Przeczytałem dziś artykuł o Michale Łysku (1.03.1973 - 14.03.1997) . Był on wybitnym, doskonale zapowiadającym się umysłem matematycznym. Był rówież wspaniałym, młodym, kochającym życie człowiekiem. Do dziś trzymam wklejoną notke dziennikarską o nim: (...) Nie przeżył 24 letni Michał Łysek, student UJ, który w piatek (14 marca 1997 r.) przed godziną 20 znalazł się w okolicy stacji kolejowej w Borku Fałęckim. (...) Napastnicy bili go kijami baseballowymi po głowie. Michał zmarł w niedzielę w Klinice Neurotraumatologii na skutek uszkodzenia mózgu. Mimo upływu lat, jestem dziś tak samo poruszony, jak wtedy. Byłem studentem i nagle znalazłem się w tłumie ludzi, podążającym przez Kraków w ciszy. Był to biały marsz protestu wobec bestialstwa. Atmosfera tego wiecu będzie mi towarzyszyć na zawsze. Pamięć o Michale żyje- ufundowane jest stypendium jego imienia dla zdolnych matematyków, a cześci jego ciała wciąż dają lepsze zdrowie i życie innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz