... "Na koniec opowiem Ci historię z lat, kiedy byłem w Twoim wieku i należałem do harcerstwa. Kiedyś, przy ognisku w lesie, wraz z całą drużyną zastanawialiśmy się, jaką by tu komuś zrobić miłą niespodziankę.
I wymyśliliśmy. Pod lasem, w starej chałupce, mieszkała samotna staruszka. Codziennie o świcie wychodziła na dwór i mozolnie rąbała, uzbierane wcześniej w lesie, gałęzie. Postanowiliśmy jej pomóc – pewnego dnia, przed świtem, zakradliśmy się do jej zagrody i narąbaliśmy jej tyle drzewa, że starczyło na kilka dni. Potem zza płotu obserwowaliśmy, co się będzie działo.
Kiedy staruszka wyszła i zobaczyła co się stało, jej twarz rozjaśniła się uśmiechem, po czym uklękła i zaczęła głośno dziękować Panu Bogu za dobro, które jej zesłał. Do dziś pamiętam jej rozradowaną twarz. To było coś wspaniałego!.. I tak sobie myślę, że może dzięki modlitwie tej staruszki i mnie spotkało w życiu trochę dobra"...
Historię tą zaczerpnąłem z bloga jednego z uczniów mojej szkoły. Jego dziadek Janusz dzielił się z Nim uwagą, dobrym słowem, zrozumieniem. Czytając Jego wskazówki postanowiłem, że muszę Go poznać. W jednym z postów Hubert napisał, że jego dziadek umarł... Pozostaje zaprosić do zajrzenia na wspomniany blog www.hubot.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz