Spojrzał Bóg na Ziemię i zapłakał. To są moi czciciele? Kilka razy dziennie oddają mi cześć, a w międzyczasie mordują bezbronnych, niewiernych, jak ich nazywają? Nie chcę takiej wiary!!!
Do głosu dochodzi islamistyczna bojówka, chcąca powołać państwo łączące Irak i Syrię, czyli obecnie dwa najbardziej zapalne punkty na naszej planecie. Religijność, czyli umiłowanie swego Boga stara się wykazać poprzez zbiorowe egzekucje, prześladowania, zastraszanie innowierców, czemu towarzyszy bezwzględność, okrucieństwo, fanatyzm, nieufność, wrogość. (chciałbym napisać coś pozytywnego...) Panowie są znakomicie uzbrojeni, jeżdżą białymi Toyotami pick-up, a gdzie się pojawią, zostaje dym, zgliszcza, zapach śmierci i czyjeś zniszczone życie. Po tym wstępie czas na pytanie- co się dzieje z nami Chrześcijanami, skoro nie mówimy nawet o realnych możliwościach pomocy współczesnym męczennikom? Usłyszałem, że rząd Francji jest gotów przyjąć ok. 50 tysięcy Irackich Chrześcijan. Konkret! Wreszcie konkret! Nie wiadomo, czy obietnica ta zostanie zrealizowana, ale to jest już coś. A my? Czy nasz Kościół nie dysponuje możliwościami, które mogłyby ocalić pozostawionych na pastwę losu bezbronnych ludzi? Tyle się mówi o konieczności ratowania życia ludzkiego, a tu cisza. Świat staje w obliczu nowych wyzwań.. Oczywiście- najłatwiej jest zająć się czymkolwiek i nie myśleć o problemach ludzi, którzy są gdzieś tam, którymś ktoś tam zagraża. Najłatwiej milczeć, nie narażać się, nie ponosić kosztów. Jest mi przecież dobrze, w kraju tyle potrzeb, ludzie przed szpitalami nawet czasem umierają. Kogo interesuje to, że wskutek takiego podejścia, zginęło w Rwandzie niemal milion osób, posiekanych maczetami? A Korea Północna? Czy świat uważający się za jego bardziej cywilizowaną część, jest w stanie podnieść się z uśpienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz