Planując „akcję” na Islandii pomyślałem, że warto byłoby zapoznać się
przy okazji z placówkami, które zajmują się osobami upośledzonymi.
Wyszukiwarka Google naprowadziła mnie na kogoś o imieniu i nazwisku
brzmiącym egzotycznie: Sigrun Birgisdottir- dyrektorem naczelnym
Islandzkiego Towarzystwa Autystycznego. Początkowo nawet nie wiedziałem,
czy to kobieta czy mężczyzna... Ta niezwykle sympatyczna osoba oraz jej
wspaniała rodzinka (fot.01)
nadali nowy wymiar mojej wyprawie, dzięki czemu mogę się podzielić
nowymi doświadczeniami, które zdobyłem w Reykjaviku- stolicy Islandii.
Pierwszą odwiedzoną placówką był Rauðaborg- dzienne centrum dla pięćdziesięciorga zdrowych dzieci. W centrum mego zainteresowania znalazł się 5-letni chłopiec (fot.02)
prowadzony terapią behawioralną przez dwie nauczycielki. W ramach
integracji i generalizacji nabytych umiejętności włączany jest on do
różnych grup. Praca trwa 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu.
W trakcie krótkiej wizyty w tym miejscu miałem okazję zaobserwować naukę
rozumienia mowy i doskonalenie mowy czynnej, (na pierwszym planie
książeczka ułatwiająca to zadanie) (fot.03),
naukę dokonywania wyborów oraz wygaszanie zachowań agresywnych. Praca
odbywa się w przyjaznym otoczeniu. Koszty rozkładają się częściowo na
rodziców, uiszczających standardową opłatę za pobyt dziecka w ośrodku,
resztę zaś pokrywa państwo.
Następną placówką, najciekawszą z mojego punktu widzenia był Iðjuberg, (fot.04)
który jest połączeniem warsztatów terapii zajęciowej oraz zakładu pracy
chronionej. Jest to centrum dziennego pobytu dla dorastających osób
upośledzonych umysłowo i osób z autyzmem. Obecnie zatrudnienie znajduje
tu 30 osób, z pośród których 12 stanowią osoby autystyczne. Niektóre
osoby przebywają tu cały dzień, niektóre zaś pół dnia. Wszyscy pracują
3-6 godzin dziennie otrzymując za to pieniądze. Miejsce to finansowane
jest przez miasto Reykjavik, lecz część opłat ponosi rząd. W centrum tym
zatrudnionych jest 12 osób personelu ale w „strefie pracy osób
autystycznych” w razie potrzeby można liczyć na pomoc ze strony domów
rodzinnych, w związku z czym najczęściej pracuje się w systemie 1:1.
Najciekawsze w tym miejscu według mnie były różne rodzaje wykonywanych
prac. Każda z nich była prosta i podzielona na etapy. Stanowiska są
urządzone tak, by pracownik bez problemu, i z jak najmniejszą pomocą
mógł wykonać powierzony etap pracy (fot.05). Osoby mniej zaburzone mogą pod nadzorem obsługiwać bardziej skomplikowane urządzenia (fot.06). Tradycyjnie używa się również przejrzystych planów dnia, strukturyzujących dzień pracy (fot.07)
Centrum to ściśle współpracuje z Icelandair, czyli islandzkimi liniami
lotniczymi, dla których osoby upośledzone pakują sztućce, chusteczki
jednorazowe i inne niezbędne w trakcie lotu rzeczy. Inne wykonywane
prace to pakowanie w folie czasopism, kartek świątecznych,
korespondencji dla firm, małych materiałów budowlanych oraz wiele innych
zleconych prac.(fot.08)
Kolejnym odwiedzonym przeze mnie miejscem był Gylfaflöt,
czyli dzienne centrum pomocy dla osób w wieku 18-25 lat. Przebywa w nim
40 uczniów. Część z nich jest tu cały dzień, inni zaś przyjeżdżają tu po
zajęciach w szkole lub po pracy. Całość podzielona jest na dwie części:
dla osób upośledzonych umysłowo oraz dla tychże osób posiadających
diagnozę „autyzm”. W części dla osób upośledzonych funkcjonują różnego
rodzaju pracownie o charakterze treningowym i hobbystycznym
(dydaktyczne, pracownia krawiecka, stolarska, komputerowa, umiejętności
higienicznych). Nad pracą placówki czuwa 19 osób personelu. Drugie
piętro zajmują osoby autystyczne, tworzące 5-osobową grupę, z którą
pracuje się w systemie 1:1. Centralnym punktem jest domowo urządzony
pokój gościnny z kanapą i planami dnia Znajdują się tu klaso- pracownie
oraz mała sala gimnastyczna (wyciszona w specyficzny sposób: (fot.09) i kuchnia dydaktyczna. Zwróciłem uwagę na bardzo dyskretnie zabezpieczone szyby (fot.010)-jedna
z osób autystycznych, jak się okazało, wykorzystuje nadarzające się
okazje, by opuścić szkołę „drogą okienną”. Całość urządzona jest
w bardzo przyjazny oraz uporządkowany sposób.
W drodze do następnego miejsca zatrzymałem się przy trzech kolejnych
placówkach. Reykjavik jest najczystszą europejską stolicą, więc
przyjemnie, oddychając rześkim skandynawskim powietrzem, oglądało się
miejsce budowy Jöklasel- (fot.011)
pawilonu składającego się z sześciu apartamentów, każdy po 45 metrów
kwadratowych. Obecnie mieszka już w nich sześć osób autystycznych. Każda
posiada do własnej dyspozycji salonik, kuchnię, sypialnię, łazienkę
oraz ogródek do relaksacji. W trakcie dnia praca odbywa się tradycyjnie
w systemie 1:1, w nocy zaś personel redukowany jest do dwóch osób.
W kosztach partycypuje miasto oraz rząd.
Nie udało się niestety zdobyć na czas zezwolenia na wejście do najdroższej placówki dla osób autystycznych, czyli Dimmuhvarf, (fot.012)
gdzie sześciu młodych ludzi z autyzmem żyje w sześciu apartamentach po
36 metrów kwadratowych każdy. W miejscu tym praca odbywa się w systemie
1:1. Jeśli któryś z mieszkańców nie jest w szkole- pracuje w ośrodku.
Wedle zapewnień mojej przewodniczki- Sigrun, poziom placówki jeśli
chodzi o wyposażenie jest bardzo wysoki, lecz pomimo tego nie ma mowy
o jej zamknięciu (takie zakusy zapewne „chodziłyby po głowie”
urzędnikom w Polsce).
Innym niezwykle ciekawym ze względu na ideę miejscem jest placówka doraźnej pomocy dla rodziców. (fot.013)
W momencie, gdy rodzina znajdzie się w nagłej potrzebie, może zostawiać
pod dobrą opieką swoje dziecko do momentu rozwiązania problematycznej
sytuacji (nieoczekiwany wyjazd, choroba, chęć odpoczynku od dziecka
itd.). Można również zapisywać dziecko na pobyt z wyprzedzeniem
czasowym. Płacą za to rodzice, choć można starać się o dofinansowanie.
Dowiedziałem się, że placówka ta cieszy się dużym zainteresowaniem.
Myślę, że w Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na tego typu instytucje-
jest to znakomita inicjatywa, wychodząca naprzeciw potrzebom rodziców
osób upośledzonych.
Wreszcie dotarliśmy z Sigrun do ostatniego, bardzo ciekawego miejsca zwanego Trönuhólar, zlokalizowanego, jak inne placówki pośród innych domów.(fot.014)
Jest to dom dla pięciu dorosłych osób z autyzmem, robiący na wejściu
bardzo pozytywne wrażenie. Wnętrze jest urządzone z dużym smakiem.
Centralnym punktem domu jest przestronny salon z wejściem do ogrodu.(fot.015), (fot.016)
Znajduje się tu kuchnia dydaktyczna oraz pracownia hobbystyczna. Każdy
z lokatorów dysponuje własnym pokojem. Wspólna jest łazienka. Jeden
z mieszkańców z uwagi na bardzo trudne zachowania mieszka w podziemnej
części domu. Jego pokój pozbawiony jest zbędnych przedmiotów. Inne są
przykręcone do ścian, czy podłogi. Uczestnicy dysponują własnym busem,
dzięki czemu mogą często wyjeżdżać na wycieczki. Koszty rozkładają się
na miasto i rząd.
W trakcie wizyt w wymienionych miejscach poznałem wiele przyjaznych
osób- jak się okazało, Islandczycy wcale nie są tak niedostępni, jak się
potocznie mówi. Wszyscy przyjmowali nas z otwartymi rękoma
i z uśmiechem. Kontakt z Islandią oraz marzenia o niej podtrzymuję
ciągle. W ten oto sposób zakończyła się przygoda z krajem moich
snów...może niezupełnie- zażyłem jeszcze nieopisanej przyjemności
zanurzenia się w geotermicznej Błękitnej Lagunie. (fot.017)
Marcin Michalski. Zespół Szkół nr 13 Kraków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz