"Nie wiem, czy Bóg umarł, czy zmartwychwstał, czy to wszystko prawda, ale
święcone jajka mają inny smak od nie święconych. I nikt mi nie powie,
że mi się tylko tak zdaje. Na co dzień mogę wcale jajek nie jeść, a
święconych zjem dziesięć na raz i nie zatka mnie. Gdyby nie święcone
jajka, mogłoby dla mnie nie być Wielkanocy. A jajów święciło się zawsze u
nas kopę. Malowało się pół na pół, w łupinach z cebuli na czerwono, i w
młodym życie na zielono.I zawsze ja chodziłem święcić, bo mi się
wydawało, że nikt tak nie oświęci. Wciskałem się tam, gdzie ksiądz
zaczynał, żeby jak najwięcej kropel z kropidła padło, bo dalej ksiądz
tylko machał, a mało co padało. Może nie być placka, może nie być
kiełbasy, ale święcone jajka muszą być. Zje się takie święcone jajko, to
gdy się nawet nie ma z czego cieszyć, zawsze to alleluja".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz