Dziś znalazłem się w centrum dziwnej sytuacji. Czekając w piekarni na założenie nowej rolki papieru do kasy fiskalnej, kątem oka zobaczyłem lecące z rąk starszego pana pieniądze. Gdy zacząłem się schylać po nie, pan poleciał bezwładnie na szklaną ladę ze słodkościami. Poprosiłem panią sklepową o jakieś krzesło dla niego, na co w odpowiedzi usłyszałem: nie! Myśląc, że się przesłyszałem, ponowiłem prośbę, znowu słysząc nie! Ja nie chcę mieć problemów proszę pana. Dziwniejsze jednak słowa zaczęły dopływać z ust jak się okazało 90 letniego staruszka. Było z nim ewidentnie coraz gorzej, a on chciał mi coś powiedzieć. Nachyliłem się i usłyszałem: muszę kupić chleb królewski i pięć bułek...
nie do wiary..
OdpowiedzUsuńnie do wiary, ze sprzedawczyni krzesla odmawia
nie do wiary, ze staruszek w takim momencie slabosci jeszcze o zakupach mysli.