Łączna liczba wyświetleń

piątek, 23 listopada 2012

Wspinaczkowe E jak Euforia



Marcin:  
    Czy często zdarza się nam osiągnąć stan zwany euforią? Myślę, że sporadycznie jest wręcz wskazane jego osiągnięcie. Sam osobiście z nim obcuję, widząc progres w umiejętnościach swych podopiecznych oraz… chodząc po rozpiętej w hali taśmie zwanej slackline. Widzę euforię, kiedy uczestnicy doświadczają zachwiania równowagi, huśtając się na linach. Wraz z nami uczestniczy w zajęciach grupa znajomych niepełnosprawnych z Warsztatów Terapii Zajęciowej. Są to osoby funkcjonujące zupełnie inaczej niż moi uczniowie. Nie mając problemów z wyrażaniem emocji, żywiołowo ją eksponują. Proszę pana-dziś pokonałem całą ścianę! Mam problem z ręką- nie dam rady się wspinać. Dziś wszedłem na sam szczyt z zawiązanymi oczami… To tylko niektóre z wypowiedzi. Osoba autystyczna wyraża to samo w sposób nieuchwytny dla otoczenia, często w sposób nieakceptowany. Mimo to, częściej towarzyszy nam „dążenie do…” niż „ucieczka od…”, co sprawia, że konsekwentnie kontynuujemy rajd ku górze.

 Maciek:
       Nie wiem czy to była euforia, ale stan w jakim znalazł się jeden z naszych podopiecznych był na pewno wyjątkowy. Dobrze zbudowany chłopak niepełnosprawny umysłowo, dodatkowo słabowidzący i słabosłyszący, nie wykazywał chęci do wspinaczki. Najlepiej czuł się na swojej ulubionej ławeczce. Z tego błogostanu wyrywaliśmy go na moment wspinaczki. Pewnego razu wymyśliliśmy zjazd na tyrolce. Przygotowanie do zjazdu, a szczególnie krok w przepaść wykonał z paniką w oczach. Podczas zjazdu jednak można było się dopatrywać oznak euforii i zadowolenia, a może nadal to była panika i na koniec ulga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz