Sześciu bandytów napadło na znanego boksera Amira Khana, który wraz z bratem wracał
swoim luksusowym Range Roverem do domu...
Oto relacja świadka:
"Zatrzymali się autem tuż przed Range Roverem, przynajmniej jeden miał broń. Jeden z nich
podszedł do Amira i uderzył go w twarz, ale ten tylko się odsunął i
znokautował bandytę. Pozostała piątka rzuciła się na Amira i jego brata,
ale oni nie wystraszyli się i rozkładali jednego przeciwnika po drugim.
Po prostu bronili swojej własności".
A oto potencjalna relacja jednego z napastników (wymyślona wprawdzie, ale czy nie można byłoby się spodziewać takiego opisu zdarzeń z ust napastnika?)
"Wracaliśmy do domu. Było już ciemno, bo długo uczyliśmy się do egzaminu. Wiedzieliśmy, że to znana postać, więc po prostu chcieliśmy się przywitać. On zaczął po kolei nas bić. Na nic nasze błagania, aby tego nie robił. Do tego wyzywał nas i obrażał nasze uczucia religijne. Od tego momentu nie możemy spokojnie spać po nocach, uczyć się ani pracować. Trauma pozostanie do końca życia. Z dnia na dzień, zarówno ja, jak i moi pobici koledzy popadamy w stopniową depresję. Nasze życie legło w gruzach, a roztaczające się przed nami perspektywy zaliczyć należy do przeszłości. To wszystko przez jednego tylko zwyrodnialca, który wraz z bratem postanowił zabawić się naszym kosztem"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz