Sms stał się równoprawnym do innych środkiem komunikacji. Jeśli ktoś na niego nie odpowiada, znaczyć to może wiele. Sms może przyprawić o zakłopotanie, czy rumieniec na twarzy. To tylko i aż +/- 160 znaków na ekranie telefonu. Przytoczę smsy od mojego dobrego kolegi, który będąc w Gruzji, relacjonował przebieg swej eskapady na najwyższy szczyt Kazbeg.
- Cześć. U nas bajabongo. Słońce praży. Gruzini karmią nas owocami, poją wodą, winem i co tam mają. Śpimy w szkole w winnicy. Generalnie droga jest celem.
- U nas bajer... Spaliśmy w hydroelektrowni! Wypiliśmy morze piwa i suszona rybka też była. Gruzja wypas!
- Ruszamy drogą wojenną na rowerach ku Kazbegowi. Mam wątpliwości ale spróbujemy. Trzymaj kciuki.
- Siemano. Walnęliśmy przełęcz na 2300m. na bikach z ładunkiem ok. 20 kg. Był pot i przekleństwa. Teraz pakujemy się w góry. Na Kazbega będzie jakieś 5000 m. Będzie sprawdzian, jakich mało. Do później.
- Hej! Jak tam? U nas nuda. Kiblujemy na 3600 . Słońce na maxa, łeb boli, spawanko, brak apetytu... Jest pięknie! Ale ale... Kazbeg 5081 zdobyty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz