Dzięki tej sympatycznej zabawce
powróciła moja wiara w ludzką uczciwość. Dziwnie to brzmi, ale było tak… Moja
żona wraz z Różą dostały w prezencie żyrafę. Jej stylistyka spowodowała, że
została ona obdarzona prawdziwym uczuciem od pierwszego wejrzenia. Radość nie
trwała jednak długo. Żyrafka prawie natychmiast zginęła. Stało się to prawdopodobnie
w lokalu dla dzieci Mamy Cafe przy Sławkowskiej w Krakowie. Telefon do lokalu,
gdzie prawdopodobnie zdematerializowała się sympatyczna przyjaciółka niestety
nie przyniósł ulgi. Żyrafki tam nie było. Łatwo przyszła i łatwo odeszła…
Minęło grubo ponad dwa tygodnie i… na Facebooku pojawiła się informacja, że
żyrafka znalazła się i jest do odebrania. Jak to możliwe, że ten ktoś, kto
napisał tą informację, nie mając żadnych danych, numeru telefonu, dosłownie
niczego, znalazł „ścieżkę” do nas? Komu by się chciało w dzisiejszych czasach
przejmować czymś takim? Poszliśmy ją odebrać. Miły człowiek pracujący w tym
nietypowym jak na polskie warunki lokalu powiedział, że nie lubi Facebooka, ale
zrobił wyjątek i puścił informację do wszystkich osób, które na swoim profilu
zdeklarowały, że lubią Mamy Cafe. Pozdrawiamy go i zachęcamy rodziców do
odwiedzania tego miejsca. Znakomita szarlotka na ciepło z lodami a do tego
wspaniała herbatka Richmont sprawiły, że czas zatrzymał się w miejscu. Takie
chwile są bezcenne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz