Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 grudnia 2012

Wspinaczkowe T jak Talent

Marcin:

Człowiek jest tym, kim jest, nie zaś tym, co potrafi wyrazić.

        W świecie, w którym żyjemy, talenty nie są porozdzielane równomiernie, nie należy jednak czynić z tego problemu. Talent jest czymś tak rzadko spotykanym, jak czterolistna koniczyna, jednak jego błysk objawia się i u naszych podopiecznych. Ważne jest, aby prowokować okoliczności, w których ten błysk może zajaśnieć. O talent trzeba dbać, pielęgnować go i pomnażać, nie zważając na to, że pośród niezliczonej rzeszy rzemieślników, jest tylko jeden artysta.
Talent, niczym egzotyczny ptak w klatce, zachwycający swymi barwami, śpiewem, rzadkością, który pewnego dnia może uciec i niestety nie mieć szans na przeżycie…

…Dlatego wiecznie trzeba budzić w człowieku to, co w nim jest wielkością, i nawracać go na jego własną wielkość…

Maciek:
      Na mistrzostwach świata osób niepełnosprawnych, niewidomi np. pokonują w finale drogę wspinaczkową o trudności, która dla większości pełnosprawnych jest nie lada wyzwaniem. Nie otrzymali daru widzenia, muszą więc korzystać z innych talentów. 
Pełnosprawni często mówią, że nie maja do wspinania talentu i nie ma sensu ćwiczyć, patrząc na ścianę pełną chwytów...

wtorek, 18 grudnia 2012

Wspinaczkowe S jak Stopniowanie


Marcin:

Nie wolno Wam unikać wysiłku, chyba po to, żeby podjąć wysiłek jeszcze większy; gdyż zadaniem waszym jest rosnąć.

    Stopniowanie to ilościowe i jakościowe dozowanie wymagań. Jest to tarcza ochronna przed tak łatwo pojawiającym się zniechęceniem. Tak, jak małe dziecko pokonuje z mozołem stopień po stopniu, by znaleźć się na szczycie schodów, tak i my pokonujemy kolejne stopnie, niwelując pojawiające się trudności. Zwiemy to metodą małych kroków. Próba przyśpieszenia rajdu ku górze może skończyć się bolesnym zakwaszeniem mięśni lub kontuzją. Umiejętnie stopniując trudności , umożliwiamy bezbolesne ich oswojenie.

Maciek:

      Wspinaczka w kilkunastometrowym kominie okazała się dla niektórych za dużym wyzwaniem. Kilku z podopiecznych utknęło kilka metrów nad ziemią. Trzeba było znaleźć coś pośredniego, między rozgrzewkową drogą, a tą wysoką ścianą. Stopniowanie trudności to podstawa.

niedziela, 16 grudnia 2012

Wspinaczkowe R jak Regres



Marcin:

Nie potępiaj błędów tak, jak to robi historyk, który osądza minioną epokę. Kto będzie robił wyrzuty cedrowi, że jest dopiero nasieniem albo łodyżką, pochylonym pędem? Poczekaj. Spośród pomyłek i błędów wyrośnie cedrowy las, z którego w wietrzne dni jak dym z kadzidła będą ulatywać ptaki.

           Zapytałem raz instruktora o najbardziej utalentowanego z naszych młodych wspinaczy. Ciekaw byłem, jakich dokonał on postępów na przestrzeni wielu miesięcy, kiedy nie było mi go dane widzieć w akcji. W odpowiedzi zobaczyłem strapioną twarz mojego rozmówcy: „Niestety przeszedł on poważny regres, co akurat dobrze widać”. Ale o co chodzi? Zapytałem. „Kiedyś bawił się on wspinaniem. Nie zastanawiał się, ale działał- skutecznie i z finezją. Było tak na ściance i w górach. Dziś niewiele z tego zostało. Po prostu mu się nie chce. Robi sobie żarty. Nie słucha poleceń. Szkoda, ale w życiu tak bywa”. Rzeczywiście znanych jest wiele złamanych karier z powodu niechęci własnej. Ten nieodosobniony przypadek to nie przypadek, ale wypadkowa kilku czynników tkwiących w otoczeniu tego człowieka. Niewydolna rodzina, niespójne oddziaływania, brak konsekwencji i wiele innych elementów „puzzli”, po ułożeniu których pojawia się napis „NA ŚCIANKĘ NIE”*
* Tymi słowami wita nas bohater tego opisu przed wyjściem na ściankę.

Maciek:
             Regres, aż się nie chce pisać. Na szczęście zwykle przechodzi. Z drugiej strony, ciągły progres byłby strasznie nudny. Podobny do rozwoju szybkości procesorów. Po pewnym czasie monotonny, a gdyby tak zrządzeniem losu wszystkie komputery powróciły do osiągów Amigi. Jedni by rozpaczali i wpadli w depresje, a drudzy wzięli by się do pracy.

sobota, 15 grudnia 2012

Wspinaczkowe P jak podstęp


Marcin:
Jeden z podopiecznych nie chciał się wspinać. Miał on jednak ochotę na coś słodkiego. Instruktor postanowił pogodzić te dwie rozbieżne nieco tendencje, wieszając nad nim baton. Chcesz batona? Wspinaj się i weź go sobie. Baton był zawieszony niezbyt wysoko nad głową oporującego wspinacza. Widok łakocia wlał siły witalne w niechętny umysł, który ruszył ciałem ku górze. Dziwna rzecz- zapewne pomyślał adept wspinaczki. Im wyżej wchodzę, tym wyżej jest baton… To był właśnie podstęp. Smakołyk z każdym ruchem ucznia, również wykonywał ruch ku górze. Tym sposobem ściana została pokonana.

czwartek, 13 grudnia 2012

Wspinaczkowe O jak Opór


Marcin:

Nie można być człowiekiem, jeśli nie stawia się oporu.

Jeśli opór ze strony wspinającego się miałby być sygnałem do zakończenia wspinaczki, nasze cotygodniowe przychodzenie na zajęcia straciłoby sens. Opór ma różne oblicza i jest niewątpliwym sygnałem, którego nie można pozostawić bez odpowiedzi. Opór wymaga energii, my zaś staramy się przekształcić tą energię w kolejny, konstruktywny ruch. W zależności od stopnia rozumienia mowy, wspieramy słowem. Nakierowanie manualne, podciągnięcie liny, odczekanie- wszystko to pomaga zniwelować opór.
Był kiedyś z nami uczeń, którego tata wspinał się w najwyższych górach świata. Pomyślałem, że bardzo by się cieszył, gdyby jego syn dobrze radził sobie na ściance. Ten jednak stawiał nieprzejednany opór. Ze spotkania na spotkanie nie było lepiej ani o jeden chwyt. Z prowadzących zajęcia lał się pot. Wszystko na nic. Mimo tego co tydzień stawał on przed dwiema ścianami- wspinaczkową i ścianą własnego oporu. Być może potrzebował on (jak wielu z nas) więcej czasu na zaznajomienie się z tą specyficzna rzeczywistością. Pewnego dnia ruszył… Od tego momentu niezbyt przyjemny stan zwany oporem zniknął bezpowrotnie.

Maciek:
Opór czasami jest bardzo intensywny i aktywny, taki najbardziej się pamięta. Pewna podopieczna chciał wspiąć się na wysoką skałę, podczas wspólnego integracyjnego wyjazdu. Do góry szło jej całkiem sprawnie, kiedy jednak znalazła się na szczycie, przestraszyła się wysokości i wpadła w panikę. Nie dała się opuścić na linie, więc trzeba było sprowadzić ja ścieżka z drugiej strony skały.

Wspinaczkowe N jak nowość


Marcin:

Tworzyć, to czasem również pomylić krok w tańcu, albo błędnie ciąć dłutem w kamieniu.

           Ścianka była nowością, a nowość nie jest ulubionym elementem życia osób autystycznych. Mając taka wiedzę, przygotowałem się na kłopoty, które rzecz jasna wystąpiły. Dziewięćdziesięciominutowa trasa solidnym tempem, pieszo w obie strony, centrum wspinaczkowe, które jest innym światem oraz wymagania, które w tym świecie obowiązują, to nieco dużo jak na jeden raz. Co pomogło? Jasne oczekiwania, brak wahania, konsekwencja w działaniu, małomówność i powtarzalność. Dzięki temu było coraz lepiej. Ktoś powie: nowości trzeba raczej unikać. Ja mówię: nowość trzeba oswajać, by w końcu być z nią za pan brat.

Maciek:
           Każdy trening przynosi wiele nowych doświadczeń. Podopieczni próbują nowych dróg wspinaczkowych, nowych bodźców, ale i w ich zachowaniu dostrzegamy nowości. Zmiany u kursantów bardzo mnie nakręcają i wywołują chęć kolejnych prób. Nowe drogi wspinaczkowe, chwyty,  pomysły dopingują nasze dzieciaki do szybszej nauki wspinaczki.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Wspinaczkowe M jak Magnezja


Marcin:
        Dla nie mającego niczego wspólnego z tematem wspinania się, słowo magnezja brzmi enigmatycznie. Jest to nic innego, jak biała substancja, sypka lub w postaci stałej, służąca zwiększeniu przyczepności dłoni wspinacza. 
              Na hali wszędzie widoczne są ślady białego pyłu. Oznacza to, że wspinający się chętnie korzystają z pomocy magnezji, osiągając dzięki temu lepsze rezultaty. Odpowiednikiem magnezji są różnego rodzaju i stopnia podpowiedzi, które są niezbędne do tego, aby „przyczepność”, nie tylko do ściany, ale przede wszystkim do codziennego życia była jak największa.

Maciek:
      „Magnezja jest dobra na wszystko”. Ktoś podczas treningu wspinaczkowego zagalopował się i powiedział nawet, „zamagnezjuj oko”. Ostatnio usłyszałem od znanego wspinacza, „siła nabywcza złotówki wzrosła, teraz za wypłatę można kupić mnóstwo magnezji”. W trakcie sekcji wspinaczkowych z niepełnosprawnymi nie używamy magnezji w kostce, ani w kulce. Każdy z podopiecznych potrzebuje „białej odwagi” w innej formie, tak więc mamy magnezje: w pomrukiwaniu, w huśtaniu, w poklepywaniu i w wielu indywidualnych odmianach. 

czwartek, 6 grudnia 2012

Wspinaczkowe Ł jak łatwość


Marcin:
      Jałowe jest to, co łatwe, a jałowe jest właśnie przez to, że jest łatwe. Wartość pracy mierzę bólem zmęczonych członków i potem. 

To, co dla jednego człowieka jest proste, drugiego może doprowadzić na skraj rozpaczy. Wiemy też, że łatwość niesie w sobie pułapkę ugrzęźnięcia na laurach. Ci, którym trudniej, muszą poskromić własne słabości i włożyć zwielokrotniony wysiłek w to, do czego inni dochodzili bez kropli potu na czole. Wierzę głęboko w to, że nie jest to zmarnowany czas. Moim podopiecznym jest momentami bardzo ciężko, ale bardzo pozytywnymi odczuciami napełnia mnie widok trudności przeistaczającej się z czasem w łatwość. Jałowe jest to, co łatwe, a jałowe jest właśnie przez to, że jest łatwe. Wartość pracy mierzę bólem zmęczonych członków i potem.
To, co dla jednego człowieka jest proste, drugiego może doprowadzić na skraj rozpaczy. Wiemy też, że łatwość niesie w sobie pułapkę ugrzęźnięcia na laurach. Ci, którym trudniej, muszą poskromić własne słabości i włożyć zwielokrotniony wysiłek w to, do czego inni dochodzili bez kropli potu na czole. Wierzę głęboko w to, że nie jest to zmarnowany czas. Moim podopiecznym jest momentami bardzo ciężko, ale bardzo pozytywnymi odczuciami napełnia mnie widok trudności przeistaczającej się z czasem w łatwość. 

Maciek: 
               Najlepsze rady są wypowiadane z pozycji siedzącej. Łatwo powiedzieć, niech się zacznie wspinać. Lekko porusza się po ścianie, niczym pająk, to musi być proste. Najłatwiej wygląda to w telewizji, kiedy pominie się tysiące godzin treningów i przygotowań. Czasami tylko zdarzy się prawdziwy talent, który z prawdziwą łatwością pokonuje wspinaczkowe problemy. Zwykle w tym momencie wspinacz szuka problemu trudniejszego, by nie było łatwo.
            

Wspinaczkowe L jak lęk


Marcin:

       Jeśli coś ci stawia opór i rozdziera cię, nic to- wzrastaj dalej: oto się zakorzeniasz i podlegasz przemianie.

          Przy tak wielu rodzajach „lęku przed…”, dobrym rozwiązaniem wydaje się próba zaprzyjaźnienia się z nim. Są rzecz jasna sytuacje stresogenne (ścianka wspinaczkowa do nich należy), których spokojnie można uniknąć bez potrzeby konfrontowania się z nimi. Można przecież przejść przez życie nie wspinając się, choć gdyby się poważniej zastanowić, zdobyte tu umiejętności wraz z oswojonym lękiem mogą się kiedyś przydać. Sam doświadczyłem kiedyś lęku paraliżującego ciało, umysł i wolę działania. Kiedy ręce i nogi drżą, pot zalewa oczy, a gardło jest suche jak pustynny piach, trudno jest zmobilizować się do konstruktywnego działania. Wykonanie tego jednego, newralgicznego ruchu jest tym, w czym staramy się pomóc młodym adeptom wspinaczki. Swoją postawą, umiejętnościami i wypływającym z tego zdecydowaniem dajemy potrzebującej osobie poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu o wiele łatwiej wygrać z lękiem.

Maciek:

    W czteroosobowej grupie moich podopiecznych, typowanym na najsprawniejszego wspinacza był najsilniejszy fizycznie chłopak. Szybko okazało się jednak, że gdy przestawał panować nad sytuacją i groziło mu niekontrolowane odpadniecie, wpadał w lekką panikę. Wyprzedził go kolega, który ma mniejszy lęk przed wysokością. On za to nie chce schodzić ze ścianki. Paniczny lęk przed wysokością u sprawnych umysłowo czyni z nich podobnych do autystycznych, ciężko się z nimi skomunikować w tych trudnych momentach. 

środa, 5 grudnia 2012

Wspinaczkowe K Konsekwencja


Marcin:

W dziele tworzenia nie ma miejsca na wybiegi.

      Chcąc bez szkody stosować konsekwencję, trzeba się bardzo natrudzić. Konsekwencja dla konsekwencji, to jak totalitaryzm, gdzie poddany nie ma prawa głosu. Wielokrotnie zdarzyło się, że gdyby nie wnikliwa obserwacja, skrzywdzilibyśmy kogoś, nakazując w imię konsekwencji wykonać taką, czy inną czynność. Być może za faktem, że ktoś nie chce wykonać naszego polecenia kryje się to, że nie może tego zrobić. Ktoś nie może przejść pod ławeczką, bo się pod nią nie mieści. Ktoś inny nie może przejechać na brzuchu po niej, gdyż zahaczył o wystająca z niej śrubkę. Ktoś nie może się wspinać, bo ma stłuczone ramię. Ktoś odmawia założenia czapki, bo jest za ciasna. Pewien uczeń chciał tylko leżeć i reagował agresją na jakiekolwiek wymagania. Okazało się, że nie mógł chodzić wskutek popękanych pięt. W obliczu problemów komunikacyjnych, które są charakterystyczne dla naszych podopiecznych, powinniśmy spróbować wychwycić szóstym zmysłem sedno problemu i nie bać się mądrze odpuścić na jakiś czas.

Maciek:
          Dzieci potrafią wleźć człowiekowi na głowę, więc konsekwentnie trzeba im powtarzać, aby np.: nie wspinały się bez asekuracji, ubrały uprząż, zaczęły się wspinać, patrzyły pad nogi, szukały chwytów, puściły ściany i zaczęły zjeżdżać... Niby to niewiele, ale kiedy konieczne jest kilkukrotne powtórzenie tego każdemu dziecku na jednych zajęciach, staje się to nie lada wyzwaniem. Po kilku miesiącach zajęć można z powodu znużenia pominąć jedną z uwag, ale można być pewnym, że nie przejdzie to bez zauważenia. W tym miejscu przypomina mi się inne powiedzenie, „daj dziecku palec, to Ci rękę urwie”.

wtorek, 4 grudnia 2012

Wspinaczkowe J jak Jakość

Marcin:
        Zadając sobie pytanie o sens trudu związanego z przedsięwzięciem, jakim są zajęcia wspinaczkowe, nasuwa się skojarzenie ze słowem „jakość”. Od momentu wyjścia z klasy na zajęcia, aż do powrotu do niej po 4 godzinach, wszyscy jesteśmy uwikłani w dziesiątki, a może setki sytuacji zadaniowych. Z mniejszą lub większą precyzją sytuacje te powtarzają się. Stanowi to najlepszy grunt do uczenia się tych umiejętności, których nabywanie jest poważnie utrudnione z uwagi na towarzyszące autyzmowi problemy. Mówiąc „jakość”, mam na myśli jakość życia tych osób oraz ich rodzin. Jakość ta poprawi się, jeśli poprawie ulegną elementy funkcjonowania społecznego tych ludzi. Ścianka wspinaczkowa jest bardzo dobrym pretekstem do pracy nad tą niezwykle zawiłą sferą życia.

To prawda, że doskonałość jest nieosiągalna. Ma takie samo znaczenie, jak gwiazda, która prowadzi idącego. Wyznacza drogę i kierunek. Ale liczy się tylko zdążanie i nie ma gotowych zapasów, którymi otoczywszy się można by spokojnie zasiąść. Wtedy bowiem przestaje istnieć pole napięć, które nadaje ci życie i stajesz się jak trup.

Maciek:
         Żeby tak samodzielnie podniósł lewą nogę lub złapał prawą ręką zielonego chwytu. Zamiast kilkunastu metrów wciągniętych na siłę, przesunąć środek ciężkości o trzy centymetry... Aby do tego doszło trzeba zrobić jednak te tak zwane „metry”. Ruszać nogą choćby i z pomocą wiele, wiele razy, wierząc, że ilość w końcu przejdzie w jakość.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Wspinaczkowe I jak Instruktor


Marcin:

Cotygodniowe spotkania z naszym instruktorem pozwalają lepiej się poznać, ale opisany przez psychologów efekt aureoli (przypisanie dopiero co poznanej osobie pozytywnych cech ) trwa nieprzerwanie. Co sprawia, że psychologiczna aureola wciąż świeci nad Maćkiem? Emanująca z niego pewność i siła spokoju, dają duże poczucie bezpieczeństwa. Potrafi on na bieżąco podejmować decyzje i nie waha się cofnąć, jeśli wymaga tego dobro ucznia. Inteligentnie stopniuje trudności, a w sytuacjach kryzysowych reaguje błyskawicznie i skutecznie. Lubi on robić to, co robi i (dlatego) jest w tym bardzo dobry. Miałem kiedyś możliwość zobaczyć mały fragment jego możliwości w konfrontacji z podwieszonym sufitem. Wyglądało to równie nierealnie, jak sen. Z uwagi na skromność bohatera litery „I” zakończę, czekając z niecierpliwością następnego spotkania.

Maciek:

Byłem piratem na morzu Tetydy

w rafie koralowej zatapiałem skarby

teraz w ruinach

walcząc ze sztormami codzienności

próbuję wyrwać choćby przechwyt...

Wspinaczkowe H jak Huśtawka

Marcin:
          To wieloznaczne słowo zawiera w sobie niesłychanie bogatą paletę znaczeń i przesiąknięte jest mocnymi zazwyczaj emocjami. Huśtać się można dla zażycia dreszczyku przyjemności, huśtać się trzeba, gdy odpadło się od ściany, a dzięki asekuracji uchroniło się życie. Jedni reagują na huśtanie w sposób euforyczny, inni zaś w histeryczny. Istna huśtawka… nastrojów. Słowem tym można określić czyjeś funkcjonowanie (tu: postępy wspinaczkowe) Jedno spotkanie napawa dumą i optymizmem, kolejne tylko optymizmem, a następnym razem znów dołącza do niego duma.

Maciek:
           Kto nie lubi się huśtać? Od tego beztroskiego bujania musiało wziąć się pragnienie latania i nieskrępowanej wspinaczki. Pierwotna potrzeba upojenia błędnika. Rausz dostępny małolatom. Huśtawka to nagroda, jeśli dostępna jest tylko w czasie zajęć wspinaczkowych. Jest świetna na zakończanie mozolnego treningu.