Trzeba było i tobie nożem, jak on z nożem na ciebie szedł. Pan Bóg by ci odpuścił, widział przecież, że ty jeden, a ich trzech. A w przyrodzenie nie trzeba go było. Bij, zabij, ale przyrodzenie trzeba uszanować, mój sokole. Żeby nie wiem, kto, jaki był zbój, przyrodzenie święta rzecz. Bo to jakbyś na samego Boga się zamierzył. , który wszystkich nas urodził i kazał nam rodzić innych. A i on, choć Bóg, nie miał jak inaczej na świat przyjść, choć niby z Ducha Świętego, ale co by Duch począł bez Dziewicy? Z przyrodzenia życie, z przyrodzenia śmierć, wszystkie smutki i radości, z niego jeden zły, drugi dobry, ten to, tamten tamto, z niego zdrady i wojny, z niego króle, łazęgi i święci. I co było, i co będzie, z przyrodzenia, mój sokole. A wiesz ty, gdzie sny mają swoje siedlisko? W przyrodzeniu. I stamtąd nocą wyłażą na ciebie i śnią ci się. I co w przyrodzeniu, to i w sercu, i w głowie. Bo przyrodzenie nad nimi jest ustanowione, tak jak wieczność nad chwilką. Bez głowy tyle człowiek, co głupi, a bez serca kamień. A zabijesz przyrodzenie, to jakbyś go znou z raju wygnał. I już potem go nie ciągnie ani do grzechu, ani do zbawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz