Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 lutego 2013

Chłopskie gadanie o życiu


    W szkołach, owszem, można się nauczyć tabliczki mnożenia, też potrzebna, jak to mówią, ale nie życia. Można łeb se napchać tym i tamtym i prawie wszystko umieć, a nie umieć żyć. Bo życie, żeby tak powiedzieć, to nie tylko życie. Niby, że ty jesteś, a ono i tak leci. Chce, to nas powali, chce, postawi, w dół strąci, wywyższy. A my, jak tam ono chce, bo i tak żyjemy. Ono wiatrem, my piórkiem. O, nie, bracie. A nawet, żeby tak powiedzieć, gówno prawda. Życie to tak samo fach jak każdy inny. A kto wie, czy nie najtrudniejszy z wszystkich fachów.

niedziela, 24 lutego 2013

Chłopskie gadanie o zazdrości

     Ludzie dzielą się na tych, co im się zazdrości i co im zazdroszczą. Z zazdrości Kain zabił Abla, a Wojtek Denderys przed wojną, pamiętasz, podpalił swojego szwagra. Bo z zazdrości wszystko zło jest na tym świecie. Rząd rządowi zazdrości, król królowi, generały generałom i tak idzie w dół aż do człowieka. A rozejrzeć się po świecie, to i góra górze zazdrości, rzeka rzece, mniejsza większej, czy nawet jabłko jabłku na jabłonce. A mieliby tobie nie zazdrościć. I nie miej nawet ludziom za złe. Komuś musi się zazdrościć.

środa, 20 lutego 2013

Chłopskie gadanie o wódce

Wódka ludzi trzyma. Ma człowiek większą chęć się bawić, a trzeba by umrzeć, miałby większą chęć umrzeć. Bo po wódce śmierć z zabawą, jakby się schodziły. W partyzantce gdybym nie pił, nie wiem, czybym tańczył tu dzisiaj z Małgosią. A wypił sobie człowiek, to wchodził między kule jak w wikliny. Na trzeźwo nieraz by mu ręka od sumienia drgnęła. A wypił, to sumienie sobie, ręka sobie. A jak chłop chłopu może się odwdzięczyć? Na wódkę go zaprosić. Wódka nie łapówka. Nie ma, że jeden daje, drugi bierze, tylko obaj piją. Jeszcze ludzie wierzą, że przez wódkę da się wszystko załatwić i więcej niż przez Pana Boga. A to różnie bywa. Nieraz pomoże się napić, a nieraz nie pomoże nawet się pomodlić. Ale jak chcesz z ludźmi żyć, musisz pić. Bo wtedy i ciebie mają za człowieka.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Chłopskie gadanie o umieraniu

Ziemi coraz mniej, nie coraz więcej. Jeszcze na fabryki jak idzie, nie tak szkoda. Ale na cmentarze? A ludzi przybywa i przybywa. I wszyscy muszą kiedyś umrzeć. To policz sobie, ile by trzeba na to ziemi, żeby wszystkich w grobach pochować. Jeszcze w murowanych. Całą ziemię by niedługo umarli zajęli. A my co, na księżyc? Zresztą powiem ci, że i śmierć już nie jest tym, czym była. Był człowiek i go nie ma. I na jego miejsce już stu innych się wpycha. Nawet pamięć po nim zajmą. A dawniej, bracie, jak umarłeś, we wsi wyrwa zostawała, jak jakby w bruku. Ale dawniej, żeby tak powiedzieć, śmierć była przywiązana do ludzi. Wszyscy żyli całe życie w jednym miejscu, to śmierć jednego była śmiercią wszystkich. A dzisiaj wszyscy w ruchu, to i śmierć w ruchu. Mrą ludzie nie wiadomo na co, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo czy to jeszcze śmiercią da się nazwać. Nawet chorować się nie musi, bez przyczyny. Ot, zmęczył się człowiek i go nie ma. A dawniej się zmęczył, siadł na miedzy, odpoczął i żył dalej. Umieramy bracie, że nie widać po nas śmierci. Nieraz nawet nie odróżnisz, czy ktoś umarł, czy jeszcze żyje. I nic już z tego nie masz, że umrzesz. Tylko z życia jeszcze coś się ma. To żyj, póki da się.

czwartek, 14 lutego 2013

Chłopskie gadanie o telewizji

          Szczęście, że jest telewizja, to pogada za ciebie z babą, z dziećmi, rozweseli ich za ciebie, pomartwi się za ciebie. Lepiej niż ty sam. Guzik tylko wciśniesz, a ty możesz iść spać. I wierzył kto kiedy w takie cuda? W radio nie wierzyli, w telefon nie wierzyli. A tu ci obrazki latają po chałupie, jakby sny jakieś tak latały. Twoje, cudze. I oglądasz se. To może niedługo przestanie się ludziom śnić? Bo prawdę powiedziawszy, po co mają śnić? Męczyć się, pocić, zrywać, uciekać, bać, a jeszcze nie wiadomo, co to znaczy.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Chłopskie gadanie o słowach

Bo gdy się bracia raz na tyle czasu z sobą spotykają, powinni mieć o czym pogadać. Gdyby nawet się nie chciało, to od czego są słowa? Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi. I nie tylko obcych, ale i rodzonych braci słowa potrafią odnaleźć dla siebie, że się znów braćmi poczują. Choćby się roznieśli w różne i dalekie strony, słowa ich zawrócą z powrotem do tego jednego ich życia, z którego, jak ze źródła, się poczęli. Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma tak naprawdę człowiek więcej prócz słów dane? I tak na wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to się jeszcze namilczymy. Może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmarniejszym słowem. I każdego słowa niewypowiedzianego na tym świecie do siebie będziemy jak grzechów żałować. Tylko że będzie za późno. Ale ileż takich słów nie wypowiedzianych zostaje w każdym człowieku i umiera razem z nim, i gnije z nim, i ani mu potem w cierpieniu nie służy, ani w pamięci. To po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie?

czwartek, 7 lutego 2013

Chłopskie gadanie o różnicach

       Mleko się tylko piło, wodę, czasem zioła, to do tego kubki lepsze od szklanek. Grubsze, większe, jest za co potrzymać i gdzie tam żywot ich od szklanek dłuższy. Mam do tej pory jeden taki blaszany, to najlepiej lubię z niego pić. A jeszcze dziadek z niego pił i mówił, że i jego dziadek z niego pił, to niech przeżyje która szklanka tyle. Z niczego mi tak woda nie smakuje. Nieraz nie chce mi się pić, a napiję się, to jakbym prosto ze źródła pił. Czy weź taką szklankę spracowaną ręką, to jakbyś obcęgami jaje brał. A tu wróci człowiek z pola od koszenia, to co tylko weźmie, to jakby tą zaciśniętą na kosie ręką brał.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Chłopskie gadanie o przyrodzeniu

          Trzeba było i tobie nożem, jak on z nożem na ciebie szedł. Pan Bóg by ci odpuścił, widział przecież, że ty jeden, a ich trzech. A w przyrodzenie nie trzeba go było. Bij, zabij, ale przyrodzenie trzeba uszanować, mój sokole. Żeby nie wiem, kto, jaki był zbój, przyrodzenie święta rzecz. Bo to jakbyś na samego Boga się zamierzył. , który wszystkich nas urodził i kazał nam rodzić innych. A i on, choć Bóg, nie miał jak inaczej na świat przyjść, choć niby z Ducha Świętego, ale co by Duch począł bez Dziewicy? Z przyrodzenia życie, z przyrodzenia śmierć, wszystkie smutki i radości, z niego jeden zły, drugi dobry, ten to, tamten tamto, z niego zdrady i wojny, z niego króle, łazęgi i święci. I co było, i co będzie, z przyrodzenia, mój sokole. A wiesz ty, gdzie sny mają swoje siedlisko? W przyrodzeniu. I stamtąd nocą wyłażą na ciebie i śnią ci się. I co w przyrodzeniu, to i w sercu, i w głowie. Bo przyrodzenie nad nimi jest ustanowione, tak jak wieczność nad chwilką. Bez głowy tyle człowiek, co głupi, a bez serca kamień. A zabijesz przyrodzenie, to jakbyś go znou z raju wygnał. I już potem go nie ciągnie ani do grzechu, ani do zbawienia.

piątek, 1 lutego 2013

Chłopskie gadanie o odpuście

Samo sprzedawanie to nie odpust. Odpust to albo biskup przyjedzie, albo kiedy się pobiją.Dawniej jakoś więcej się bili. Jednego roku w Radzikowie, na świętego Wincentego, jak zaczęli się zaraz po mszy bić, to bili się przez całą sumę i po sumie się bili. I na nieszpory ludzie zaczynali iść, a jeszcze się bili. Któryś zwalił mi się na kram, gębę miał od ucha do ucha nożem przejechaną i wszystkie obwarzanki krwią mi pofarbował. Musiałam potem wiązkę po wiązce przeglądać i zmywać. Choć i tak z połowę trzeba było wyrzucić. A zaczęło się o nic. Najpierw jeden z drugim. A potem to już nie wiadomo, kto z kim, bo się wszyscy ze wszystkimi bili. Ani nawet która strona z którą, bo się strony pomieszały. Tylko jeden kłąb. Wyszedł ksiądz ze święconą wodą i kropidłem, organista, kościelny z krzyżem i dzwon zaczął z wieży bić. Ale doszli ledwo do brzegu tego kłębu i dalej ani rusz. Organista pośpiewał, ksiądz pokropił ich święconą wodą i zawrócili. A ci dalej się bili.