Czy frytki mogą wywołać ekscytację? Tak! Po kilkoma warunkami... Muszą być przynajmniej tak smaczne jak belgijskie, które przyjechały do naszego Centrum. Muszą być podawane
z taką pasją i humorem, jak podano je nam. Dobrze jeśli nie trzeba za nie płacić. Znakomicie, jeśli przyjeżdżają pod sam nos, fantastycznie
pomalowanym autem, a nad głowami świeci prawie zimowe słońce... Dziś wszystko się spełniło! Kolorowy bus pociągnął za sobą rzeszę wielbicieli. Tajemniczy "frytkobus"zaparkował w pobliżu miejsca zbiórki na wypadek alarmu. Pewnie część z uczniów pomyślała, że to kolejna próba, a może i prawdziwy alarm.
Kiedy wszystko było jasne, okazało się, jak wielu spośród nas to "frytkowi skrytożercy". 100% jednomyślnie stanęło w kolejce długiej, jak za dawnych czasów.
Dwójka mistrzów ceremonii magnetyzowała podrzucaniem w górę dużej ilości frytek. Gdy jeden mówił śląskim dialektem, drugi czarował uczniów i nauczycieli niezwykle zamaszystym soleniem i smakowitymi sosami. Wesoło, smacznie, nierealnie wręcz. Coś jest w tej belgijskiej frytce... Dziękujemy- to było coś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz