Lubię przypadkowe zdarzenia. Idąc plażą o poranku ujrzałem mewę, która unosząc się na falach dziobała pokaźną rybę. Ryba jednak odpłynęła w moim kierunku. Mewa nie traciła nadziei na jej odzyskanie. W tym czasie, nieco dalej, biegająca pani zatrzymała się przy wędkarzu, myśląc, że coś mu się stało. Siedział pod parasolem i nie ruszał się. Okazało się, że zasnął. W pewnym momencie podskoczył z krzesełka z obłędnym wzrokiem z gwałtownym zapytaniem- widział pan mojego leszcza? Wskazałem mu winowajcę i od tego momentu utworzył się nowy układ- mewa cierpliwie czekajaca na rybę, wędkarz próbujący odzyskać swą zdobycz i morze, które przechylało szalę zwycięstwa raz w jedną, raz w druga stronę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz