Nadchodzi wiosna. Wreszcie można powiesić wyprane
rzeczy na zewnątrz. Wieszając ubrania przychodzi mi do głowy dziwne
skojarzenie. Co mają wspólnego obciążone sznury z bielizną, z widmem kryzysu
zaglądającym bezwstydnie, gdzie się da? Moja logika rozumowania jest
następująca: suszarka ma swoje parametry. Powinno się na niej zawiesić tyle
kilogramów, na ile przewidział to producent. Mimo to, wiesza się zazwyczaj
więcej. Brak miejsca ma to tłumaczyć. Niby nic, ale rzeczy nie wyschną jak
należy. Jeśli nie wyschną, będą emitować przykry zapach, a w efekcie tego
trzeba będzie je wyprać raz jeszcze. Nieprzestrzeganie zaleceń producenta może
spowodować, że konstrukcja się nieco zdeformuje. Dalsze obciążanie ponad miarę
może doprowadzić do małej katastrofy.
Obserwuję podobne mechanizmy z mojej branży, a z
pewnością w niektórych dziedzinach życia jest podobnie. Wobec braku funduszy,
przerzucane są na ludzi i instytucje dotychczas nieznane obciążenia. Na
początku niewielkie, nie powodujące większych "dolegliwości".
Stopniowo coraz większe, bo jeśli te małe zostały "wchłonięte", to i
te większe powinny być również. Mniejszy strumień pieniędzy dla każdej placówki
sprawia, że te same zadania muszą zostać wykonane przy udziale znacząco
zmniejszonych środków finansowych. Coraz większe obciążenia muszą wpływać negatywnie na
jakość pracy. Wobec pustek w kasie pozostają cięcia, jednak coraz częściej
można spotkać się z opiniami, że to XX wieczny i nieskuteczny sposób na
zażegnanie kryzysu. W jednym z artykułów znalazłem następującą myśl:
W
pierwszej dekadzie XXI w. „Harvard Business Review”, najpoważniejsze pismo o
zarządzaniu, co parę miesięcy opisywał modele przynoszące wieloprocentowe
oszczędności, uzyskiwane dzięki zastosowaniu metod sprzecznych z ekonomiczną
doktryną. Fundamentalne odkrycie było z grubsza takie, że inaczej niż w
większości dziedzin gospodarki w służbie zdrowia nie ograniczanie świadczeń i
cięcia są źródłem oszczędności, lecz podnoszenie jakości.
Artykuł kończy się słowami "Kto tego nie dostrzega, pcha się w kłopoty".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz