewno.
10. Maroko. Afryka. Miały być wielkie saharyjskie wydmy, a żądny pieniędzy miejscowy biznesmen wywiózł mnie na wielbłądzie na pobliskie bezdroża. Jak się okazało, i tam można znaleźć coś wartego zatrzymania się. Na zdjęciu widać napotkane dzieci. Cieszą się one ze spotkania, po którym zostały im na pamiątkę papierowe kwiaty. Spotkaniu temu towarzyszyła cisza pustyni, wiatr wzniecający tumany kurzu oraz... maratończycy, zmagający się z niezbyt przyjaznym otoczeniem.
11. Lwów. Ukraina To zdjęcie z serii: "ale o co chodzi"? Takich motywów jest wokół nas bez liku. Tak naprawdę nie trzeba jechać aż na Ukrainę, aby zobaczyć "zaginająca się rzeczywistość". Do tego zdjęcia można byłoby napisać kilka z historii, które mogły się przydarzyć temu, który zostawił na środku chodnika te dwa oryginalnie zestawione przedmioty...
12. Lwów. Ukraina W jednej tamtejszych wielu katedr (ormiańskiej) widnieje na ścianie malowidło. Za każdym razem, kiedy je widzę, czuję dreszcze na plecach z powodu wzroku jednego z żałobników niosących trumnę ze zmarłym wysokiej rangi hierarchą kościelnym. Nie zauważyłem jednak czegoś bardziej mrożącego krew w żyłach. Gdy uważnie się przypatrzymy, zobaczymy wiszące w powietrzu świece...
13. Lwów. Ukraina Twarze osób w podeszłym wieku mają coś w sobie. Odbija się na nich często bardzo trudna historia ich życia. Na Ukrainie nie żyje się lekko starszym ludziom. Często można być zaczepionym przez zamieszkujących tam Polaków. Proszą oni o jakąkolwiek pomoc. Ta kobieta przyciągnęła moją uwagę dzięki kolorystycznemu zestawieniu błękitu oprawek okularów i żółtej chustce. Z pewnością nie był to efekt zamierzony, ale tak, czy inaczej- żółty i niebieski to barwy narodowe Ukrainy.
1.Cabo Verde. Santiago. Pamiętam do dziś ten zaskakujący widok. Maleńka dziewczynka chłodząca się na zimnej posadzce swego domu. W tle widać krzyż. Przechodząc obok domostw, a raczej uciekając przed skwarem, ten widok sprawił, że stanąłem w miejscu i wróciłem się, aby utrwalić ten nietypowy dla Europejczyka widok.
2. Ethiopia. Gdzieś po drodze. Zdjęcie wykonane na szybko z pędzącego auta. Dziecko zawinięte w koc i tło mówią same za siebie. Gdzieś w tej okolicy widziałęm obóz dla uchodźców. "Czyli są ludzie, którym jest jeszcze gorzej niż w Etiopii, skoro uciekają z sąsiednich państw"? Ciężko było uspokoić myśli, ale jeśli nie zobaczy się na własne oczy takich rzeczy, będzie się narzekać, że źle, że ciężko i beznadziejnie...
3. Ethiopia. Msza. Uczestnictwo w mszy świętej w Etiopii pokazało, że wiara tam pulsuje i żyje innym rytmem niż w Europie. Dało się odczuć radość płynącą z tego uczestnictwa i żywy dialog między księdzem a ludźmi. Zdjęcie to umieszczam tu jednak z innego względu. Chodzi o promień światła, który padł na dziewczynkę w prawym dolnym rogu kadru.
Po dokładniejszym spojrzeniu na fotografię, dostrzec można portret Saddama Husajna. Miasto Tripoli należy do niezbyt bezpiecznych miejsc w Libanie, o czym poinformowali mnie nasi żołnierze z misji pokojowej. Samo wyciągnięcie aparatu wywołało gniew sympatyka irackiego satrapy o sunnickiej orientacji. Było to dobre wprowadzenie w niepokojący klimat tego miejsca.
Ta mała miejscowość na południu kojarzyła mi się z cudem w Qanie- Qana Galilejska znajduje się jednak po stronie izraelskiej. Mimo to ponoć pewne jest, że w tej Qanie przebywał Jezus- miejscowy człowiek mówił, że izraelscy żołnierze skuli niegdyś solidną warstwę w grocie, gdzie odpoczywał Jezus i wywieźli to do Izraela. Ile w tym prawdy? Qana niewątpliwie jest miejscem straszliwego zdarzenia. 30 lipca 1996 roku wojsko izraelskie ostrzelało budynek, w którym znajdowały się osoby widoczne na tym pamiątkowym bilboardzie. Tu można zobaczyć film, który zrobiłem po przyjeździe z Libanu Spirala nienawiści
7. Liban. Tripoli. Bliski Wschód.
Zdjęcie to wykonałem przez szybę ciastkarni. Pijąc kawę, poczułem jakieś dziwne napięcie. To mały chłopiec z rozszarpanym uchem przyglądał się bacznie ciastku... Ileż takich sytuacji spotykamy w czasie wyjazdów... Zawsze myślę sobie, czy jeśli wróciłbym w to miejsce, czy spotkałbym - na przykład tego chłopaka?
8. Mongolia. Azja. Jadąc przez mongolską otchłań napotyka się wielu zwykłych, a przez tą zwykłość, ciekawych ludzi. Ten pan, jak mniemam Kazach jakoś się do nas garnął. Nie dało się za bardzo porozmawiać, ale poczęstowałem go moją ulubioną "chińską" - polską zupką pomidorową Amino. Mowa ciała mówiła sama za siebie. Zupka "podeszła mu". Był bardzo rad z tego posiłku. Podziękował, oddał umyty kubek i dostojnie odjechał. Kiedy udawało się porozmawiać po rosyjsku, spotkanie nabierało dodatkowych rumieńców, ale i bez tego było też dobrze.
9. Cabo Verde. Fogo. Afryka. Kiedy dokładnie popatrzymy na tą fotografię, znajdziemy na niej kilka elementów, które uwydatniają emocjonalny walor tego niespodziewanego spotkania. Chłopiec trzyma na talerzu siarkę z pobliskiego wulkanu Fogo. Jego ręce są poparzone od szkodliwych substancji, na które jest narażony, dotykając żółtych brył. Jego spojrzenie mówi samo za siebie. Jest w nim wielka pokora i nadzieja. Całość uzupełnia metka z założonej na drugą stronę koszulki. Jeśli miałbym wrócić do jakiegoś miejsca, Fogo byłoby nim na pewno.
10. Maroko. Afryka. Miały być wielkie saharyjskie wydmy, a żądny pieniędzy miejscowy biznesmen wywiózł mnie na wielbłądzie na pobliskie bezdroża. Jak się okazało, i tam można znaleźć coś wartego zatrzymania się. Na zdjęciu widać napotkane dzieci. Cieszą się one ze spotkania, po którym zostały im na pamiątkę papierowe kwiaty. Spotkaniu temu towarzyszyła cisza pustyni, wiatr wzniecający tumany kurzu oraz... maratończycy, zmagający się z niezbyt przyjaznym otoczeniem.
11. Lwów. Ukraina To zdjęcie z serii: "ale o co chodzi"? Takich motywów jest wokół nas bez liku. Tak naprawdę nie trzeba jechać aż na Ukrainę, aby zobaczyć "zaginająca się rzeczywistość". Do tego zdjęcia można byłoby napisać kilka z historii, które mogły się przydarzyć temu, który zostawił na środku chodnika te dwa oryginalnie zestawione przedmioty...
12. Lwów. Ukraina W jednej tamtejszych wielu katedr (ormiańskiej) widnieje na ścianie malowidło. Za każdym razem, kiedy je widzę, czuję dreszcze na plecach z powodu wzroku jednego z żałobników niosących trumnę ze zmarłym wysokiej rangi hierarchą kościelnym. Nie zauważyłem jednak czegoś bardziej mrożącego krew w żyłach. Gdy uważnie się przypatrzymy, zobaczymy wiszące w powietrzu świece...
13. Lwów. Ukraina Twarze osób w podeszłym wieku mają coś w sobie. Odbija się na nich często bardzo trudna historia ich życia. Na Ukrainie nie żyje się lekko starszym ludziom. Często można być zaczepionym przez zamieszkujących tam Polaków. Proszą oni o jakąkolwiek pomoc. Ta kobieta przyciągnęła moją uwagę dzięki kolorystycznemu zestawieniu błękitu oprawek okularów i żółtej chustce. Z pewnością nie był to efekt zamierzony, ale tak, czy inaczej- żółty i niebieski to barwy narodowe Ukrainy.
14. Lalibela. Ethiopia. Afryka Spotkanie to miało w sobie coś magicznego. Błądząc po wykutych w skałach tunelach Lalibeli, której kościoły zaliczane są do cudów świata, spotkałem to dziecko. Nie mogąc oderwać od niego wzroku, postanowiłem wykonać kilka zdjęć. Dziewczynka posłusznie stała w miejscu, bacznie przyglądając mi się. Ciekawe było to, że moja koleżanka z pracy, krążąca po tych samych tunelach, również spotkała tą dziewczynkę i nie mogła się oprzeć pokusie wykonania kilku zdjęć. Dziecko to wywarło na nas niezapomniane wrażenie. Emanowały z niego spokój, zaufanie i pozytywna energia. Poszukując materiałów z Lalibeli, trafiłem na film, na którym jest również ta postać... Lalibela- tajemnicza postać
15. Fogo. Cabo Verde. Afryka Zupełnie nieoczekiwane spotkanie. Po całodniowej wspinaczce na szczyt wulkanu Fogo i pobycie w epicentrum wybuchu z 1995 roku, schodząc do wioski Portella, znajdującej się wewnątrz krateru (!) spotykam dzieci. Dzieci zobaczyły, że trzymam kijek trekingowy na jednym palcu i automatycznie zaczęły naśladować mnie, trzymając na palcach miotłę, kij i co tam wpadło w ręce. W tej radosnej atmosferze zaczęliśmy udawać, że kijki to mikrofony... Koncert życzeń gotowy! Ja imitowałem dźwięki Smoke on the water i inne ostrzejsze kawałki, a dzieci śpiewały znane sobie przeboje. Niestety kamera mimo, że nagrywała to pozytywne szaleństwo, nie zarejestrowała go...
16. Ethiopia. Afryka. Gdzieś na trasie. To spotkanie miało bardzo emocjonalny wymiar. Każdorazowe zatrzymanie auta przyciągało czasami tłumy ludzi. Najczęstszymi gośćmi jednak były dzieci. Te dwie dziewczynki (siostry) pamiętam do dziś. Były bardzo biednie odziane, stały spokojnie i przyglądały się mi niemal bez ruchu. Nie wiem, czy można użyć określenia, że były niezwykle grzeczne, ale przyznam, że poczułem się bardzo nieswojo, widać ich bose stopy i biedę. Pomimo tego przebywanie w ich towarzystwie czuję niemal fizycznie do dziś. Często patrząc na ich zdjęcie, zastanawiam się, czy jeszcze żyją. W tym rejonie świata AIDS zbiera śmiertelne żniwo...
17. Kapadocja.Turcja. Azja. Jest to jedno z tych miejsc, w których realnie będąc, nie wierzy się, że się tam jest. Zachód słońca nad miejscowością Goreme dodaje temu miejscu jeszcze bardziej niepowtarzalnej aury, która... może być zgubna w skutkach. W tym miejscu zostałem poproszony przez hiszpańskich turystów o zdjęcie. Nie mogąc ich objąć w całości zacząłem się cofać, czując w pewnej chwili, że straciłem grunt pod nogami... Zostałem uratowany przez moją żonę, która w jakimś desperackim odruchu chwyciła mnie za ubranie z nadludzką siłą...
18. Hagia Sophia, czyli Świątynia Mądrości Bożej. Stambuł. Turcja. Europa. Tak bardzo chciałem być w tym miejscu, a okazało się ono dla mnie podróżniczym synonimem stresu. Na zewnątrz czekali kompani podróży, którzy postanowili nie zapłacić za bardzo drogie bilety wstępu. Nie za bardzo mają co robić, wzywali mnie i moją żonę do przyśpieszenia zwiedzania. Dodatkowo aparat nie chciał współpracować, a to zdjęcie jest jednym z niewielu udanych. Bywa i tak:)
19. Ethiopia. Gdzieś na trasie.
Zazwyczaj, kiedy nadarza się możliwość zagrania w tenisa stołowego, nie waham się i korzystając ze sposobności gram. Tym razem mknąc przez zakurzone bezdroża północnej Etiopii zobaczyłem stół, co spowodowało ostre hamowanie pojazdu. Uczestnicy gry raczej nie wyglądali na zdziwionych nieproszonym gościem. Zagrałem prosto z marszu i po dwóch latach przerwy, więc przegrałem. Nieznacznie:)
20. Finisterre. Hiszpania. Zakończenie pielgrzymki do grobu św. Jakuba. Zdjęcie to pokazuje walkę z niezdrowym przywiązaniem do przedmiotów. Ta koszulka należała do moich ulubionych. Mimo dziur i przeświecania się na wylot, była zabierana na każdy wyjazd. W Finisterre od Średniowiecza panuje zwyczaj palenia pielgrzymich ciuchów. Postanowiłem wykorzystać ten fakt i dzięki temu koszulka Alpinusa przeszła w inny stan materii.
21. Ukraina. Cmentarz Łyczakowski. Ukraina jest państwem, które dostarcza fotografowi niezliczonej ilości tzw. motywów, czyli miejsc, przedmiotów, sytuacji, paradoksów itd. Nie mogę jak dotychczas niczego poradzić na to, że właśnie takie dziwne rzeczy najchętniej fotografuję. Niby nic w tym złego, ale niektórzy Ukraińcy są wściekli do białości. Pytam więc, dlaczego się tak denerwują;. W odpowiedzi słyszę, że Ukraina jest bogatym państwem, a ja pokazuję biedę, staruszki, krzywe budynki, wyliniałe psy i kto tam wie, co jeszcze. Myślę, że tak już zostanie.
17. Kapadocja.Turcja. Azja. Jest to jedno z tych miejsc, w których realnie będąc, nie wierzy się, że się tam jest. Zachód słońca nad miejscowością Goreme dodaje temu miejscu jeszcze bardziej niepowtarzalnej aury, która... może być zgubna w skutkach. W tym miejscu zostałem poproszony przez hiszpańskich turystów o zdjęcie. Nie mogąc ich objąć w całości zacząłem się cofać, czując w pewnej chwili, że straciłem grunt pod nogami... Zostałem uratowany przez moją żonę, która w jakimś desperackim odruchu chwyciła mnie za ubranie z nadludzką siłą...
18. Hagia Sophia, czyli Świątynia Mądrości Bożej. Stambuł. Turcja. Europa. Tak bardzo chciałem być w tym miejscu, a okazało się ono dla mnie podróżniczym synonimem stresu. Na zewnątrz czekali kompani podróży, którzy postanowili nie zapłacić za bardzo drogie bilety wstępu. Nie za bardzo mają co robić, wzywali mnie i moją żonę do przyśpieszenia zwiedzania. Dodatkowo aparat nie chciał współpracować, a to zdjęcie jest jednym z niewielu udanych. Bywa i tak:)
19. Ethiopia. Gdzieś na trasie.
Zazwyczaj, kiedy nadarza się możliwość zagrania w tenisa stołowego, nie waham się i korzystając ze sposobności gram. Tym razem mknąc przez zakurzone bezdroża północnej Etiopii zobaczyłem stół, co spowodowało ostre hamowanie pojazdu. Uczestnicy gry raczej nie wyglądali na zdziwionych nieproszonym gościem. Zagrałem prosto z marszu i po dwóch latach przerwy, więc przegrałem. Nieznacznie:)
20. Finisterre. Hiszpania. Zakończenie pielgrzymki do grobu św. Jakuba. Zdjęcie to pokazuje walkę z niezdrowym przywiązaniem do przedmiotów. Ta koszulka należała do moich ulubionych. Mimo dziur i przeświecania się na wylot, była zabierana na każdy wyjazd. W Finisterre od Średniowiecza panuje zwyczaj palenia pielgrzymich ciuchów. Postanowiłem wykorzystać ten fakt i dzięki temu koszulka Alpinusa przeszła w inny stan materii.
21. Ukraina. Cmentarz Łyczakowski. Ukraina jest państwem, które dostarcza fotografowi niezliczonej ilości tzw. motywów, czyli miejsc, przedmiotów, sytuacji, paradoksów itd. Nie mogę jak dotychczas niczego poradzić na to, że właśnie takie dziwne rzeczy najchętniej fotografuję. Niby nic w tym złego, ale niektórzy Ukraińcy są wściekli do białości. Pytam więc, dlaczego się tak denerwują;. W odpowiedzi słyszę, że Ukraina jest bogatym państwem, a ja pokazuję biedę, staruszki, krzywe budynki, wyliniałe psy i kto tam wie, co jeszcze. Myślę, że tak już zostanie.
zapowiada się ciekawie...kiedy Ty chłopie masz na to czas :) GL
OdpowiedzUsuń:)najwięcej czasu można wykraść nocy, ale nazajutrz różnie bywa z formą:)
UsuńCiekawie. Trafiłam przypadkiem i się zaczytałam:) Pozdrawiam znajomą duszę, Jadzia z rodzinką.
OdpowiedzUsuńP.S. Gratuluję zdolnej córeczki. Fajny filmik z abecadłem:)