Nieźle się wystraszyłem przemykając ulicą Karmelicką. Tego dnia deszcz poganiany ostrym wiatrem siekał po twarzy, ale w pewnym momencie coś "sieknęło" mnie wyraźniej. Lepszym słowem jest: bardziej soczyście. To jakiś gołąb, najedzony do nieprzytomności zapewne ulżył sobie:)
Jan Sztaudynger napisał na ten temat krótko i dosadnie:
Gołębiami brukowany Kraków,
Gówno ma z tych ptaków.
Ja i tak je lubię, choć ich niesława urosła do miana "latających szczurów":)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz