Moje marzenie... spełnił je mój kolega, z którym miałem przyjemność podróżować po Mongolii. Na Antarktydzie był mój plecak- zawsze coś:) Zawsze niespokojnie krążył wokół niego mój pies- wiedział, że znowu wyjeżdżam. Psa już nie ma, plecak leży zakurzony, zostały tylko zdjęcia, które przekułem w ten pokaz, do którego obejrzenia zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz