Reporter: Piotrze poczekaj zanim wsiądziesz do rajdówki. Wiemy, że jest mało czasu. Myśmy dzisiaj cały dzień nakręcali atmosferę, że przyjdzie do nas gwiazda. Teraz już możemy powiedzieć to głośno-jest to Piotr Żyła. Powiedz, czy są już emocje?
Piotr: Słabo słyszę (Piotr jest w kasku), nie no żartuję, coś tam słyszę, nie no w porządku.
Reporter: Chodzą słuchy, że boisz się rajdówki i że chciałeś nie przyjść tutaj z tego strachu, czy to prawda?
Piotr: Słabo słyszę (Piotr jest w kasku), nie no żartuję, coś tam słyszę, nie no w porządku.
Reporter: Chodzą słuchy, że boisz się rajdówki i że chciałeś nie przyjść tutaj z tego strachu, czy to prawda?
Piotr: No do końca tak nie było. Córka zeżarła kostkę z kibla i trzeba było do szpitala jechać...
Znany i lubiany skoczek u wielu wywołał pobłażliwy uśmiech. Znowu palnął, można się pośmiać i poczekać do następnego żartu. Myślę jednak, że sprawa ma się inaczej. W przeciwieństwie do reportera, który wykrzyczał swoją część, Piotr Żyła wykazał się czymś przeciwstawnym do poprawności, mówiąc, co mu akurat leżało na sercu, a nie to, czego oczekiwał pan z tv. Nie podporządkował się prawom rynku, który zagłusza, chce wcisnąć na siłę swoje, dba tylko o zysk. Pozostaje mieć nadzieję, że kostka nie wyrządziła poważnych szkód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz