Ziemi coraz mniej, nie coraz więcej. Jeszcze na fabryki jak idzie, nie tak szkoda. Ale na cmentarze? A ludzi przybywa i przybywa. I wszyscy muszą kiedyś umrzeć. To policz sobie, ile by trzeba na to ziemi, żeby wszystkich w grobach pochować. Jeszcze w murowanych. Całą ziemię by niedługo umarli zajęli. A my co, na księżyc? Zresztą powiem ci, że i śmierć już nie jest tym, czym była. Był człowiek i go nie ma. I na jego miejsce już stu innych się wpycha. Nawet pamięć po nim zajmą. A dawniej, bracie, jak umarłeś, we wsi wyrwa zostawała, jak jakby w bruku. Ale dawniej, żeby tak powiedzieć, śmierć była przywiązana do ludzi. Wszyscy żyli całe życie w jednym miejscu, to śmierć jednego była śmiercią wszystkich. A dzisiaj wszyscy w ruchu, to i śmierć w ruchu. Mrą ludzie nie wiadomo na co, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo czy to jeszcze śmiercią da się nazwać. Nawet chorować się nie musi, bez przyczyny. Ot, zmęczył się człowiek i go nie ma. A dawniej się zmęczył, siadł na miedzy, odpoczął i żył dalej. Umieramy bracie, że nie widać po nas śmierci. Nieraz nawet nie odróżnisz, czy ktoś umarł, czy jeszcze żyje. I nic już z tego nie masz, że umrzesz. Tylko z życia jeszcze coś się ma. To żyj, póki da się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz