Pewnego razu zobaczyłem ciemną chmurę, która poruszała się według jakiegoś niepojętego schematu. Zbliżała się coraz bliżej, a w końcu "pochłonęła" potężny dąb obok domu. Było to stado szpaków, które przystanęły na chwilowy odpoczynek. Wykorzystując ten moment, pobiegłem na najwyższą kondygnację domu i z bardzo bliska obserwowałem ten nieopisany rwetest, jaki urządziło to bardzo sympatyczne stado. W jednym momencie wszystkie zerwały się do lotu, a na twarzy dało się odczuć podmuch tysięcy skrzydeł. Rzadko zdarzają się takie chwile, ale na pewno długo się je potem wspomina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz