A że przyplątał się do mnie kundelek...
Choć jest zwykła i niewielka to była gwiazdą w Światowym Dniu Kundelka. Kiedy moi podopieczni dowiedzieli się, że przyjechałem do pracy z psem, nie trzeba było ponownie prosić o ubranie się w celu przywitania naszego gościa specjalnego. Wianuszek uczniów otoczył auto, z wnętrza którego spoglądały dobrotliwe oczy Suni. Nawet ci, którzy nie byli chętni do kontaktu, szybko przełamali swe opory. To było pełne emocji wydarzenie. A było tak... Zaczęliśmy od słowa kundelek. Wbrew pozorom nie było łatwo znaleźć różnicę między kundelkiem a psem rasowym. Najważniejsze to to, co łączy psy rasowe i nie rasowe, czyli serce okazywane człowiekowi. Początkowy dystans niektórych uczestników przerodził się szybko w sympatię do tego niepozornego stworzenia. Radości nie było końca kiedy schowałem się przed Sunią, a dzieci ( wybaczcie- młodzież) puściła ją, aby mnie odnalazła. Potęga psiego węchu została pokazana w pełnej krasie. Nauka wykonywania poleceń była wstępem do naszego codziennego komunikowania się, gdzie czasem ważniejsze od samych słów są ton głosu, jego skala oraz gest. Tak! Sunia pokazała, że mimo iż jest kundelkiem, potrafi wykonywać polecenia w innym języku... Spacer wokół Ośrodka również był emocjonujący. Każdy chciał spróbować jak działa flexi czyli rozciągająca się smycz. Po spacerze poczęstowaliśmy Sunię przyniesionym jedzeniem i piciem. Dotyk, ruch, akceptacja- tego potrzebują obie strony i pewnie dlatego spotkanie to było tak niezwykłe. Mimo, że Dzień Kundelka jest obchodzony raz w roku, jestem często pytany, czy przyjechałem z Sunią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz